Listy kolejkowe, telefony do zaprzyjaźnionych sprzedawców i gonitwa po całym mieście od sklepu do sklepu
Na początku w ogóle nie wiedziałam o co z tymi lodami chodzi. Ciągle słyszałam o nich od swoich dzieci i ich kolegów. Ktoś dzwonił i raportował synowi, że jadł i jest mega. Ktoś inny chwalił się na facebooku, że ma dwa papierki po lodach. Inny martwił się, że przejechał z rodzicami pół Lublina i nigdzie nie ma – opowiada lublinianka, Anna Salasa. – Największy szok przeżyłam jednak w osiedlowej Stokrotce. Weszło do niej trzech chłopców. Jeden trzymał w ręku papierek po lodzie. Chłopcy byli bardzo rozemocjonowani. Krzyczeli, że będą bogaci.
Youtube rządzi
Podobnych relacji można dziś usłyszeć znacznie więcej. Ich głównych motywem są lody firmy Koral o nazwie „Ekipa”. Do wyboru dwa smaki: truskawkowy i cytrynowy. Dziś to szczyt dziecięcych marzeń.
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że lody promuje Ekipa Friza, czyli bardzo popularni wśród młodzieży youtuberzy. „Ekipę” założył w 2018 roku Karol Friz Wiśniewski. Początkowo nagrywał filmy związane z najbardziej popularnymi grami. Dziś skupia się na tematyce lifestylowej publikuje pranki i materiały z realizacji różnego typu wyzwań. Ma ponad 4 miliony subskrybentów, a na Instagramie obserwuje go ponad 2,5 miliona internautów. W ramach „Ekipy” działa też sklep z oryginalną kolekcję odzieży i gadżetów Ekipatosi.
Nic więc dziwnego, że gdy Fritz chwali lody jego fani koniecznie chcą ich spróbować. A Fritz mówi dużo i często.
„Te lody są najlepsze na świecie. Spróbujcie sami, jak zjecie jednego, to niestety będziecie musieli wykupić wszystkie ze sklepu” – mówi na jednym ze swoim filmów Friz.
Nie ma? Ale ja chcę!
Kolejny powód dlaczego lody cieszą się tak dużą popularnością to fakt, że na rynku jest ich jeszcze niewiele. Ich produkcja rozpoczęła się niespełna miesiąc temu i na razie nie nadąża za zapotrzebowaniem.
– Do niedawna mówiliśmy, że coś sprzedaje się jak świeże bułeczki, a dziś możemy mówić, że sprzedaje się jak lody „Ekipa” – śmieje się Piotr Gąsiorowski, dyrektor marketingu firmy Koral. – Muszę przyznać, że podchodziliśmy do tego projektu z wielkim optymizmem, ale sprzedaż przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. To jest istny szał. O popularności lodów „Ekipa” pewnie można byłoby napisać niejedną pracę doktorską.
Nic dziwnego, że Koral do produkcji „Ekipy” angażuje kolejną linię produkcyjną.
– Moja 15-letnia córka z koleżankami śledzi informacje w internecie wszystkie informacje o tym, w jakich sklepach pojawiają się te lody i jadą po nie nawet na drugi koniec miasta. Działają już drugi tydzień, ale zakupy udało im się zrobić tylko raz. Jak dojeżdżają na miejsce to okazuje się, że wszystko się wyprzedało – opowiada Marta Wiśniewska.
– Zrobiłam listę. Dzieci podają swój numer telefonu i je wpisuje. Żeby starczyło dla wszystkich sprzedaje po jednym – mówi ekspedientka jednego ze sklepów na lubelskim Czechowie. Nazwiska nie poda, bo nie jest pewna czy taka praktyka jest legalna. Zrobiła to, żeby pomóc dzieciom. – Gdybym mogła to sprowadziłabym ich o wiele więcej, ale na razie są z tym problemy.
Trochę smutno
– Poprosiłam panią, u której robię zakupy codziennie, żeby odłożyła mi lody jak będą. Dałam jej numer telefonu, ale prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się że zadzwoni – mówi pani Ewa. – Zadzwoniła późnym wieczorem. W domu powiedziałam, że wychodzę z psem. Kupiłam lody. Jak wróciłam, to był szał. Bardzo mnie te wszystkie wyrazy wdzięczności ucieszyły, bo to była super niespodzianka ale jednocześnie zrobiło mi się trochę smutno, bo nigdy wcześniej dzieci tak się nie cieszyły, a proszę mi wierzyć, że starałam się dużo bardziej.
Marcin Sadurski, ojciec 13-latka chcąc zrobić dziecku radość od kilku dni wieczorami objeżdża lubelskie sklepy. – Szukamy. I rzadko ale znajdujemy. Nasz największy zakup to 16 sztuk. Wzięliśmy wszystkie, które były w sklepie – mówi. – Mój syn nagrał „live’a” z poszukiwań lodów w lubelskich sklepach, a potem drugiego „unpacking’u”. Cieszył się jak wariat, bo zdobył mnóstwo lików i komentarzy. Dzieciaki to kręci.
Papierek na wagę złota
W przypadku tych lodów papierek nie jest zwykłym odpadkiem.
– Syn wymienił się z kolegą. Dał mu sześć papierków, a dostał praktycznie nieużywaną deskorolkę. Dzwoniliśmy do rodziców tamtego chłopca żeby się upewnić, że zgadzają się na tak niekorzystną dla nich wymianę. W końcu papierki to śmieci, a deskorolka to realne pieniądze. Nie mieli nic przeciwko temu skoro ich syn tak właśnie chciał zrobić – mówi pani Jolanta. – Przyznam się, że nam nie mieści się to w głowie.
Puste opakowania po lodach wystawiane są też w serwisach aukcyjnych. Średnia cena to od 50 zł do... kilku tysięcy złotych. Pojawiają się też absurdalne oferty sięgające kilkuset tysięcy złotych. To żarty dzieci, które wygaszają się same. Ale na papierkach rzeczywiście można zarobić.
– Kiedy syn mi pokazał, że sporo ludzi sprzedaje opakowania byłam pewna, że to niemożliwe, ale uparł się i wystawiliśmy nasze papierki. Nastawiłam aukcję i... one się naprawdę sprzedały – przyznaje pani Agnieszka, która ma za sobą już kilka takich transakcji.
– Nie mówię o tym z dumą. Jeśli ktoś płaci za 6 papierków ponad 200 zł to nie jest to normalne. Mam trochę wyrzuty sumienia, bo to takie naciąganie dzieci. Dochodzę jednak do wniosku, że zakupów nie dokonują dzieci tylko ich rodzice. Skoro odbywa się to za wiedzą i zgodą opiekunów to korzystam i zarabiam. To pewnie krótka moda, bo gdy lodów będzie więcej te papierki będą mieli wszyscy chętni.