(MACIEJ KACZANOWSKI)
ROZMOWA z Jerzym Witaszkiem, prezesem Azotów Puławy
• Ciszy się pan z takiego rozstrzygnięcia?
– To bardzo dobra wiadomość dla klubu, bo do tej pory byliśmy w trudnej sytuacji. Długo budowaliśmy drużynę na chwiejnych nogach, prowizorycznie, tylko na dzisiaj. Nie myśleliśmy nawet o tym co będzie jutro. Teraz to się zmieniło. Znacznie łatwiej będzie nam się rozmawiać z nowymi zawodnikami w sprawie kontraktów. Pozyskaliśmy już czterech młodych zawodników. Są to piłkarze z doświadczeniem w europejskich pucharach, jak Krzysztof Łyżwa oraz lidze, jak Piotr Masłowski.
• Kibice spekulują, że budżet puławskiego klubu będzie na poziomie trzy, trzy i pół miliona. Potwierdzi pan te liczby?
– Nie mogę tego zrobić. Odpowiem inaczej… Po jednym ze spotkań Challenge Cup przedstawiciel Związku Piłki Ręcznej w Polsce stwierdził, że nasz budżet, wynikający z ich rankingu, to 6 milionów. Mój rozmówca argumentował to dobrym szkoleniem młodzieży, sprawną organizacją występów w lidze oraz na arenie międzynarodowej, a także tym, że nie musimy płacić różnych kar. Nie chciał przyjąć do wiadomości tego, że większość osób pracuje w klubie społecznie, a etat ma tylko jedna pani w sekretariacie. Zatem nie ponosimy wielkich kosztów na administrację. Nie sądzę jednak, aby w ciągu najbliższych dziesięciu latach nasz klub osiągnął aż taki budżet.
• Ale połowę tej sumy, chyba tak…?
– Życzyłbym sobie mieć taką kwotę. Gdyby tak było, spokojnie zagroziłbym Orlenowi Wiśle Płock i Vive Targom Kielce. Dysponując znacznie mniejszymi pieniędzmi i tak to zrobię.
• Rozumiem, że nowa umowa zawiera system progowy premiowania drużyny. Czyli minimum jest wejście do ósemki, następnie czwórki, by potem walczyć o medale…
– Nie mamy na to zgody naszego sponsora. Jeśli ją uzyskamy, to natychmiast podamy to do publicznej wiadomości.
• Zdecydowaliście się postawić na młodych trenerów i zawodników. To trochę ryzykowne posunięcie?
– Jeśli młodzi trenerzy podejdą do tych graczy, jak ojciec do syna albo matka do swojej rodziny, wówczas możemy być spokojni. Szkoleniowcy muszą pomóc piłkarzom wydobyć z nich to, co najlepsze. Powinni dbać o drużynę.
• Zapowiada pan pozyskanie jeszcze dwóch graczy na centralne pozycje. Domyślam się, że mogą to być obcokrajowcy, a jednym z piłkarzy może być lewoskrzydłowy, wobec rehabilitacji lidera zespołu Wojciecha Zydronia?
– To możliwe. Nie sądzę jednak, by Wojtek nie odzyskał formy, on zawsze jest wzorem dla innych zawodników. Podchodzi profesjonalnie do swojej pracy, długo zostaje po zajęciach i dalej ćwiczy.
• Proszę wytypować pierwszą trójkę na sezon 2011/12.
– Pierwsze dwa miejsca zajmą Kielce i Płock, na trzecim znajdzie się MMTS Kwidzyn. Byłbym szczęśliwy, gdyby udało się nam uplasować na czwartej pozycji. Ciekawą drużynę zebrał Powen Zabrze z „naszym” Remigiuszem Lasoniem. Czarnym koniem może być beniaminek Jurand Ciechanów z trenerem Pawłem Nochem, który kiedyś grał w Puławach.