MKS Perła ma już cztery punkty przewagi nad Metraco Zagłębiem Lubin. Ważniejszy od różnicy punktowej jest to, że kadra mistrzyń Polski jest coraz szersza
Rok 2020 MKS Perła rozpoczynał od starcia z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Podopieczne Roberta Lisa wygrały wówczas 22:13. W minioną sobotę lublinianki ponownie zagrały z tym przeciwnikiem. Tym razem zwyciężyły 30:19, ale te dwa spotkania dzielą lata świetlne. W styczniu Perła okrutnie męczyła się na parkiecie, a w pierwszej połowie zdobyła zaledwie 9 bramek. Co więcej, gdyby zawodniczki z Piotrkowa Trybunalskiego były bardziej skuteczne, to Perła miałaby znacznie trudniejsze zadanie. Po tym spotkaniu gra mistrzyń Polski nieustannie pikowała w dół, co było związane z licznymi kontuzjami.
Na szczęście ten najtrudniejszy okres w tym sezonie najwyraźniej powoli mija. I znowu głównym tematem są kontuzje, a dokładniej powroty po ich długim leczeniu. W sobotę Robert Lis miał do swojej dyspozycji aż 14 zawodniczek, co było stanem niespotykanym od wielu tygodni. Nic dziwnego więc, że w postawie Perły było widać olbrzymią radość związaną z możliwością prowadzenia gry w znacznie wyższym tempie. Cieszy również fakt, że pierwsze trafienia po przerwach spowodowanych kontuzjami zaliczyły Velantina Blażević i Aleksandra Rosiak. – Jestem bardzo zadowolony z tego meczu. Wyglądał tak, jak założyłem sobie, że ma wyglądać. Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, a różnica czterech bramek była minimalną, jaką powinniśmy mieć. Początkowo brakowało nam trochę skuteczności, ale w drugiej części gry było dużo lepiej. Dobre jest to, że zawodniczki, które wracają po kontuzjach, mogły spędzić na boisku sporo czasu, a te, które w styczniu i lutym grały bez przerwy, mogły odpocząć. Na ocenie ważą nieco niewykorzystane rzuty karne, ale mimo wszystko, jestem zadowolony – mówi klubowej stronie Robert Lis, opiekun Perły.
Szkoleniowiec przed końcówką sezonu ma do rozwiązania jeszcze jeden problem. Jest on związany z lewym skrzydłem. Przypomnijmy, że po kontuzji Joanny Gadziny na tej pozycji została tylko Dagmara Nocuń. Wobec tego w meczu z Piotrcovią Robert Lis próbował na skrzydle wystawiać Blażević, nominalną rozgrywającą. Eksperyment wypadł bardzo obiecująco, bo Chorwatka zdobyła 3 bramki. – Wystawianie Valentiny Blażević na lewym skrzydle to poszukiwanie nowego wariantu wobec kontuzji Joanny Gadziny. Z drugiej strony było to konieczne z powodu obrony 5-1, czy 4-2, jaką grała Piotrcovia. Vala, gdy się rozpędzi, jest nie do zatrzymania i w tym meczu za każdym razem to pokazywała – powiedział Lis. (kk)
W Pucharze z Koszalinem
Młyny Stoisław Koszalin zostały rywalem MKS Perła Lublin w półfinale Pucharu Polski. W drugiej parze zmierzą się KPR Ruch II Chorzów i Metraco Zagłębie Lubin. Mecze są zaplanowane na 11 marca, a ich gospodarzami będą ekipy z Koszalina i Chorzowa. Finał odbędzie się natomiast 16 maja w Gnieźnie.