Najpierw były godziny spędzone na projektowaniu w domach, w garażach, u znajomych. Był też pomysł oparty na znajomości gastronomii i problemów, z jakimi się ona boryka. Tak powstała… para robo-kurierów.
Ojców założycieli było kilku. Część z nich miało doświadczenia w branży gastronomicznej i zachodzących w niej procesach. Inni byli członkami zespołów robotycznych. Wspólną mieli tylko wizję.
– Pomysł wypracowano tworząc oprogramowanie dla restauracji oraz lokalną platformę do zamówień jedzenia online. Współpracowano przy tym z firmami kurierskimi – opowiada Beata Falińska z Delivery Coupe. – Prace projektowe to miesiące spędzone nie tylko na budowie robotów, ale także na analizie rynku, konfrontacji cech produktu z jego przeznaczeniem oraz na symulacjach wytrzymałościowych. Tak powstała para robotów: Kasia i Mateusz. Dlaczego dwójka?
– Żeby podkreślić, jak ważna jest współpraca. Tylko działając razem możemy zdziałać naprawdę wiele. Para to nasz przekaz, w którym zalecamy wspólne działanie i komunikujemy, że właśnie ta zasada leży u podstaw naszej organizacji – podkreśla Falińska.
Coś, co brzmi w sposób niezwykle prosty, było jednak skomplikowane. Największym problemem, z którym musieli sobie poradzić innowatorzy, było zachowanie motywacji i wiary w projekt niezależnie od okoliczności, odpływającego wsparcia i braku zewnętrznej motywacji. Nie łatwo było też przekonać pierwszych restauratorów do wzięcia udziału w testach, dopracować technologię do etapu umożliwiającego uruchomienie usługi oraz wypracować model biznesowy zapewniający balans między zyskownością, a interesem klienta. Dziś to próba uruchomienia usługi za granicą.
– Na szczęście nie brakowało też zabawnych sytuacji, zwłaszcza na początku testów. Na pewno było ich znacznie więcej, niż widzieliśmy. Niektórzy się zatrzymywali, żeby przetrzeć oczy ze zdziwienia, inni za robotem biegli. Dzieci szybko zaprzyjaźniały się z nim, próbując go głaskać. Starsze osoby kiwały znacząco, a zwierzakom zapach i kształt maszyn wydawał się nader podejrzany – wyliczają pracownicy firmy. – Na pewno zapamiętamy moment, kiedy robot zawitał na ślubnej sesji zdjęciowej. Stało się to niechcący, bo po prostu przejeżdżał przez ulicę, na której robione były zdjęcia. Z tego miejsca przepraszamy państwa młodych, którym skradliśmy jeden kadr.
Pierwsze pieniądze na Delivery Coupe zarobiono we wrześniu 2021 roku.
– Początkowo komercjalizacja była swego rodzaju kontynuacją wcześniej prowadzonych testów w lokalnych restauracjach. W przypadku partnerów spoza zaprzyjaźnionego rynku początkowa sprzedaż wykorzystywała potencjał marketingowy robota. Strzałem w dziesiątkę okazało się umieszczanie na nim reklam. Te były pierwsze, a dopiero za nimi doszło przewożenie przez roboty dostaw – zdradza Beata Falińska. – Dziś nie skupiamy się już na rozwoju oferty reklamowej. Nie musimy już reklamować robo-kurierów, bo mają one już pełną aprobatę społeczeństwa. Żeby zdobyć zaufanie małych firm, chętnie podejmujemy współpracę z dużymi graczami, takimi jak Pasibus, Fit Cake czy Pyszne.pl. Mniejsi gracze chętniej decydują się na zatrudnienie robota-dostawcy, gdy widzą, że rozwiązanie takie wykorzystują już duże przedsiębiorstwa. Jednocześnie duża liczba umów z mniejszymi restauracjami przekłada się na zwiększone zainteresowanie stosowaniem tego rozwiązania przez szefów aplikacji do zamawiania jedzenia.
Kto może zatrudnić robota Delivery Coupe? Restauracje lub sieci restauracji mające wymaganą minimalną ilość dostaw w odległości do trzech kilometrów od ich siedzib, firmy gastro-kurierskie oraz aplikacje z minimalną liczbą zatrudnionych kierowców.
– Przeważającą ilość klientów stanowią oczywiście restauracje – przyznaje Falińska. – Jesteśmy w trakcie pilotażu przeprowadzanego z aplikacją Pyszne.pl. Mamy też doświadczenie we współpracy z firmą gastro-kurierską. Robot kurier został stworzony dla firm zajmujących się logistyką i realizacją dostaw jedzenia na odcinku ostatniej mili z restauracji oraz dla samych restauracji mieszczących się w wyżej opisanych ramach. Rozwiązanie może zostać wykorzystane zarówno podczas całego procesu dostawy, jak i w formie pośredniczenia między restauracją, a kurierem mającym dostarczyć zamówienie poza obszar strefy obsługiwanej przez robota. Na tym polega nasz plan na przyszłość. Jest on równie prosty, co skomplikowany. Chodzi nam o prze- skalowanie rozwiązania do etapu możliwości nawiązania stałej współpracy z aplikacją do zamawiania jedzenia w Polsce, a następnie przeniesienie skalowania na rynek Unii Europejskiej.
– Czy pochodzenie z Lublina pomaga, czy przeszkadza w realizacji takich planów? – pytam. – Lublin dla Delivery Couple był najlepszym i najbardziej naturalnym początkiem z punktu widzenia możliwości testowania robotów w środowisku produkcyjnym. Na plus zaliczyć trzeba też możliwość tworzenia oprogramowania i lokalnej aplikacji do zamawiania jedzenia oraz możliwość konsultowania od wczesnych etapów rozwiązania wśród przedsiębiorców, dla których zostało ono stworzone – słyszymy. – Z punktu widzenia finansowania biznesu, niekoniecznie lubelska, ale po prostu polska firma ma utrudnione zadanie na rynku międzynarodowym czy globalnym. Istniejące przepisy i inne okoliczności nie sprzyjają decyzyjności inwestorów na korzyść polskich przedsiębiorców.