Seria podwyżek, brak dociepleń, niejasności w rozliczeniach. Co się dzieje w Spółdzielni Mieszkaniowej „SM Czuby”?
– Przed dzisiejszym spotkaniem oplakatowaliśmy całe Czuby, ale w poniedziałek administracja pozrywała ogłoszenia na polecenie zarządu (SM Czuby – przyp. aut.), więc tak nam „ułatwiają” komunikację z mieszkańcami – mówi Zbigniew Schneider, przewodniczący Stowarzyszenia Ruch Obrony Praw Mieszkańców. – Chcemy zmiany tego zarządu. Od dwudziestu lat jest ten sam prezes, skład (Rady Nadzorczej – przyp. aut.) troszeczkę się zmieniał „po drodze” – rozwija Schneider i wytacza kolejne zarzuty: – Wytworzono przez tych 20 lat typowo oligarchiczną strukturę czyli grupę, która rządzi poprzez podporządkowanych sobie ludzi. Takie organy jak Rada Nadzorcza, Rada Przedstawicieli Nieruchomości działają pod dyktando zarządu.
Seria zarzutów o niegospodarność
Przewodniczący ROPM twierdzi, że członkowie spółdzielni, pomimo ustawowego prawa, nie mogą uczestniczyć w obradach Rady Nadzorczej SM Czuby, ponieważ nie są zawiadamiani, a gdy już przychodzą, są nazywani awanturnikami i zadymiarzami.
Najcięższy zarzut dotyczy – mówiąc ogólnie – wzrostu czynszów i niegospodarności Zarządu SM Czuby.
– Niegospodarność, ciągle rosnące czynsze – podkreśla Zbigniew Schneider. – Zarząd spółdzielni transmituje wzrost kosztów bezpośrednio na kieszeń mieszkańców, nie czyniąc przy żadnych starań o zmniejszenie kosztów zarządzania spółdzielnią. Kary umowne za nienależyte wykonanie umów są na poziomie 0,3 proc. To jest skandal.
Niektóre z zarzutów stawianych przez przewodniczącego ROPM potwierdzają pytani przez nas mieszkańcy:
– Jestem tu, choć ktoś zerwał kartkę z ogłoszeniem – mówi pani Maria, mieszkanka osiedla Ruta. – Gospodarze rejonów zrywali kartki. Podejrzewam, że był „prikaz” stąd, żeby ludzie nie przyszli – dodaje wskazując siedzibę SM Czuby. Pani Maria wskazuje również na bardzo wysoką podwyżkę czynszu, bo w jej przypadku to 150 zł.
– Pięć podwyżek w ubiegłym roku. To jest niedopuszczalne!
– mówi pani Joanna, mieszkająca na Czubach od 30 lat. – Śmieją się z nas mieszkańcy innych miast. Ostatnia podwyżka to 130 zł. Kto to widział? MPWiK wszędzie sprzedaje wodę, ale w naszej spółdzielni woda jest najdroższa. Dlaczego? – dodaje nie kryjąc emocji. Pani Joanna wskazuje także na brak chodników, bałagan na osiedlu oraz trudności w komunikacji z pracownikami spółdzielni.
Mieszkańcy mają dość
– Nic się nie zmienia, a z roku na rok jest coraz gorzej – mówi pani Katarzyna, mieszkająca na Czubach od 16 lat. I wylicza: – Chodzi też o koszty, na przykład podgrzanej wody: 58 zł na Rucie, 63 zł na Skarpie, 26 zł we wspólnotach. Fundusz remontowy jest podwyższany, a nie mamy wyremontowanych klatek schodowych. Bo to są nasze pieniądze.
– Walczymy ze spółdzielnią już kilka lat – mówi pan Michał, mieszkający na Czubach od 1994 roku. – Dziś to nasza kolejna inicjatywa. Zrobił się w spółdzielni układ, z którym chcemy walczyć. Chcemy doprowadzić tą spółdzielnię do normalności.
Pan Michał wskazuje również niejasności w wyłanianiu firm i rozliczeniach przetargów: – Przykładem jest łącznik nad garażami. Zrobili przetarg na 19 tys. zł, przyszła ekipa i powiedziała, że za 19 tys. to oni tego nie zrobią. Co robi spółdzielnia? Robi aneks na 70 tys. Nikt nie wie, dlaczego. Nie ma rozliczenia.
– Mamy po prostu dość. Mieszkańcy mają dosyć tej świty, która od samego początku tej spółdzielni praktycznie tu zarządza. Stworzyli niezdrowy układ, który właściwie eliminuje wpływ mieszkańców na to, co się dzieje w tej spółdzielni – podsumowuje pan Michał.
Mieszkańcy bloków przy ul. Watykańskiej wspominali również kwestię ocieplenia trzech bloków, na który został utworzony fundusz celowy, a ten spółdzielnia przejęła i wydała na inne cele remontowe. Zdaniem mieszkańców budynków z ul. Watykańskiej 6, 8 i 10 nie było sensu ocieplać ścian budynków, które najpierw należałoby wyremontować, gdyż mają wady konstrukcyjne, a dopiero później można by je ocieplić. Spółdzielnia miała wykorzystać te zastrzeżenia mieszkańców do przejęcia ich funduszu celowego.
Dymisji nie będzie
Przed posiedzeniem RN SM Czuby z przybyłymi mieszkańcami spotkał się Andrzej Turski, przewodniczący Rady Nadzorczej.
– Nie mam żadnych ambicji, żeby tu rządzić – powiedział do zgromadzonych mieszkańców w odpowiedzi na hasło, aby w końcu oddał władzę młodszym. Później, podczas spotkania z dziennikarzami mówił: – Państwo chcieliby nie płacić za fundusz remontowy takiej sumy, jak wyliczona jest w związku z potrzebami. Podali sprawę do sądu. 150 tych spraw jest, i te sprawy się toczą. Skończą się wygraną jednej albo drugiej strony. Pieniędzy z tego powodu nie przybędzie. Będzie walne zgromadzenie, musi być do końca czerwca przeprowadzone w 21 częściach, no i wtedy wyłoni się lub skończy kadencja rady nadzorczej. Ta rada nadzorcza próbowała dwukrotnie odwołać członka zarządu, ale nie było większości 2/3.
Przewodniczący Turski odniósł się również do informacji o przejęciu funduszu na ocieplenie trzech budynków przy ul. Watykańskiej:
– To nieprawda. Cała Ruta zorganizowała się w ten sposób, że docieplała budynki sukcesywnie. Wszyscy płacili, a robiły się budynki, które się robiły, aż do skończenia 28. W między czasie państwo się wycofali z tego. Cała inwestycja została rozliczona, a państwo nie chcieli w tym uczestniczyć.
Tu zabrał głos Zbigniew Ławniczak, członek Rady Nadzorczej SM Czuby, Przewodniczący Komisji Kulturalno-Oświatowej Rady Przedstawicieli Nieruchomości osiedla Skarpa oraz radny miejski PiS: – Był taki moment, że nieruchomości finansowały się „ze wspólnego garnuszka”. To się w pewnym momencie skończyło, bo ustawa w tej chwili zabrania finansowania wspólnego i każda nieruchomość zbiera swoje środki i wykonuje remonty. I państwo z Watykańskiej mieli kiedyś taką możliwość. Teraz, jak już każda nieruchomość rozlicza się osobno, to jest tutaj taka grupa osób, która na bazie jakiegoś niezadowolenia chce ugrać coś takiego, żeby cała spółdzielnia dołożyła się do tego (ocieplenia – przyp. aut.). Raz – że prawnie nie możemy tego zrobić, dwa – nie ma takiej możliwości.
Ta grupa chce wymusić na RN dymisję zarządu. Tu nie ma czegoś takiego, aby spółdzielnia wielkości miasta Puławy nagle podała się do dymisji. Są do tego demokratyczne instrumenty.
W tej chwili nie pozostaje nic innego, jak zebrać fundusz remontowy albo zaciągnąć kredyt – mówił Zbigniew Ławniczak.
Historyczny konflikt
Sprawę kredytu na sfinansowanie ocieplenia bloków na gorąco skomentował Zbigniew Schneider: – W 2022 roku zaproponowali nam kredyt na 38 proc. Przecież można skorzystać z różnych dotacji, funduszy zarówno krajowych, jak i zagranicznych do współfinansowania energooszczędnych budynków. A w perspektywie jest przecież fotowoltaika. Wszystko po to, aby mieszkańcy mogli mieszkań trochę taniej. Spółdzielnia jednak jakby panicznie bała się takich rozwiązań. Więc pytam: dlaczego?
W całym sprawie nie chodzi tylko o podwyżkę czynszów na Czubach, czy brak chodnika na osiedlu Ruta gdzieś koło „zieleniaka”. Konflikt ma znacznie głębszy, wręcz historyczny już kontekst: jest w nim zarówno żal mieszkańców do włodarzy spółdzielni o to, kto tu u kogo pracuje, jak i niesprawiedliwy – zdaniem niektórych mieszkańców – podział pieniędzy na inwestycje.