(fot. BŁĘKITNI OBSZA/FACEBOOK)
Błękitni Obsza wygrywają rozgrywki Keeza zamojskiej klasy okręgowej! To efekt decyzji Najwyższej Komisji Odwoławczej Polskiego Związku Piłki Nożnej
26 marca Andoria Mircze zmierzyła się u siebie z Błękitnymi Obsza. Mecz wygrali goście, ale po jego zakończeniu okazało się, że w barwach ekipy z Obszy zagrał nieuprawniony zawodnik. Zamojski Związek Piłki Nożnej zweryfikował wynik spotkania z Andorią na walkower na korzyść Andorii. Ekipa z Obszy nie zgodziła się z tą decyzją. Sprawa trafiła do Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN, która szóstego lipca wydała ostateczny werdykt.
– Na środowym spotkaniu reprezentowałem Błękitnych, a po stronie Andorii stawiło się dwóch prawników, którzy mieli pełnomocnictwo klubu. Komisja w dziewięcioosobowym składzie wnikliwie zapoznała się ze wszystkimi niezbędnymi dokumentami. Następnie zarówno my jak i przedstawiciele klubu z Mircza zostaliśmy poproszeni do przedstawienia swojego stanowiska. Następnie odbyły się dalsze obrady by finalnie zostało nam przedstawione orzeczenie komisji o ponownym przyznaniu nam trzech punktów – relacjonuje Piotr Paluch, trener Błękitnych. – Czujemy satysfakcję, bo po decyzjach wydanych przez ZOZPN i Lubelski Związek Piłki Nożnej nie byliśmy zadowoleni. Czuliśmy się pokrzywdzeni, że błąd popełniony przez osobę, która uprawnia zawodnika do gry zostaje przerzucony na nasz klub. Moje sumienie nie pozwalało mi na pozostawienie tej sytuacji. Chciałem to wszystko „wyprostować”. Rzecznik PZPN przyjął stanowisko, że działaliśmy w zaufaniu do ZOZPN, który ma stać na straży właściwego przebiegu rozgrywek. Dlatego skoro nasz związek uprawnił nam zawodnika do gry to wstawiliśmy go do protokołu meczowego. Natomiast później zostaliśmy przez ZOZPN i LZPN pokrzywdzeni walkowerem, który sugerował, że jest to naszą winą, że ten zawodnik wybiegł na boisko. Od tego się odwoływaliśmy i dochodziliśmy prawdy. Jestem szczęśliwy, że ta sprawa dobiegła końca, bo kosztowało mnie to wszystko wiele sił i nerwów – dodaje trener Błękitnych.
Przywrócenie trzech punktów Błękitnym Obsza powoduje, że to właśnie ten zespół wygrał Keeza zamojską klasę okręgową w sezonie 2021/2022. Omega spadła tym samym na drugie miejsce, a Andoria Mircze osunęła się na miejsce spadkowe kosztem Victorii Łukowa. – Na powyższym werdykcie skorzystaliśmy my i Victoria, ale ktoś musiał być też pokrzywdzony. Tymi zespołami są Andoria i Omega. Mam żal do Komisji Odwoławczej LZPN gdyż to ona powinna cofnąć ten walkower. Wówczas 15 maja sprawa została by zakończona i wszystkie kluby z naszej ligi wiedziałyby dokładnie o co grają. A tak sprawa przeciągnęła się aż do zakończenia rozgrywek – kończy Paluch.
Tym samym w Obszy zapanowała radość, a w Mirczu zgoła odmienne nastroje. – Rozprawa dotyczyła tego czy Lubelski Związek Piłki Nożnej popełnił błąd i czy za to powinien zostać ukarany klub z Obszy. Nikt nie uwzględnił jednak tego, że to Andoria jest najmocniej poszkodowana w efekcie tych wydarzeń. W meczu przeciwko nam wystąpił zawodnik, który zgodnie z regulaminem nie miał do tego prawa. Ktoś się jednak na to zgodził i ta osoba strzeliła w meczu przeciwko nam dwie bramki przesądzając przy tym wymioernie jego losach – mówi Przemysław Jeczeń, prezes Andorii Mircze. – Po ogłoszeniu walkowera na naszą korzyść przez większość rundy graliśmy z przeświadczeniem, że mamy te punkty. Nie dostaliśmy żadnej informacji, że w Polskim Związku Piłki Nożnej toczy się postępowanie. To też jest dość kuriozalne, że nikt nas o tym nie poinformował, a tydzień po zakończeniu ligi okazuje się, że zajmujemy miejsce spadkowe. Teraz jesteśmy w trudnym położeniu w kontekście budowania kadry na nowy sezon – kończy prezes klubu z Mircza.