ROZMOWA Z Franciszkiem Smudą, byłym trenerem Górnika Łęczna
- W ostatnich dniach pojawiło się mnóstwo spekulacji o tym, że Franciszek Smuda ponownie obejmie Górnika Łęczna. Jak się Pan do tego odniesie?
– W Łęcznej jest bardzo fajny klimat i środowisko do piłki nożnej. Co prawda pracowałem w Górniku dość krótko, około czterech miesięcy, ale poznałem tam mnóstwo bardzo sympatycznych i życzliwych ludzi. Czułem się w Łęcznej bardzo dobrze. Niestety, miałem ogromny żal, że ten zespół spadł z Lotto Ekstraklasy, a następnie większość piłkarzy odeszła do innych klubów. Jednak gdyby przed dwoma laty był w Polsce system VAR to utrzymalibyśmy się na najwyższym szczeblu. Górnik grał wtedy bardzo fajną piłkę i mimo konfliktu kibiców na nasze mecze na Arenie Lublin przychodziło coraz więcej ludzi z Lublina i okolic. Widać, że panuje u was głód na piłkę na najwyższym poziomie. Na Lubelszczyźnie powinny być dwa mocne zespoły grające w ekstraklasie: Motor i Górnik, które już przecież kiedyś się tam znajdowały i życzę im tego z całego serca, aby znów tam trafiły.
- Do sztabu Górnika dołączył we wtorek Marcin Broniszewski. Ten szkoleniowiec jest od lat łączony właśnie z panem. Ostatnio pracowaliście razem także w Widzewie Łódź...
– Marcin to niesamowicie zdolny chłopak i bardzo dobry trener z potencjałem na dużą karierę. Przyznam, że jestem po rozmowach z zarządem i sondowano mój powrót do Górnika. Jednak obecnie mam za sobą zabieg kolana, przechodzę rehabilitację i powoli dochodzę do siebie. Do końca października chce skupić się na leczeniu. Z Górnikiem nadal rozmawiamy i nie będę tego ukrywać. Chciałbym pomóc tej drużynie, a jeśli ktoś wierzy, że mogę zrobić dla niej coś dobrego to jestem jak najbardziej otwarty. Zdrowie ogólnie mi dopisuje, poza wspomnianym kolanem, które dokuczało mi od jakiegoś czasu.
- Czyli temat powrotu się pojawił i w najbliższych tygodniach coś może być na rzeczy?
– Zdecydowanie tak.
- A czy obserwował pan mecze Górnika w tym sezonie?
– Ostatni mecz ze Zniczem oglądałem przez internet, a na stadionie w Łęcznej był trener Broniszewski. Myślę, że jest tam fajny zespół, z którym można wiele wypracować.
- A ma pan już jakiś pomysł na poprawę gry drużyny?
– Na pewno przydałoby się dwóch, trzech doświadczonych zawodników jako uzupełnienie młodej kadry. W defensywie nie wygląda to może najlepiej, ale to nie jest tylko wina obrońców, lecz całego zespołu. Na pewno w tym elemencie wiele można poprawić. Teraz jest taki moment w sezonie, że Górnik musi do końca rundy zdobyć kilka punktów, żeby utrzymać kontakt z czołówką. A w przerwie zimowej dokooptować zawodników pasujących charakterem i stylem gry do drużyny. Wtedy wiosną będzie można postarać się powalczyć o awans, bo strata nie jest wielka. Wystarczy dobra seria meczów.
- W tym momencie liderem drugiej ligi jest Widzew, czyli pana były zespół…
– Kiedy zaczynałem pracę w Łodzi też miałem do czynienia z młodymi zawodnikami. Udało nam się to poukładać, a trzecia liga to naprawdę najtrudniejsze rozgrywki, w jakich trzeba wywalczyć awans. A moim zdaniem grupa w której grał Widzew była szczególnie ciężka. Kibice dwa lata czekali, aby się z niej wydostać. To już jednak historia. W Łodzi jest teraz podobnie jak w Łęcznej – druga liga i aspiracje, aby iść do przodu.
- Kibice na Lubelszczyźnie chcieliby, aby i Górnik wrócił na zaplecze Lotto Ekstraklasy…
– To budujące, że po spadku sprzed dwóch lat klubowi działacze poukładali w Górniku sprawy finansowe i doprowadzili do tego, że klub z Łęcznej wyszedł na prostą. Za to z mojej strony wielkie słowa uznania. Kopalnia jako główny sponsor wspierała i nadal wspiera Górnika. Kibice żyli jego meczami, teraz z racji niższego poziomu rozgrywek zainteresowanie nieco spadło, ale to żadne zaskoczenie.
- Wracając jeszcze do przeszłości to odchodził Pan z Górnika w nienajlepszej atmosferze…
– Takiego pożegnania z klubem, który prowadziłem nie miałem przez całe życie. Jednak nie wahałbym się tutaj wrócić. Świetnie się czułem na Lubelszczyźnie, bardzo mi się tu podobało. Myślę, że mój powrót jest realny. Pozostaje tylko kwestia wyleczenia kolana. Potrzebuje na to jeszcze kilkunastu dni i jestem gotowy do pracy.