Około 800 osób brakuje w Lublinie do obsadzenia komisji wyborczych przed majowymi wyborami prezydenckimi. Urząd Miasta, odpowiedzialny za przygotowanie lokali do głosowania i zapewnienie obsady komisji, prowadzi uzupełniający nabór. Zgłoszenia będzie przyjmować do jutra
Chociaż sejmowa większość chce, by majowe wybory odbyły się wyłącznie korespondencyjnie, to jej pomysł nie jest wciąż obowiązującym prawem. A to oznacza, że zbliżające się głosowanie trzeba na razie przygotowywać na dotychczasowych zasadach.
Z tego powodu samorządy, w tym również władze Lublina, muszą skompletować obwodowe komisje wyborcze, które wydają karty głosującym, dyżurują przy urnie i zliczają głosy. To spory sztab ludzi.
– Do pracy w wyborach w Lublinie potrzebnych jest ponad 1800 członków obwodowych komisji wyborczych według ustawowych składów – informuje Joanna Stryczewska z biura prasowego w lubelskim Ratuszu.
Zgłoszenia chętnych były przyjmowane do piątku. Okazuje się, że chętnych jest zdecydowanie za mało.
– Łącznie otrzymaliśmy około tysiąca zgłoszeń, które obecnie są weryfikowane pod kątem spełnienia wymogów formalnych – dodaje Stryczewska. Urzędnicy muszą m.in. sprawdzić, czy formularz jest poprawnie wypełniony i czy zgłaszana przez sztab osoba rzeczywiście widnieje w rejestrze wyborców.
Ponieważ chętnych do pracy w komisjach brakuje, ogłoszony został dodatkowy nabór, który ma trwać do jutra. Wyjaśnijmy, że kandydatury mogą być przekazywane wyłącznie przez pełnomocników komitetów wyborczych. Jeżeli ktoś nie boi się pracy w lokalu do głosowania, to powinien się zgłaszać do komitetu wyborczego, a nie do miasta.
Osobom zasiadającym w obwodowych komisjach będzie przysługiwać zryczałtowana dieta. To 350 zł dla szeregowego członka komisji, 400 zł dla zastępcy przewodniczącego i 500 zł dla przewodniczącego komisji.
Na razie nie wiadomo jednak, czy wybory zaplanowane na 10 maja rzeczywiście dojdą do skutku, a jeśli nawet, to czy odbędą się w lokalach z udziałem komisji, czy też za pośrednictwem poczty.
Niewiadomą jest również to, czy miasto zdoła skompletować obwodowe komisje wyborcze. – Mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową – przyznaje Urząd Miasta. – Przepisy prawa nie przewidują sytuacji, w której nie ma możliwości np. powołania komisji wyborczych. Co prawda zezwalają komisarzowi wyborczemu na dołączenie członków komisji z rezerwy, natomiast rezerw też nie ma – tłumaczą urzędnicy i podkreślają, że nie ma też przepisu, który pozwalałby nakazać komukolwiek zasiadanie w komisji. – Jest to praca dobrowolna.