Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Kraj Świat

24 lutego 2024 r.
7:14

Dwa lata od inwazji Rosji. Jak żyć? Tu i teraz… i tam

(fot. Polska Akcja Humanitarna)

Dziś, 24 lutego, mija dwa lata od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Wielu obywateli zostało zmuszonych do opuszczenia domu, kraju, aby przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Historie Ukraińców, którzy znaleźli schronienie w Polsce.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Maria, 45-letnia Ukrainka, która przyjechała do Polski w marcu 2023 roku

24 lutego mąż był służbowo w Kijowie, obudziły go wcześnie rano odgłosy wybuchów. Jego przyjaciele zadzwonili do niego i kazali mu opuścić miasto, i że wybuchła wojna. Szybko zadzwonił do mnie, powiedział: wybuchła wojna. Próbował jak najszybciej wyjechać z miasta, zanim zostanie zablokowane. „Spakuj rzeczy i dziecko, zabierz mamę i wyjeżdżajcie z miasta, w głąb kraju. Wpadłam w panikę, do końca nie rozumiałam, co się dzieje. Zanim mój mąż wrócił do domu, nawet nie spałam, ponieważ bardzo się martwiłam. Nasi przyjaciele z Charkowa jechali do nas 13 godzin, chociaż zwykły czas podróży z Charkowa do Kameńskiego wynosi 2,5 godziny. Czekaliśmy na nich u siebie, ponieważ w Charkowie były już wybuchy. Mieszkaliśmy razem przez około miesiąca.

Dlaczego pani zdecydowała się opuścić swój kraj i przyjechać do Polski?
– Jako mama chciałam chronić moje dziecko, aby nie słyszało eksplozji i odgłosów latających rakiet. Nie mogłam być w wiecznym stresie, więc postanowiłam wyjechać na jakiś czas do Polski. Tam już od pół roku studiowała moja najstarsza córka.

Jakie trudności pani napotkała podczas przeprowadzki?
– Aby dostać się do Lwowa, z którego odjeżdżał nasz autobus. Trzeba było jechać kilka dni. Przez cały czas drogi byłam bardzo zdenerwowana i zmartwiona. Wszędzie wojsko, duże korki. Obserwowałam niebo, bałam się, że jeśli odwrócę wzrok, na pewno przyleci rakieta.

Kiedy w końcu dotarliśmy do miejsca zbiórki, bardzo trudno było pożegnać się z mężem, ja i nasz syn płakaliśmy, nawet mój mąż płakał. Kiedy przyjechałam do Lublina, moja córka już umówiła dla nas pokój w swoim akademiku. Było wiele nowego, inny kraj, obcy język i prawa. Mieliśmy szczęście, że mieszkaliśmy tam za darmo przez długi czas, otrzymywaliśmy również pomoc humanitarną, co również bardzo pomogło. Kiedy przyjechałam, od razu załatwiłam wszystkie płatności dla uchodźców z Ukrainy. Na początku było bardzo ciężko, nie mogłam się przyzwyczaić i zaakceptować tej sytuacji. Nikt do końca nie sądził, że nadejdzie wojna. Trzeba było zabrać dziecko do szkoły. Dla niego był to stres, cieszy fakt, że miejscowi próbowali nas zrozumieć i pomóc. Stopniowo syn zaczął uczyć się języka polskiego i rozumieć go. Na początku trudno mi było znaleźć pracę i nie od razu zrozumiałam, jak mogę tu pracować bez znajomości języka. Moja córka pomagała mi, ponieważ trzeba było zrobić wiele dokumentów i tak dalej. Nie rozumiałam nic, nawet jak jeździć autobusem. Oczywiście, po pewnym czasie zaadoptowałam się i teraz mogę sam rozwiązać prawie wszystkie problemy, ale na początku było to bardzo trudne.

Jak wygląda życie pani w Polsce po dwóch latach?
– Później dostałam pracę w salonie piękności, jako manikiurzystka. Poznałam wiele kobiet, które również pochodzą z różnych miast Ukrainy. To bardzo trudne, bo nie widzę męża, a dzieci ojca. Nasi ludzie starają się pomóc wojsku, aby to się skończyło szybciej, przeprowadzają różne zbiórki i wysyłają pomoc humanitarną.
Teraz mój mąż chce, żebym wróciła do domu na Ukrainę, nie wiem jeszcze do końca, czy chcę wrócić. Ponieważ trwają działania wojenne w kraju, będę cały czas zestresowana.

Julia

Przyjechałam z miasta Dniepr. Kiedy wszyscy zaczęli podejrzewać, że wybuchnie wojna. Podjęliśmy z mężem decyzję, że pojedziemy do Polski,do naszej córki. Zatrzymaliśmy się w mieście przez tydzień i w tym czasie granice dla mężczyzn były zamknięte, ja i moja najmłodsza córka, której było 7 lat pojechaliśmy sami. Mój mąż musiał opuścić pracę i mieszkanie w mieście i zamieszkać z babcią na wsi. W mieście aktywnie zaczęło rozdawać wezwania i mobilizować mężczyzn.

Gdzie pani pracowała na Ukrainie przed wojną?
 –Przed wojną pracowałam w banku. Przez jakiś czas po przeprowadzce otrzymywałam pensję, ale nie trwało to dłużej niż sześć miesięcy, po czym zostałam zmniejszona.

Co było najtrudniejsze dla pani po przeprowadzce?
– Na początku mieszkałam w akademiku mojej córki, po czym dostałam najpierw bezpłatne mieszkanie, w którym mieszkało kilka rodzin. Moja córka musiała iść do pracy. Przez długi czas nie mogłam jej w żaden sposób pomóc, bo miałam drugą córeczkę, której nie mogłam zostawić samej. Bolało mnie to, że moja 17-letnia córka zapewnia byt całej rodzinie. Później udało mi się znaleźć pracę, teraz pracuję, gotuję i pomagam w domu jednej polskiej parze. Musieliśmy sprzedać złotą biżuterię, jakiś sprzęt, aby móc tu zostać. Również, mąż sprzedał nasz dom, aby zapłacić za nasze życie w Polsce i spłacić wszystkie kredyty.

Czy Państwo polskie pomogło w Waszej sytuacji?
– Mieliśmy szczęście, że Polska pomaga Ukraińcom, bo uniwersytet mojej najstarszej córki, anulował opłaty za semestry studiów, przyznał stypendium, co nam bardzo pomogło. Również, otrzymuję płatności od państwa polskiego dla najmłodszej córki.

Jak teraz wygląda życie pani w Lublinie?
– Młodszej córce, ciężko w polskiej szkole, nie wiem, oczywiście, czy to taki wiek, czy nie. Staram się jak mogę odrabiać z nią prace domowe, choć sama nie rozumiem wielu polskich słów. Dla mnie nadal trudno jest mówić po polsku i rozumieć Polaków. Teraz mieszkamy ze starszą córką w małym mieszkaniu. Bardzo mi pomaga ze swoją siostrą w pracach domowych. Codziennie sprawdzam wiadomości o tym, co dzieje się w moim kraju.

Czy pani myśli o powrocie na Ukraine?
– Mieszkają tam moi krewni i przyjaciele, trudno tu żyć spokojnie i wiedzieć, że twoi bliscy ludzie są w niebezpieczeństwie każdego dnia. Nie planuję jeszcze wracać na Ukrainę. Mam nadzieję, że wojna wkrótce się skończy i mój mąż przeprowadzi się do nas.

 

Anastazja, 21 lat, Charków

Kiedy wybuchła wojna, mieszkałam i studiowałam w Charkowie. Niestety, moje lata studenckie to nie tylko Covid-19, ale także wojna. Kiedy rosyjskie czołgi wjechały do Charkowa, ukrywałam się z przyjaciółmi w metrze i po 2 tygodniach postanowiłam wyjechać do Polski. Moje przedwojenne życie było pełne różnorodnych wydarzeń jak zwykłej studentki. Rosja zniszczyła wszystko, co ja i Ukraińcy kochaliśmy. Wielu uchodźców, takich jak ja, przeprowadziło się do Polski, ponieważ nie było innego wyboru, kiedy bombardują twoje miasto.

Dlaczego pani wybrała przyjazd do Polski?
– Wybrałam Polskę, ponieważ była to najłatwiejsza opcja szybkiej ucieczki przed wojną.

Do Lublina przyjechała pani sama czy z rodziną?
– Najtrudniejszą rzeczą była przeprowadzka członków mojej rodziny, ponieważ byli wtedy w regionie Nikołajewa – gorącym punkcie wydarzeń bojowych. Teraz moja mama, brat, siostra i babcia są ze mną w Polsce, ale dziadek i tata zostali w Ukrainie, a nasze rodzinne miasto jest codziennie bombardowane przez Rosję. Wojna wzmocniła moje relacje z bliskimi i teraz rozumiem, jak ważne są wartości rodzinne. W tak trudnych okresach psychologicznych nie można obejść się bez wsparcia, ciepła i zrozumienia. Poza rodziną wspierali mnie moi przyjaciele i nowi znajomi, których znalazłam w Polsce.

Jak przebiegała adaptacja pani w nowym kraju?
– Przeprowadzka do innego kraju polega przede wszystkim na znalezieniu otoczenia w celu szybszej adaptacji. W Polsce początkowo spotykałam się z takimi samymi uchodźcami jak ja, a później wstąpiłam na uniwersytet i znalazłam nowych przyjaciół z mojego wydziału. Oczywiście, na początku było to bardzo trudne. Nie planowałam zmieniać swojego życia, tak się stało. Musiałam iść na nową uczelnię w Polsce. Pierwszy dzień był dla mnie trudny emocjonalnie. Nie znałam języka, nie znałam moich kolegów z uczelni, profesorów. Miałam szczęście, ponieważ mogłam znaleźć tam przyjaciół, którzy rozumieli moje uczucia związane z wojną. Teraz już rozumiem język polski, udało mi się go dość szybko nauczyć. Profesorowie na uniwersytecie byli bardzo mili, rozumieli moją sytuację i nie wymagali ode mnie niczego nadprzyrodzonego.

 Czy po przeprowadzce do innego kraju kontynuowałaś studia na Uniwersytecie ukraińskim?
 – W Charkowie studiowałam już na uniwersytecie i po przeprowadzce kontynuowałam naukę zarówno na polskim uniwersytecie, jak i na ukraińskim. Program był bardzo podobny. Obecnie studiuję na dwóch uniwersytetach jednocześnie. Pomyślałam, że lepiej skończyć tu i tam. W Charkowie mam kształcenie na odległość, jestem tam na ostatnim roku.

 Czy planujesz wrócić do domu po ukończeniu studiów?
 Kończę wyższe polskie wykształcenie, ale nie pozostawiam myśli o powrocie na Ukrainę. Jednak podczas wojny ja i moja rodzina nie chcemy być zagrożeni. W Polsce czujemy się bezpiecznie. Nie planujemy przeprowadzać się do innego kraju, ponieważ zbliżamy się do polskiej mentalności, kuchni i kultury. Polska władza jak może pomaga uchodźcom, jednak żeby dostatecznie utrzymać siebie i swoją rodzinę – trzeba pracować. Ogólnie rzecz biorąc, jestem mniej lub bardziej przystosowany do życia w innym kraju, ale nie ma jasnego planu na przyszłość.

Vlada, dziewczyna z Charkowa

– Mam na imię Vlada, jestem z Ukrainy, z Charkowa. Przyjechałam tutaj na studia, jestem na trzecim roku produkcji medialnej na UMCS i na co dzień zajmuje się sztuką operatorską w telewizji UMCS, ale również maluję, rysuję, tańczę i zajmuje się kreatywnymi rzeczami.

Zaczęłaś studia w 2021 roku i niedługo później wybuchła wojna?
–Wtedy byłam na pierwszym roku. Ona się rozpoczęła, kiedy była przerwa semestralna i skończyłam mój pierwszy semestr. Po sesji pojechałam do domu i właśnie, kiedy byłam w Charkowie to rozpoczęła się pełna inwazja. Wkrótce po tygodniu siedzenia w piwnicy pojechałam do Polski i jestem tutaj nadal.

Jakie były te pierwsze momenty tej wojny? Co czuliście wtedy i jak to wyglądało z waszej perspektywy?
– Oczywiście, że to było wszystko nieoczekiwane i wszyscy byli w szoku i nie wiedzieli, co robić. Chyba to tyle. Po prostu siedzieliśmy tydzień w piwnicy. Czasami na przykład spaliśmy w przedpokoju, bo nie wiadomo, kiedy przyleci jakaś rakieta. Zrozumiałam, że nie ma sensu jechać pociągiem, bo były też różne z tym problemy i dużo ludzi jechało więc pojechałam najpierw autem przez całą Ukrainę, czyli około 5 dni jechałam do granicy i potem przez Węgry, przez Czechy dojechałam do Polski. Były ogromne korki i trudno było się dostać do Polski. A pierwszy tydzień w Charkowie był naprawdę ciężki, bo nie było w sklepach już po pierwszym dniu ani jedzenia, ani wody i jedliśmy po prostu wszystko, co zostało w lodówce. Przez cały dzień siedzieliśmy i czytaliśmy wiadomości. Chcieliśmy się dowiedzieć co się dzieje i oczywiście wszyscy myśleli, że to będzie szybko, parę dni i wszystko się skończy, a tak naprawdę to już trwa troszeczkę dłużej.

Czy od tamtego momentu byłaś jeszcze w domu?
– Tak, byłam jeszcze dwa razy w domu i co też dla mnie jest bardzo fajne, że moja mama przyjechała do mnie też dwa razy, więc fajnie, że jest taka możliwość. Jutro rano też jadę do Charkowa i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Jak wygląda ta sytuacja w tym momencie? Dwa lata minęły, ale trzeba żyć dalej, prawda?
– Nic się nie zmieniło. W sensie te dwa lata były tak samo ciężkie, trudne, ale bardzo zmienili się ludzie. Wszyscy zrozumieli, że trzeba żyć tu teraz, że nie wiesz co będzie za godzinę, za dzień, jutro, za tydzień i tak dalej. Trzeba żyć tu i teraz i cieszyć się z każdej chwili, bo nie wiadomo co się stanie.

Kiedy wracasz do domu to ta codzienność nadal wygląda tak samo? Śpi się w przedpokoju, co chwila trzeba uciekać do piwnicy czy do schronu?
– Trzeba uciekać, ale tego już nikt nie robi, bo wszyscy się przyzwyczaili do tego i po prostu żyją takim życiem, jak było. W sensie starają się, żeby życie wyglądało tak samo, jak przed wojną i co mi bardzo, bardzo się podoba, że w Charkowie otworzyło się dużo nowych miejsc: kawiarni, restauracji, są jakieś koncerty w piwnicach, w metro. Miasto stara się żyć, cieszyć się życiem i robić wrażenie, że wszystko jest dobrze i wszystko jest, jak było. Oczywiście jest taki „background”, że może teraz będzie rakieta, nie wiadomo, ale pójdziemy do kawiarni i wszystko będzie dobrze.

Minęły dwa lata jak teraz się czujesz? Czy nastroje się zmieniły? Jeśli tak to czy zmieniły się pozytywnie czy negatywnie?
– My już nie jesteśmy tacy zszokowani, bo wiemy, że wszystko będzie dobrze, że zwyciężymy, że prawda, pokój i szczęście zwycięży. Tak więc idziemy dalej. Staramy się dalej, żyjemy. Wszystko będzie dobrze. Taki jest nastrój nie tylko u mnie, ale też wśród mieszkańców mojego miasta. To jest szczególnie ważne, nawet jeśli Ty nie czujesz się bezpiecznie, ale wewnątrz siebie musisz zachować taki spokój i myśleć tylko pozytywnie

Z perspektywy osoby, która mieszka w Polsce. Czy wśród Ukraińców organizują się jakieś grupy? Jak wygląda wasze życie tutaj?
– Na początku wiem, że było trudno i dwa lata temu pracowałam w świetlicy dla dzieci i bardzo dużo historii słyszałam, w stylu „nie możemy znaleźć szkoły”, „nie możemy znaleźć mieszkania”, „język jest trudny” i tak dalej, ale już jak widzę to ci ludzie, którzy już mieszkają tutaj powiedzmy od roku, troszeczkę więcej, to już jest lepiej poukładane. Te osoby, które przejechały i po prostu musiały w tym momencie zmienić swoje życie i podjąć jakąś decyzję to oczywiście rozumiem, że dla nich to było bardzo trudne. Mnie się podoba, że ludzie starają się jakoś się rozwijać, pomagać nawzajem, jest dużo też nowych projektów związanych z Ukrainą albo z relacjami pomiędzy Polską i Ukrainą. Dużo ludzi stara się pomagać i to też jest bardzo ważne. Nie możemy zapomnieć, to wszystko dotyczy też nas i musimy o tym pamiętać, że trzeba pomagać i w naszych rękach też jest zwycięstwo Ukrainy i całej Europy. Jeszcze chciałam powiedzieć, że w Lublinie na przykład jest dużo takich projektów, które organizują Ukraińcy. Na przykład jest taki projekt „Dusza moja Ukraina” gdzie dziewczyny robią warsztaty artystyczne i zbierają pieniądze na pomoc armii albo też na przykład ja biorę teraz udział w takim dużym projekcie, który opowiada historie studentów z Ukrainy, którzy nie skończyli swoich studiów, bo ich zabiła Rosja.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej
galeria

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej

Wydarzenie, przygotowane we współpracy z Teatrem z Nasutowa, pozwoliło uczestnikom przenieść się do obozu legionistów z 1918 roku i poczuć atmosferę tamtych przełomowych dni.

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości
ZDJĘCIA
galeria

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości

Zebranie Rady Miasta, uroczysty apel, defilada i złożenie wieńców pod pomnikami bohaterów – tak w Lublinie przebiegały obchody Narodowego Święta Niepodległości z udziałem przedstawicieli władz miasta i województwa.

Budynek Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność” przy ul. Królewskiej 3 w Lublinie w czasie strajku nauczycieli Lubelszczyzny, 1981 r.
DODATEK IPN

„SOLIDARNOŚĆ". Polska droga do wolności

Wybuch masowych strajków pracowniczych w 1980 r. w Polsce był wyrazem buntu wolnościowego Polaków wobec rzeczywistości komunistycznej. Powstały w ich wyniku wielomilionowy ruch związkowy „Solidarności” okazał się jednym z największych fenomenów w tysiącletnich dziejach naszego kraju.

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Nowy mural przy ul. Zamojskiej stał się artystycznym akcentem obchodów Święta Niepodległości. Lublin jako pierwszy w Polsce włączył się w akcję „Polska na TAK!”

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert
zdjęcia, wideo
galeria
film

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert

Niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze - powtarzali dzisiaj w swoich przemówieniach przed Pomnikiem Niepodległości - wiceprezydent Puław, Grzegorz Nowosadzki i przewodniczący rady miasta - Mariusz Wicik. Kwiaty pod pomnikiem złożyły delegacje lokalnych władz, szkół i służb mundurowych.

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"
DODATEK IPN

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"

Odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach rozbiorów było procesem rozłożonym w czasie i wielowymiarowym. Polski sukces z 1918 r., zwieńczony ustaleniem granic odrodzonego państwa, miał wielu ojców, którzy różnymi drogami i za pomocą różnych metod dążyli do wielkiego celu Polaków – odzyskania niepodległego państwa.

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami
historia

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami

Koncert orkiestry, wystawy, militaria, filmowe seanse - to wszystko i wiele więcej w niedzielę będzie to zobaczenia i posłuchania w Muzeum Zamoyjskich w Kozłówce. Placówka 16 listopada zaprasza na Dzień Otwartych Drzwi - bez biletów.

Kamienice przy ulicy Królewskiej nr 1‒3 zniszczone w trakcie walk o Lublin w lipcu 1944 r. w wyniku potyczki między sowieckimi i niemieckimi czołgami (autor nieznany, zbiory APL)
DODATEK IPN

Lublin. Wolność utracona – zniszczone miasto

Dzień 11 listopada 1918 r. przyjęto jako umowną datę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów. Rozpoczęła się wówczas wieloletnia odbudowa państwa, utrwalanie jego granic, ładu politycznego oraz integracja społeczeństwa.

Zdjęcie ilustracyjne

Bractwo Miłosierdzia św. Brata Alberta prosi o wsparcie dla ogrzewalni w Lublinie

Ogrzewalnia od 1 października przyjmuje mężczyzn, którzy nie mają gdzie spędzić nocy. Placówka codziennie udziela wsparcia potrzebującym, zapewniając im schronienie, ciepło i możliwość zadbania o podstawowe potrzeby.

Filip Luberecki (z prawej) ma szansę zagrać w reprezentacji Polski U21

Czterch piłkarzy Motoru i jeden trener udało się na zgrupowania reprezentacji narodowych

W najbliższych dniach odbędą się mecze reprezentacji narodowych, zarówno tych pierwszych, jak i młodzieżowych. W trakcie przerwy w rozgrywkach na zgrupowania poszczególnych drużyn udało się pięciu przedstawicieli Motoru Lublin

PGE Start Lublin po raz ostatni w tym sezonie wystąpi we własnej hali w europejskich pucharach

PGE Start Lublin po raz ostatni w tym sezonie wystąpi we własnej hali w europejskich pucharach

W środę rywalem lublinian będzie bułgarski Rilski Spotis

Zdjęcie ilustracyjne

Zima coraz bliżej – reagujmy, gdy ktoś potrzebuje pomocy

Dzięki szybkiej i empatycznej reakcji dzielnicowych z Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie, 66-letni bezdomny mężczyzna otrzymał niezbędną pomoc i schronienie. Funkcjonariusze znaleźli go na jednej z posesji w Lubartowie, gdzie od pewnego czasu spał pod gołym niebem.

Koncert, iluminacje i patriotyczny mural. Jak w Lublinie będziemy obchodzić Święto Niepodległości?
11 listopada 2025, 9:00

Koncert, iluminacje i patriotyczny mural. Jak w Lublinie będziemy obchodzić Święto Niepodległości?

Nie zabraknie znanych artystów, nowoczesnych aranżacji i ponadczasowego przesłania. Z okazji 107. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości na mieszkańców Lublina czeka wiele patriotycznych atrakcji.

Lubelszczyzna pamięta  o obrońcach Niepodległej...
DODATEK IPN

Lubelszczyzna pamięta o obrońcach Niepodległej...

Wśród wielu dat w historii Polski jedną z najpiękniejszych i najważniejszych jest 11 listopada 1918 r. Po 123 latach zaborów nasz kraj odzyskał upragnioną niepodległość i ponownie pojawił się na mapie Europy. Wspólny wysiłek podjęli zarówno wielcy politycy – tacy jak Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski czy Roman Dmowski – jak i zwykli żołnierze, mieszkańcy wsi, miast i miasteczek.

Pegimek otworzy okienko w galerii
Świdnik

Pegimek otworzy okienko w galerii

To będzie duże ułatwienie dla mieszkańców Świdnika. W centrum miasta powstanie punkt obsługi klientów Pegimeku.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium