Startuje runda wiosenna. Jutro o godz. 12.15 Górnik Łęczna zagra w Płocku z Wisłą. Mecz pokaże Orange Sport
W rundzie rewanżowej pod szczególną obserwacją znajdzie się łęczyński Górnik, który piłkarską wiosnę rozpocznie na pozycji lidera. Czy na pierwszym miejscu dobiegnie również do mety? Takie są plany i oczekiwania.
– Każdy mecz będzie jak bitwa. Dokonaliśmy rozsądnych wzmocnień, ale wszystko zweryfikuje liga – podkreśliła podczas przedsezonowej konferencji prasowej wiceprezes klubu Joanna Matejak.
W okienku transferowym do „zielono-czarnych” dołączyli Łukasz Mierzejewski, Bartosz Kwiecień, Miroslav Bożok, Wojciech Kalinowski i Arkadiusz Woźniak.
Lider dobrą drużyną
– Przyszedłem do lidera tabeli, a to świadczy, że jest drużyną dobrą i z wysokimi aspiracjami – stwierdził Mierzejewski, najbardziej doświadczony z pozyskanych graczy. – Znamy cel i zrobimy wszystko, aby go osiągnąć. Atmosfera jest super, zostałem świetnie przyjęty przez zespół i nie miałem żadnych problemów z aklimatyzacją – dodał z kolei Bożok.
Do ekstraklasy będzie chciał także awansować i szybko powrócić Arkadiusz Woźniak, który został wypożyczony z Zagłębia Lubin. – O różnicach poziomów będę mógł więcej powiedzieć, kiedy ruszą mecze mistrzowskie. Tutaj na pewno gra się bardzo ciężko. Przede wszystkim jednak nie będę chciał niczego zepsuć. I jeśli to się uda, to może również dołożę coś od siebie – powiedział 23-letni napastnik.
Najmłodsi w tym gronie są Kwiecień i Kalinowski. Choć ten pierwszy został sprowadzony z Korony Kielce i gdyby nie kontuzja, mógłby nawet znaleźć się w niedzielę w wyjściowym składzie.
– Trafiłem do lidera i zrobię wszystko, aby tak postało. Chcę też wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie – zapewnia. Wydaje się, że najmniejsze możliwości na grę z tego grona ma Kalinowski, pozyskany z KS Łomianki. – Przyszedłem z czwartej ligi, a to ogromny przeskok. Cieszę się, że dostałem szansę – przyznał.
Odciągnąć presję
Pozycja lidera zobowiązuje, ale Jurij Szatałow robi wszystko, aby odciągnąć presję od swojego zespołu. – Jesteśmy jak lekarz i w pierwszej kolejności nie chcemy niczemu zaszkodzić – mówi szkoleniowiec.
– W okresie przygotowawczym zrealizowaliśmy wszystkie założenia. Mieliśmy kilka wariantów podstawowego składu, ale to prawda, że skłanialiśmy się do ustawienia z końcówki rudny jesiennej. To oczywiście będzie przybliżona jedenastka, lecz sprawę pokrzyżowały nam kontuzje. W chamski sposób grał nasz rywal w ostatnim sparingu i zastanawiałem się nawet nad przerwaniem tego spotkania. Niestety mięsień naciągnął Grzesiek Bonin. Uraz ma też sprowadzony Bartek Kwiecień. Wszystko może rozstrzygać się do ostatniej chwili – zapewnił.
A może być tak, że żaden z nowych zawodników nie wyjdzie w Płocku. – To normalna sytuacja, nikt swojego miejsca nie odda nam za darmo. Mimo to zapewniam, że każdy z nas będzie mocno walczył o pozycję – stwierdził Mierzejewski.
– Poszerzyliśmy kadrę, aby zwiększyć konkurencję. Dojdą kontuzje, kartki, a teraz mamy zawodników, którzy w każdej chwili mogą wejść na boisko. Na każdego przyjedzie czas – uważa trener.
Siła jest w ataku
Jedną z wątpliwości sztabu szkoleniowego stanowi atak. Silną konkurencją dla Łukasz Zwolińskiego, który w środę wystąpił w reprezentacji kraju U-21 przeciwko Włochom (1:0) i strzelił jedynego gola, będzie pozyskany najpóźniej Woźniak.
– Te powołania nie są nam na rękę, bo często młodzi zawodnicy wracają z kadry z kontuzjami lub wodą sodową w głowie. Z niecierpliwością czekamy na swojego asa – powiedział Szatałow.
– Cele indywidualne odkładam na boczny tor, liczy się tylko dobro drużyny – odparł Woźniak, zapytany o ilość goli, które zmierza zdobyć wiosną.
– Musi być minimum siedem. Arek przyszedł do nas późno, ale jest myślącym i inteligentnym graczem, więc szybko swoje atuty pokaże w lidze – zaznaczył opiekun Górnika.
Mentalność najważniejsza
Lider zacznie wiosnę w Płocku, gdzie zwykle łęcznianom nie wiodło się najlepiej. – Nie przejmuję się statystykami, bo musiałbym brać tabletki na ból głowy – mówi Szatałow.
– Nie ma też dla mnie znaczenia czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Najważniejsza jest mentalność zespołu. Mamy swoją koncepcję i będziemy ją preferowali. Liczyć się będą drużyny nawet do szóstej, siódmej lokaty. Wisła? Ma mocną środkową linię. Analizowaliśmy jej gry kontrolne, ale liga to co innego. Poza tym pierwszy mecz to zawsze wielka niewiadoma.
Czy na awans przygotowany jest klub? – Na razie nie mówimy o premii, bo aż tak daleko nie wybiegamy w przyszłość. Teraz skupiamy się na inauguracji. Ale gwarantuję, że wszyscy będą zadowoleni, trzeba tylko osiągnąć cel – zakończyła Joanna Matejak.