Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

26 marca 2021 r.
21:10

Restauracje, cukiernie, kebaby kontra pandemia, czyli rok nierównej walki

34 4 A A

Najpierw była nadzieja, że przetrwamy. Potem przyszło znużenie. Dziś tylko niektórzy zachowują jeszcze optymizm. Wielu się poddało. Tak wyglądał ostatni rok w branży gastronomicznej.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Goście zaczęli unikać restauracji po 4 marca, czyli dniu, kiedy poinformowano o pierwszym przypadku zakażenia koronawirusem w Polsce. 10 dni później rządowe rozporządzenie zamknęło wszystkie lokale. Przez ponad dwa miesiące gastronomia mogła działać, ale gotując tylko na wynos.

Solidarność

– Z dnia na dzień zostaliśmy bez przychodów. Jeśli taka sytuacja będzie się przedłużać, będziemy musieli zamknąć restaurację. Zbankrutujemy – przyznawał Piotr Makosz, wspólnik spółki prowadzącej lubelską restauracją „Stół i wół”. – Na dziś nie jesteśmy w stanie uregulować żadnych bieżących płatności: podatków, składek ZUS, pensji. Rozmawialiśmy już z pracownikami, prosząc ich o cierpliwość i danie nam możliwości rozliczenia się z nimi, gdy minie okres zagrożenia pandemią i restauracja ponownie zacznie funkcjonować.

Pierwsze tygodnie lockdown’u wiązały się z wybuchem solidarności. Restauratorzy z całej Polski włączali się w akcję Wzywamy Posiłki. W jej ramach dostarczali darmowe dania dla personelu medycznego.

W akcję włączało się coraz więcej przedsiębiorców.

„Kochani, w tak ciężkich chwilach powinniśmy się jednoczyć i wspierać, dlatego chcemy w jakimś stopniu wesprzeć osoby walczące w ochronie i służbie zdrowia o nasze zdrowie” – informowała Cukiernia Kijewscy z Chełma, której właściciele postanowili wystartować z solidarnościową akcją wsparcia medyków w czasie kwarantanny.

Wyprzedzić potrzeby

Zdecydowana większość restauracji nie wydawała przed epidemią dań na wynos. Musieli więc szybko zmieniać receptury, bo nie każda potrawa „przeżywała” dostawę w styropianie lub plastiku. Problemem był także zupełnie inny sposób działania z przyjmowaniem zamówień telefonicznych, czy współpracą z platformami dostarczającymi posiłki. Niektórzy poszli o krok dalej i założyli własne sklepy internetowe.

– Wsłuchujemy się w potrzeby klientów i uczymy się tego biznesu. Codziennie mamy duże dostawy i systematycznie zwiększamy asortyment – mówiła Katarzyna Polańska, współwłaścicielka gastronomicznej Grupy Lublin, w skład której wchodzą: Bombardino Aperitivo, Bombardino Botanik, Bombardino Trattoria, Papryka Kebab, Ostro klubokawiarnia, Ciao piekarnia&pizza oraz pracownia cukiernicza Pani z wypiekami. Przyznawała jednak, że firma jest już w ciężkiej sytuacji. – W tej chwili zatrudniamy na stałe 50 osób.

Wcześniej było ich ok. 100. Robimy, co w naszej mocy, a pracownicy doskonale to rozumieją i działają na pełnych obrotach. Kelnerzy stali się kierowcami, a barmani dyspozytorami telefonicznymi. Kelnerki wzięły na siebie trud internetowych relacji z klientami.

– Zaczynaliśmy akcję „Gotujemy za darmo”. Sprzedajemy (na wynos – przyp. aut.) posiłki za cenę ich przygotowania – mówiła Pauliną Augustyniak-Dobosz, menadżerką restauracji Lawendowy Dworek w Lublinie. – Chcieliśmy w ten sposób pokazać nasz sprzeciw przeciwko zamykaniu gastronomii. Chcieliśmy też intensywnie pracować, choć normalnie działać nie możemy. Wtedy nie wiedzieliśmy jak długo ta sytuacja potrwa. Zainteresowanie jest bardzo duże, ale to nie może przecież trwać w nieskończoność.
Akcja trwa do dziś.

Żeby nie splajtować

Mimo chwytania się różnych metod, restauratorzy bardzo szybko odkryli, że ich przychody znacznie zmalały.
W wielu przypadkach było to nawet 90 procent.

Starali się o wsparcie z tzw. tarcz antykryzysowych. W ciągu roku epidemii przeprowadziłam dziesiątki rozmów z restauratorami. W niemal każdej z nich słyszałam jednak o braku „realnej” pomocy.

– Skorzystaliśmy z pożyczki w wysokości 5 tysięcy złotych. Kto prowadzi własną działalność, ten wie, że takie pieniądze nie są realną pomocą. Mimo to robimy co w naszej mocy by utrzymać restaurację i nie zwalniać pracowników. Mamy wypróbowany i bardzo zaangażowany zespół. Nie wyobrażam sobie by się z nimi pożegnać i narazić ich na konieczność poszukiwania pracy w czasie, gdy nowych ofert w gastronomii zwyczajnie nie ma – mówił Andrzej Banach, współwłaściciel lubelskiej pizzerii Santos.
– Działalność zaczynałem jako spółka cywilna i dopiero w kwietniu 2019 r. firma stała się spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Żeby móc skorzystać z tarczy, musiałoby się to stać w marcu. Dlatego nie dostałem ani grosza. Ale nie poddaję się. Walczę – przyznawał Jerzy Andrzejewski, właściciel „Prawdziwego Kebabu u Prawdziwego Polaka”.

Takich wypowiedzi było bardzo wiele.

Będzie lepiej!

Już na początku maja pojawiły się pierwsze informacje o możliwym powrocie do normalnej, stacjonarnej działalności restauracji. Pojawiły się też pytania. Czy pracować będą mogły tylko ogródki? Czy miasto obniży podatki od nich? Czy pojawią się turyści którzy generowali największe przychody restauratorów? Czy możliwe będzie organizowanie imprez?

Ostatecznie restauratorzy wznowili stacjonarną pracę 18 maja. W lokalach obowiązywał limit osób (1 osoba na 4 mkw. powierzchni). Przy tym samym stoliku mogły siedzieć tylko rodziny lub osoby mieszkające ze sobą (to przepis, który złamał premier Morawiecki sfotografowany przy stoliku ze swoimi współpracownikami – przyp. aut.). Między stolikami musiały być zachowane duże odległości.

– Wakacje były dobre, o ile można tak mówić o pracy w obostrzeniach. Nie pozwoliły jednak na odrobienie długów.
Nie mówić już o poczynieniu jakichś oszczędności – mówili zgodnie lubelscy restauratorzy.

… albo gorzej

Jesienią restauracje znajdujące się w tzw. żółtych i czerwonych strefach mogły przyjmować gości tylko w godz. 6-21. Przedsiębiorcy nie kryli rozgoryczenia. Podkreślali, że od początku epidemii żadna restauracja w woj. lubelskim nie stała się ogniskiem koronawirusa. W połowie października, tuż przed kolejnym lock downem, lubelscy restauratorzy spotkali się, żeby debatować, jak wspólnie walczyć o klientów.

– Boimy się, że zostaniemy całkowicie zamknięci, a już teraz sytuacja jest bardzo trudna. Klientów jest coraz mniej – przyznawał Dawid Furmanek z Bistro PaZłoko.

Wśród pomysłów padało podejmowanie działań w social mediach, nagranie filmu promocyjnego czy teledysku. Restauratorzy chcieli by na bilbordach, na których wiszą ich reklamy pojawiła się promocja całej branży. Na emitowanie takich reklam w radiu chcieli też oddać czas antenowy już wcześniej wykupiony przez niektóre restauracje. Tak narodziła się akcja #RATUjemy GASTRO w Lublinie.
Podobne akcje powstawały w innych miastach. W Lubartowskim Ośrodku Kultury stworzono zabawę polegającą na zamawianiu dań na wynos i publikowaniu zdjęcia dostarczonego jedzenia na swój profil na Facebooku z hasztagiem #LubartówZamawia. Nominować trzeba było też trzy osoby, firmy lub instytucje.

Straszna jesień

23 października kilkudziesięciu lubelskich restauratorów z hasłami „Tarcza dla gastro natychmiast”, „Zero ognisk covid w restauracjach” pojawiło się przed siedzibą Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Kilka godzin wcześniej usłyszeli, że dzień później stacjonarne punkty gastronomiczne działać już nie będą mogły. Zakaz obowiązywać miał przez dwa tygodnie z możliwością jego przedłużenia.

Sytuacja restauratorów pogarszała się dosłownie z dnia na dzień.

Jacek Abramowski, właściciel restauracji Sielsko Anielsko i Jezuicka 16 w Lublinie zaczął wyprzedawać swoje obrazy. Potem na sprzedaż wystawił także dom. Robił to, żeby utrzymać restauracje i zatrudnionych w nich pracowników.

– Policzyłem, że cały miesiąc gotowania na dowóz daje nam obrót, jaki w czasie normalnego funkcjonowania mieliśmy w ciągu jednego dnia – opowiadał. – Co kilka dni dzwoni do mnie dział windykacji PGE z pytaniem, czy już zapłaciłem rachunki. A ja ciągle się staram i ciągle jest z tym problem. Muszę płacić za prąd i gaz, bo jak nam je wyłączą, to nie będziemy mogli gotować. Musimy płacić za telefon i internet, bo tylko tak możemy przyjmować zamówienia. Nie mogę zamknąć lokali i zwolnić ludzi, bo już do mnie nie wrócą.

– Epidemia przewróciła wszystko do góry nogami. Zamówienia na wynos pokrywają ok. 25 proc. naszych wcześniejszych obrotów.

O pomocy od państwa szkoda nawet mówić. Jest mizerna. Żeby się ratować sprzedaliśmy wszystkie prywatne samochody i gospodarstwo. Żeby w styczniu zapłacić rachunek za prąd sprzedaliśmy ekspres do kawy. 30 lat dorobku zniknęło w ciągu kilku miesięcy. Zaciągnęliśmy też kredyty i wiemy, że spłacać będziemy je aż do emerytury – przyznał Jerzy Wójcik, współwłaściciel Restauracji Koncertowa.

Ludzie pomogą

Czasami jedyną formą uratowania upadającego biznesu było zwracanie się o pomoc do swoich stałych gości. Restauratorzy organizowali zrzutki, żeby móc opłacić zaległy czynsz, rachunki za prąd, móc wypłacić chociażby zaliczki na poczet pensji.

– To nasza próba walki o przetrwanie do ostatniej chwili ale i próba pokazania, jak wygląda w tej chwili sytuacja w całej branży gastronomicznej. My ciągniemy ostatkiem sił, ale inni mają jeszcze gorzej. Nie wszyscy mogą sprzedawać dania na dowóz lub z odbiorem. Nie wszystko, co wydaje kuchnia, nadaje się do zapakowania – tłumaczył Bartłomiejem Piwko, właściciel wegetariańskiej restauracji Umeå w Lublinie.

– Zastanawiałem się, czy to nie głupio prosić o pomoc – przyznawał Konrad Białek kawiarnia Mrau Cafe z ul. Orlej, w której mieszkają koty przygarnięte ze schronisk. Ich utrzymanie pokrywano z zysków kawiarni, które po funkcjonowaniu tylko na wynos znacznie spadły. – W końcu to my wzięliśmy odpowiedzialność za koty i to my jesteśmy zobligowani do ich utrzymania. Ponieważ sytuacja w branży gastronomicznej jest jednak bardzo trudna, pomyślałem, że ludzie mnie zrozumieją i nie będą mieli pretensji. Tak się stało. Pozytywny odzew bardzo mnie zaskoczył. Okazało się, że na naszych gości oraz miłośników zwierząt zawsze można liczyć.

To już koniec

Nie wszystkim udało się jednak przetrwać. W internecie w styczniu zaczęło pojawiać się coraz więcej ogłoszeń dotyczących sprzedaży wyposażenia restauracji. Pojawiły się też oferty odstąpienia lokali. Restauracja o pow. 200 mkw. z patio i miejscem na letni ogródek na Starym Mieście została wystawiona za 300 tys. zł. Nieco więcej, bo 390 tys., chciał właściciel baru przy ul Cichej. „Lokal działa jako znany multitap pub w mieście z piwem kraftowym wraz z kuchnią amerykańską, która specjalizuję się na nietypowych burgerach” – zachęca. – „Bardzo atrakcyjny czynsz!”

Na zamknięcie zdecydowała się m.in. Dorota Sawa, właścicielka Spirali.

– Sama kuchnia nie jest tym, co chciałabym w życiu robić. Dlatego kłopoty związane z epidemią przyspieszyły decyzję o sprzedaży lokalu. Gotowanie na dowóz nie cieszyło się dużym powodzeniem – tłumaczyła wówczas. – Podczas pierwszego zamknięcia skorzystałam z tarczy antykryzysowej. Czasu na czekanie na drugą obiecaną tarczę już nie mam.

Szansa na sukces

Gdy jedni bankrutowali, inni otwierali się. Pod koniec stycznia zaczął działać The Bungers z Lublina. – Doskonale znamy sytuację w branży gastronomicznej. Postanowiliśmy spojrzeć jednak na Covid jako na ogromną szansę. Ceny lokali spadły w tej chwili na łeb, na szyję, ale znacznie ważniejsze jest to, że na rynku pracy znalazło się wielu fachowców z ogromnymi umiejętnościami. Pracy szukają osoby, które pracowały w genialnych restauracjach i wcześniej nawet nie pomyślałyby, żeby robić burgery – przyznawał pomysłodawca lokalu, Mateusz Daciuk.

– Nie boimy się pandemii. Pomysł na założenie lokalu mieliśmy już wcześniej. Razem z Patrykiem Szyszką jesteśmy kucharzami. Ja w gastronomii działam już ponad 10 lat. Pracowałem w Warszawie, a w kwietniu wróciłem do Lublina i uznaliśmy, że to najlepszy dla nas czas. Dobrze ogarniamy kuchnię, więc wierzymy, że dobrze sobie poradzimy – mówił z kolei Henryk Kochman, współwłaściciel otwartego w trakcie pandemii lokalu gastronomicznego Abdul Kebab w Lublinie.

Zgodne z konstytucją?

Niektórzy przedsiębiorcy stawali pod dylematem: zbankrutować albo otworzyć lokal wbrew zakazom. Kilku zdecydowało się na to drugie rozwiązanie. Nałożono na nich kary, ale żadna ze spraw nie zakończyła się jeszcze prawomocnym orzeczeniem. Kilka wyroków, które wydano w Polsce na korzyść przedsiębiorcom pozwala im wciąż wierzyć w to, że kary nie muszą być ostateczne.

– Nie zapłaciłem, a moja pani mecenas odwołała się od decyzji – przyznał Daniel Żmuda, szef lubelskiej kawiarni Kawałeczek, która dostała pismo że zapłacić ma 10 tys. zł. – Dostałem pismo, że sanepid ma zbyt mało informacji w tej sprawie, dlatego wydłuża termin na jej rozpatrzenie do końca kwietnia. Jeśli ostateczna decyzja będzie dla mnie pozytywna, to bardzo się ucieszę – dodaje przedsiębiorca, który działalność wznowił w połowie stycznia. Jego goście mogą wynająć stolik np. do zdalnej pracy i kupić jedzenie oraz napoje na wynos.

– Ja cały czas powtarzsaam, że nie łamiemy prawa, a nakładane kary są niezgodne z Konstytucją – przekonuje Mateusz Okoński, menadżer puławskiego Central Park Bistro. Na tę kawiarnię już raz nałożono 10 tys. zł kary.

Dalej na wynos

Ale przedsiębiorcy wciąż chcą widzieć szklankę w połowie pełną.

– Epidemia dała nam jedną rzecz pozytywną: pokazała, że możemy czas spędzać razem, celebrując posiłki – mówi Dariusz Klimek, właściciel lubelskiej Restauracji Giuseppe. – Ludzie do restauracji nie przychodzą tylko po to, żeby jeść. Szukają relacji i bycia z innymi ludźmi. Nie możemy im więc teraz dawać tego, co oczekują.

Dziś restauracje wciąż mogą serwować posiłki tylko na wynos.

– Będzie kolejna tarcza, zwłaszcza dla tych branż jak hotelarstwo, gastronomia, restauracyjna, turystyka – zapowiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki.

Jak dodał, będzie przedłużenie dotychczasowych zasad oraz dodatkowe instrumenty, które „będą miały pomóc w tych ostatnich, mam nadzieję, tygodniach i miesiącach”.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Kolejne niewybuchy w Białej Podlaskiej

Kolejne niewybuchy w Białej Podlaskiej

W Białej Podlaskiej odnaleziono kolejne niewybuchy. Tym razem to około 18 granatów z zapalnikami.

Nawet 3 miliony do wzięcia – pomysły  w cenie
Dzień Wschodzi
film

Nawet 3 miliony do wzięcia – pomysły w cenie

Jest szansa na 600 tysięcy, a nawet 3 miliony złotych. Wschodni Akcelerator Biznesu 2 chce wesprzeć 200 startupów w opracowaniu przetestowanego na klientach modelu biznesowego. Gościem porannej rozmowy Dzień Wschodzi jest dr inż. Jakub Bis z Politechniki Lubelskiej.

Znowu strata punktów i znowu niedosyt. Zdjęcia kibiców z meczu Motor – Chrobry
galeria

Znowu strata punktów i znowu niedosyt. Zdjęcia kibiców z meczu Motor – Chrobry

W czwartkowy wieczór na Arenie Lublin zameldowało się dokładnie 4653 kibiców. Ponownie musieli jednak przełknąć gorzką pigułkę. Mimo wielu sytuacji Motor tylko zremisował z Chrobrym Głogów 1:1.

131 km/h w terenie zabudowanym

131 km/h w terenie zabudowanym

Bialscy policjanci z grupy SPEED zatrzymali 28-latka, który przekroczył prędkość w terenie zabudowanym o 81 km/h. Mężczyzna przyznał, że ma świadomość popełnionego przez siebie przewinienia.

Doktorzy z medycznego. Na te stopnie pracowali latami
ZDJĘCIA
galeria

Doktorzy z medycznego. Na te stopnie pracowali latami

Uniwersytet Medyczny w Lublinie w czwartek przyznał stopnie naukowe 49 doktorom i 8 doktorom habilitowanym. W swoich pracach udowodnili np., że osocze bogatopłytkowe, może być stosowane w leczeniu przetok pęcherzowo-pochwowych, toksyna botulinowa przy mózgowym porażeniu dziecięcym, a kłębuszkowe zapalenie nerek jest epidemią.

Wydarzenia sportowe w Lubelskiem: 26-28 kwietnia

Wydarzenia sportowe w Lubelskiem: 26-28 kwietnia

Już w piątek drugi w nowym sezonie, domowy mecz Orlen Oil Motoru Lublin. Tym razem mistrzowie Polski zmierzą się z Apatorem Toruń.

Kreacje z odzysku, czyli ubrania z elektrośmieci dla celebrytów
ZDJĘCIA
galeria
film

Kreacje z odzysku, czyli ubrania z elektrośmieci dla celebrytów

Wyjątkowe warsztaty odbyły się w czwartek, 25 kwietnia w puławskiej Mediatece.

Imprezy klubowe w Lublinie – 26-27 kwietnia
26 kwietnia 2024, 18:00

Imprezy klubowe w Lublinie – 26-27 kwietnia

Lublin nie zwalnia tempa i nie zasypia. Imprezuje przez cały czas. Weekend tuż, tuż. W gotowości są już wszystkie lubelskie kluby. Specjalnie dla was przygotowaliśmy krótki przewodnik po najlepszych imprezach w mieście. Oto najciekawsze naszym zdaniem propozycje.

Kolejny szczęśliwy gracz z Lubelskiego! 

Kolejny szczęśliwy gracz z Lubelskiego! 

Dokładnie 376 751,10 zł to wygrana w grze Mini Lotto, która padła w Międzyrzecu Podlaskim. 

Górnik Łęczna wraca z punktem po meczu walki w Katowicach

Górnik Łęczna wraca z punktem po meczu walki w Katowicach

W meczu kończącym 29. kolejkę Fortuna I Ligi Górnik Łęczna zremisował bezbramkowo w Katowicach z tamtejszym GKS. Zielono-czarni tym samym wypadli poza strefę barażową, ale różnice punktowe w tabeli są tak znikome, że wciąż mają szansę na znalezienie się w barażach o PKO BP Ekstraklasę

Złoto Adeli Piskorskiej, dyskwalifikacja Laury Bernat i ciekawy I dzień pływackich MP w Lublinie
galeria

Złoto Adeli Piskorskiej, dyskwalifikacja Laury Bernat i ciekawy I dzień pływackich MP w Lublinie

W czwartek na Aqua Lublin wystartowały Mistrzostwa Polski w kategorii open i młodzieżowców (19-23 lata). Dla naszych zawodników, to ostatnia szansa, żeby wywalczyć bilet na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Pierwszego dnia AZS UMCS wywalczył cztery medale. Złoto zdobyła chociażby Adela Piskorska.

Bogdanka Arka wygrała w Bielsku-Białej. Decydujące starcie o finał w Chełmie

Bogdanka Arka wygrała w Bielsku-Białej. Decydujące starcie o finał w Chełmie

W drugim meczu półfinałowym fazy play-off Bogdanka Arka pokonała na wyjeździe BBTS Bielsko-Biała. Decydujące spotkanie zostanie rozegrane w sobotę w Chełmie.

Boskie Buenos. Koncert Dmiana Ukeje
28 kwietnia 2024, 20:00

Boskie Buenos. Koncert Dmiana Ukeje

W swoim ostatnim - jak dotąd - scenicznym wcieleniu, Damian Ukeje podzieli się z nami autorską interpretacją muzyki zespołu Maanam. Koncert już w najbliższą niedzielę (28 kwietnia) w Fabryce Kultury Zgrzyt.

Znowu brak skuteczności i proste błędy. Motor zgubił punkty w meczu z Chrobrym Głogów [zdjęcia, wideo]
galeria
film

Znowu brak skuteczności i proste błędy. Motor zgubił punkty w meczu z Chrobrym Głogów [zdjęcia, wideo]

Niestety, po raz kolejny można o występie Motoru napisać to samo – niewykorzystane sytuacje i błędy w defensywie. W czwartkowy wieczór drużyna Mateusza Stolarskiego prowadziła z Chrobrym Głogów 1:0, ale musiała się zadowolić remisem.

Polała się krew. I to kilkanaście litrów
Patronat Dziennika Wschodniego
galeria

Polała się krew. I to kilkanaście litrów

Za nami Wampiriada, czyli akcja Niezależnego Zrzeszenia Studentów UMCS i RCKiK. Przez dwa dni, kilkadziesiąt osób honorowo oddało swoją krew.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium