Tarasola Cisy Nałęczów to największa sensacja tego sezonu. Michał Walendziak wykonał ze swoimi podopiecznymi kapitalną pracę. Nagrodą za nią może być nawet awans do IV ligi
Konia z rzędem temu, kto spodziewał się przed sezonem, że Tarasola Cisy Nałęczów będzie zespołem, który włączy się do awans do IV ligi. Racjonalnych przesłanek ku temu praktycznie nie było – wszak mówimy o zespole, który w poprzednich rozgrywkach długo był zamieszany w walkę o utrzymanie. Władze klubu nie bały się podjąć odważnych decyzji i powierzyły drużynę Michałowi Walendziakowi. To jeden z większych trenerskich talentów w naszym regionie. Tej opinii nie zepsuł mu nawet fakt, że w poprzednim sezonie spadł z „okręgówki” z KS Góra Puławska.
Walendziak od razu przystąpił do porządkowania sytuacji. Zaufał swoim wiernym żołnierzom z Góry Puławskiej i ściągnął Pavlo Semeniuka ora Mateusza Próchniaka. Obaj w obecnych rozgrywkach są najważniejszymi graczami Tarasoli Cisy. Trafił tez do tych najstarszych zawodników, jak chociażby Marcin Paprocki. Popularny „Kaktus” ma już 31 lat, a w obecnych rozgrywkach gra jakby był co najmniej 5-6 lat młodszy.
To samo można powiedzieć o kilku innych zawodników, którzy obecnie rozgrywają sezon życia. Nic więc dziwnego, że sobotnia konfrontacja z nastolatkami z rezerw Wisły Puławy nie była dla nich wielkim wyzwaniem. Gospodarze dominowali w tym spotkaniu i sprawę mogli załatwić już w pierwszej połowie. Teoretycznie mecz ułożył się bowiem dla nich idealnie. W 32 min Patryk Kędra pięknie uderzył z 30 m, a piłka wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Kacpra Murata. – W tym momencie jednak niektórzy moi zawodnicy pomyśleli, że są już bezpieczni – mówi Michał Walendziak. To poczucie bezpieczeństwa okazało się bardzo złudne, bo już po 4 min otrzeźwił ich Bartosz Milde.
Druga połowa była już pokazem siły gospodarzy, ale również ich nieskuteczności. A może ściślej, kapitalnej dyspozycji Murata. Bramkarz rezerw Wisły w pięknym stylu wybronił sytuację sam na sam z Semeniukiem czy odbił uderzenie Paprockiego. Sprzyjało mu też szczęście, bo Konrad Domagalski trafił piłką w słupek. W 74 min w końcu jednak ławka rezerwowych Tarasoli oraz licznie zgromadzeni kibicie na trybunach w Nałęczowie wydali okrzyk radości. Semeniuk uderzył z dystansu, Murat ponownie znakomicie odbił piłkę, ale przy dobitce Próchniaka nie miał już szans. – Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Moi podopieczni mi mocno zaufali, co przełożyło się na świetną atmosferę. Tworzymy w Tarasoli Cisy jedną wielką rodzinę – przekonuje Michał Walendziak.
Ta familia niedługo może sensacyjnie wejść do IV ligi, bowiem obecnie ma tyle samo punktów co drugie w tabeli rezerwy Avii Świdnik. A przypomnijmy, że w tym sezonie pozycja wicelidera gwarantuje walkę w barażach o ostatnie wolne miejsce w IV lidze. – Przed nami dwa tygodnie, które będą kluczowe w kontekście walki o awans. Już w środę gramy w Biskupicach z Turem Milejów. Później zmierzymy się z rezerwami Avii Świdnik oraz Polesiem Kock. Każdy z tych przeciwników jest bardzo wymagający – studzi optymistyczne nastroje Michał Walendziak.
Tarasola Cisy Nałęczów – Wisła II Grupa Azoty Puławy 2:1 (1:1)
Bramki: Kędra (32), Próchniak (74) – Milde (36).
Tarasola: Komor – Domański, Piskor, Kostecki, Plewiński (50 Domagalski), Koput (65 Adamczuk), Kędra, Semeniuk, Próchniak (90 Świrydo), Paprocki, Rodzik (90 Złocki).
Wisła II: Murat – Abramczyk, Banaszek, Ciszewski (46 Knap), Hawryło, Kosowski, Łuczuk, Milde, Pionka, Plewka, Przywara (78 Knap).
Żółte kartki: Kędra, Kostecki – Banaszek, Knap. Sędziował: Boryca. Widzów: 200.