(fot. Olimpiakos Tarogród/facebook)
Wielkie emocje w Tarnogrodzie. Miejscowy Olimpiakos prowadził już 3:0 z Włókniarzem Frampol, ale w końcówce goście mocno postraszyli gospodarzy i byli bardzo blisko doprowadzenia do remisu
Sobotni mecz zaczął się znakomicie dla zespołu trenera Siergieja Sawczuka, bo już w 11 minucie wynik rywalizacji przytomnym uderzeniem w zamieszaniu pod bramką rywali otworzył Mateusz Szczerba. Gospodarze nie zamierzali spuszczać z tonu i jeszcze przed przerwą na 2:0 podwyższył Roman Stetskiv. Natomiast po przerwie na listę strzelców skutecznie egzekwując rzut karny wpisał się Mateusz Grabowski. Wszystko wskazywało więc na to, że Olimpiakos z dużym spokojem dopisze do swojego konta trzy punkty. Nic bardziej mylnego. Tuż po upływie godziny gry Marek Pyda dał swojej drużynie nadzieję pewnie wykonując „jedenastkę”. Kolejne minuty przyniosły okazje z obu stron i wreszcie na pięć minut przed końcem meczu do siatki gospodarzy trafił Piotr Myszak. Włókniarz postawił wszystko na jedną kartę i w doliczonym czasie gry wyborną okazję na gola na wagę remisu miał Damian Swatowski, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek i komplet punktach został w Tarnogrodzie.
- Przed przerwą zdobyliśmy dwie bramki, a niedługo po zmianie stron trafiliśmy po raz trzeci i wydawało się, że mieliśmy mecz pod kontrolą. Później Włókniarz zdobył gola, który dodał im animuszu. Jednak później znów mieliśmy kilka świetnych okazji do zdobycia bramek, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. W efekcie rywale na pięć minut przed końcem zdobyli bramkę kontaktową, a w końcówce trafili w słupek i udało nam się zdobyć trzy punkty – mówi Siergiej Sawczuk, trener Olimpiakosu.
Mimo porażki zadowolony z gry swojej drużyny był szkoleniowiec gości. –. Przed meczem ze składu wypadło nam kilku zawodników, ale ich zmiennicy zagrali bardzo dobrze i w pełni wykorzystali swoją szansę. Szkoda, że nie udało nam się odwrócić losów tego spotkania, bo w niemal ostatniej akcji meczu mogliśmy zdobyć trzecią bramkę. Cieszę się, że mimo wyniku 0:3 drużyna pokazała charakter i walczyła do końca – mówi Bartłomiej Kowalik, trener Włókniarza. – Po awansie do klasy okręgowej wciąż uczymy się tej ligi i płacimy frycowe. Jednak z każdym kolejnym meczem powinno być coraz lepiej. Kadrę zespoły stanowią zawodnicy z Frampola i okolic i to też jest bardzo istotne. Naszym celem na ten sezon jest utrzymanie i liczę, że uda nam się to osiągnąć – dodaje szkoleniowiec beniaminka.
Olimpiakos Tarnogród – Włókaniarz Frampol 3:2 (2:0)
Bramki: Szczerba (11,) Stetskiv (37), Grabowski (56-karny) – Pyda (61), Myszak (85).
Olimpiakos: Alfimov – Rutyna (46 Dydyński), A. Mazurek, Niedzielski (72 Seroka), Kolbuch, Grabowski, Gierula, Cios, Szczerba (82 Bartosik), Świtała. Stetskiv.
Włókniarz: Sawa – Kawęcki, Filipowicz (75 Kiełbasa), Swatowski, Pyda, Lipiński, Kotrybała, Myszak, Góra, Papierz, Dycha (65 Oleszek).
Sędziował: Piotr Burak.