Rozmowa z Przemysławem Drabikiem, trenerem Sygnału Lublin
Jak ocenia pan rundę jesienną w wykonaniu Sygnału Lublin?
- Przed rozpoczęciem sezonu, to 41 pkt wywalczone w tej rundzie byłoby uznane przeze mnie za znakomity wynik. Patrząc jednak z perspektywy całej jesieni, to uważam, że można było pokusić się o komplet punktów. Dwa zremisowane przez nas mecze były stratą punktów na własne życzenie. Z drugiej strony patrząc jednak z rezerwami Wisły Puławy zdobyliśmy bramkę w ostatniej minucie meczu. Dlatego generalnie jestem bardzo zadowolony z tej rundy. Myślę, że była ona bardzo dobra, chociaż mały niedosyt pozostał.
Po 11 bramek w tej rundzie zdobyli Etana Brillant Monroe, Damian Karaś i Jakub Olszewski. Sygnał jest od nich uzależniony?
- Nie, bo przecież za ich plecami jest też chociażby Tomasz Karwat. Fajnie, że strzelanie bramek rozłożyło się na trzech ludzi, a nie na jednego superstrzelca. Mam fajną drużynę i myślę, że każdy w niej czuje się dobrze. Nie ma u nas gwiazd, więc nawet, jeżeli kogoś zabraknie, to nie tracimy pewności siebie.
W poprzednim sezonie często narzekał pan na defensywę. Tymczasem w rundzie jesiennej obecnych rozgrywek jesteście drużyną, która straciła najmniej bramek. Skąd ta zmiana?
- Rzeczywiście, traciliśmy dużo bramek zwłaszcza z błędów własnych. Poprawiliśmy to, ale wciąż one nam się przydarzają. Z 19 bramek, które straciliśmy w rundzie jesiennej, tylko kilka wynikało z tego, że przeciwnik nas rozklepał. Najczęściej chodziło jednak o brak koncentracji. To jest pole, gdzie możemy zrobić postęp. Olbrzymi krok do przodu zrobili nasi bramkarze. Najpierw bronił Stanisław Blachani, ale w pewnym momencie nie mógł wystąpić w jednym czy dwóch spotkaniach. Zastąpił go Samuel Mirosław i nie oddał miejsca między słupkami już do końca rundy jesiennej. patrząc na to jak Mirosław prezentował się w poprzednim sezonie, a teraz, to mam wrażenie, że to są dwie różne osoby. Pomógł nam w wielu spotkaniach.
W zimie oraz wiosną waszą dyspozycję trzeba podtrzymać czy zrobić krok do przodu?
- Mamy rezerwy, aby zrobić krok do przodu. Możemy grać jeszcze lepiej, bo potencjał w tej drużynie jest ogromny.
Czujecie się już pewni gry w IV lidze?
- Nie. Do końca sezonu zostało 15 spotkań, więc jest gdzie tracić punkty.
Kto może wam odebrać bilet do IV ligi?
- Niebezpieczne są drużyny rezerwy Wisły Puławy oraz Avii Świdnik. Zobaczymy, jakimi składami będą oni dysponować wiosną. Niespodzianką jest Tarasola Cisy Nałęczów, groźny jest MKS Ruch Ryki. Ta liga jest bardzo wyrównana i każdy może wygrać z każdym. Mamy zapas punktowy, ale na mówienie o tym, że jesteśmy już IV-ligowcem jest zdecydowanie za wcześnie. Wiosną każdy na nas będzie się nastawiał, co sprawi, że runda wiosenna będzie bardzo wymagająca.