MKS Padwa przegrała na wyjeździe z Nielbą Wągrowiec 26:27. To druga z rzędu porażka zamościan.
Podopieczni trenera Marcina Czerwonki nie mają lekko. W weekend rozegrali trzeci mecz z rzędu w obcej hali. Niestety, ekipa z Zamościa wróciła z niczym – uległa gospodarzom różnicą zaledwie jednej bramki.
Początek spotkania był znakomity – Padwa prowadziła 3:0, 5:1. Na nieszczęście dla przyjezdnych w bardzo dobrej dyspozycji był bramkarz Nielby Artur Gawlik. Golkiper trzykrotnie wychodził obronną ręką z rywalizacji z zawodnikami Padwy. W 19 min miejscowi po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 7:6, które w kolejnych akacjach skutecznie powiększali. Wsparciem był Gawlik. Z pomocą przyszli też sami goście, którzy popełniali sporo niewymuszonych błędów, co skutkowało stratami i kontrami gospodarzy.
Mimo przegrania pierwszej połowy 9:14 podopieczni trenera Czerwonki nie złożyli broni. Po zmianie stron zamościanie zaczęli gonić rywala. Dopadli go na 24:23. Niestety, nie zdołali przechylić szali na korzyść. Nie wykorzystali nawet rzutu karnego przy wyniku 26:24 dla Nielby. Mecz zakończył się wygraną zespołu z Wągrowca 27:26.
– Liga Centralna nie wybacza błędów, a my popełniliśmy ich naprawdę sporo. Jesteśmy więc sami sobie winni. Jeżeli dodamy do tego nieskuteczność przy rzutach z przygotowanych pozycji, to wszystko składa się w całość. Przy takim przebiegu spotkania naprawdę niewiele brakowało, by jeden moment w meczu odwrócił jego losy. Niestety, my właśnie w tych decydujących momentach popełnialiśmy proste błędy – podsumowuje występ w Wągrowcu trener Marcin Czerwonka.
Nielba Wągrowiec – MKS Padwa Zamość 27:26 (14:9)
MKS Padwa: Gawryś, Kozłowski – Mchawrab 8, Obydź 5, Bajwoluk 3, Dębiec 3, Olichwiruk 2, Małecki 2, Puszkarski 1, Szymański 1, Sz. Fugiel 1, Sałach, Adamczuk, Pomiankiewicz, Kłoda. Kary: 18 minut. Dyskwalifikacja: Łukasz Szymański w 47 min, Gabriel Olichwiruk w 58 min.