Prawie 250 mln zł kary ma zapłacić włoska firma Astaldi, która we wrześniu przerwała pracę przy przebudowie linii kolejowej z Lublina do Dęblina i zostawiła podwykonawców bez zapłaty. Zanosi się na długi spór w sądzie. Kolejarze przyznają też, że w czerwcu pociągów przez Puławy i Dęblin nie będzie, choć są w rozkładzie
To był najgłośniejszy z tegorocznych rozwodów na placu budowy. W ostatnich dniach września główny wykonawca modernizacji torów z Lublina do Dęblina oświadczył, że rezygnuje z kontraktu. Kolejarze nie przyjęli tego do wiadomości i dali Włochom dwa dni na wznowienie prac. Gdy termin minął, Polskie Linie Kolejowe stwierdziły, że to one odstępują od umowy.
Ćwierć miliarda kary
To jeszcze nie koniec bojów z firmą Astaldi. Polskie Linie Kolejowe naliczyły Włochom 248,7 mln zł kary.
– Prawdopodobnie niezbędne będzie dochodzenie tych należności na drodze postępowania sądowego – przyznaje w jednym z pism wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel.
– Podejmujemy działania celem wyegzekwowania zobowiązań Astaldi, w tym kar umownych – zapewnia Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych.
Spółka upomniała się już o pieniądze u firm, które wystawiły Włochom gwarancję ubezpieczeniową i bankową. – Oba wnioski zostały pozytywnie rozpatrzone – czytamy w piśmie wiceministra.
– Obecnie uzyskaliśmy zwrot gwarancji na ponad 93 mln zł – potwierdza Siemieniec, a według Bittela z tych pieniędzy w pierwszej kolejności opłacane są faktury wystawione przez podwykonawców, którym Astaldi nie zapłaciło za pracę i materiały.
Kiedy wznowią prace?
Kolejarze unikają podania konkretnego terminu wznowienia przebudowy. Taką deklarację złożyli tylko raz, gdy kończyła się kampania wyborcza.
– Rozpoczęcie prac planowane jest jeszcze w październiku – zapewniał wówczas rzecznik PKP PLK.
Tymczasem skończył się już listopad, a na budowie wciąż pusto.
– Inwentaryzacja robót wykonanych przez Astaldi jest w końcowej fazie. Na początku grudnia zostanie ogłoszony przetarg na kontynuację prac na obiektach inżynieryjnych – zapowiada Siemieniec. Wspomniane „obiekty inżynieryjne” to mosty, wiadukty i przejścia podziemne. – Zostanie też ogłoszone postępowanie na pozostałe roboty.
Jeszcze niedawno padały oficjalne zapewnienia, że przebudowę dokończą spółki zależne Polskich Linii Kolejowych, co miało pozwolić na szybkie wznowienie prac, bez długotrwałych przetargów. Co zostało z tych deklaracji?
– Rozważane są jeszcze różne możliwości – odpowiada rzecznik.
Życie sobie, rozkład sobie
Mimo to oficjalny rozkład jazdy uparcie przewiduje, że od 9 czerwca pociągi znów zaczną jeździć z Lublina przez Nałęczów, Puławy i Dęblin w stronę Warszawy i Radomia.
W przyszłorocznej tabeli odjazdów jest takich składów dużo, np. IC Orzeszkowa przez Warszawę i Łódź do Wrocławia, TLK Kochanowski do Piły (w wakacje do Kołobrzegu), TLK Warta do Gorzowa, IC Damrot do Bielska Białej, czy TLK Jagiełło do Krakowa. Według oficjalnego rozkładu mają kursować już w czerwcu. Ale sami kolejarze przyznają, że nie ma na to żadnych szans.
– Obecnie spółka ocenia, że wznowienie ruchu na odcinku Lublin-Dęblin, po jednym torze, będzie możliwe nie wcześniej niż w trzecim kwartale 2019 – mówi rzecznik Polskich Linii Kolejowych.
To oznacza, że czerwcowych pociągów przez Puławy i Dęblin nie będzie, choć widnieją w tabeli odjazdów.
Ciekawostką w tym rozkładzie są trzy pociągi dalekobieżne, które nawet po otwarciu zamkniętej linii „warszawskiej” miałyby kursować przez Lubartów i Parczew. Taką trasą miałby jeździć TLK Wokulski do Łodzi Fabrycznej oraz TLK Bystrzyca i TLK Narutowicz do Warszawy.