Rozmowa z Wojciechem Stefańskim, trenerem rezerw Motoru Lublin
Jaki to był sezon dla rezerw Motoru Lublin?
- Bardzo pozytywny, bo wywalczyliśmy awans do IV ligi. Na początku rozgrywek lubelskiej klasy okręgowej nie byliśmy pewni zdobycia przepustki na wyższy front. Dawaliśmy sobie na to dwa lata. Dlatego cieszę się, ze udało się to zrobić już w pierwszym roku. Największym plusem jest jednak rozwój moich podopiecznych i wprowadzanie ich do pierwszej drużyny. Możliwość gry w II lidze otrzymali Jakub Sobstyl, Arkadiusz Bednarczyk czy Przemysław Zbiciak. Z pierwszą drużyną ćwiczył też Bartłomiej Janiszek, który ostatecznie trafił na wypożyczenie do III-ligowego Lewartu Lubartów.
Dla pana była to pierwsza przygoda z „okręgówką”. Coś szczególnie zaskoczyło w tej lidze?
- Na początku trudno nam się grało, a zwycięstwa nie były przekonujące. Wygrywaliśmy zazwyczaj różnicą jednej czy dwóch bramek. Z meczu na mecz uczyliśmy się tej ligi i w pewnym momencie przerośliśmy ją o kilka centymetrów. Staraliśmy się do każdego meczu podchodzić maksymalnie zmobilizowani. Najbardziej interesował nas rozwój indywidualny tych piłkarzy, nawet bardziej niż sam awans.
Rok wcześniej przez A klasę przeszliście suchą stopą. Przez lubelską klasę okręgową nie udało się już tego zrobić i ponieśliście dwie porażki...
- Z Orionem Niedrzwica przegraliśmy z przyczyn proceduralnych, a porażka w Bełżycach była sporą niespodzianką. Ona jednak wpłynęła pozytywnie na mój zespół. Pojawił się w nas pewien moment rozprężenia, co było widać u chłopaków. Dostali nauczkę i informację o tym, że nie wolno nikogo lekceważyć. Po tym meczu poprawiła się jakość naszych treningów i podejście mentalne moich podopiecznych do poszczególnych meczów.
Co dalej z rezerwami Motoru Lublin? Słyszałem, ze IV liga nie jest miejscem docelowym dla tej drużyny.
- To się jeszcze okaże. Mamy silną ekipę, która dużo wniesie do IV ligi. Te rozgrywki w przyszłym sezonie będą dużo mocniejsze. To dobrze, bo to będzie właściwe środowisko dla moich zawodników. Gra z wymagającymi rywalami wpłynie pozytywnie na ich rozwój. W dalszej perspektywie będą mogli trafić na treningi pierwszej drużyny, tak jak Sobstyl, Bednarczyk czy Zbiciak.
Kogo ze swoich podopiecznych widzi pan jeszcze w przyszłości w pierwszej drużynie?
- Każdy ma na to szansę. Grupa trenująca w rezerwach będzie robić się coraz większa, bo dojdzie przecież do nas junior młodszy. Oni też widzą, ze młodzież dostaje szansę gry w pierwszym zespole i będą walczyć o swoją przyszłość. Nie chcę jednak rzucać konkretnymi nazwiskami. Sobstyl, Bednarczyk czy Zbiciak też nie byli od samego początku pewni możliwości gry w pierwszej drużynie. Miejsce w niej wywalczyli sobie dzięki dobrej postawie na treningach rezerw i występom w lubelskiej klasie okręgowej.