(fot. Archiwum ks. Mieczysława Puzewicza)
Rozmowa z ks. Mieczysławem Puzewiczem, założycielem Stowarzyszenia Solidarności Globalnej w Lublinie, które właśnie rozpoczyna nowe projekty związane m.in. z uchodźcami.
• Po co ksiądz pojechał do Iraku?
– Ta moja wizyta w Iraku - a dokładnie w autonomii Kurdystanu - miała związek z szeregiem projektów solidarności globalnej. Tę ideę wymyślił i propagował Jan Paweł II. Ja w jakiś sposób zaszczepiłem ją u nas zakładając Stowarzyszenie Solidarności Globalnej, które istnieje od 12 lat. W tym roku jesteśmy dodatkowo zmotywowani do działań setną rocznicą odzyskania niepodległości. Nasi wolontariusze pojadą do Iraku, ale też po raz kolejny wyjadą na Kubę i do trzech miejsc w Gruzji. Poza tym w ramach solidarności gościmy właśnie 40-osobową grupę z okolic Ługańska i Doniecka. To są młodzi ludzie, również Tatarzy Krymscy, w szczególnej sytuacji, ponieważ pochodzą z rodzin, w których ktoś zginął podczas wojny w Donbasie.
• Dlaczego Kurdystan?
– Kurdystan dlatego, ponieważ tam są umiejscowione wszystkie ośrodki dla uchodźców po wojnie z Państwem Islamskim.
• Czy ksiądz był w tych ośrodkach dla uchodźców?
– Tak. Odwiedzałem takie ośrodki, głównie na pustyni, ale wizytowałem także wspólnoty chrześcijańskie. Podczas tzw. wojny Busha (wojna w Zatoce Perskiej - przyp. aut.) w 2004 r. w Iraku było półtora miliona chrześcijan. Teraz zostało tylko 350 tysięcy. Zasadniczo, poza niewielkimi wspólnotami w Bagdadzie, wszyscy są na terenie Kurdystanu. Tych ludzi przyjęła autonomia.
• Jakie są tam warunki?
– 10 lat temu byłem w Gruzji po wojnie z Rosją i widziałem jak wyglądają ośrodki dla uchodźców. Po tej wizycie powiem szczerze, że wzruszyłem się widząc ludzi, mieszkających już od 3 lat na pustyni w namiotach. Żyją w warunkach dla nas trudnych do wyobrażenia. Zwłaszcza przy 50 stopniowym upale. Pod kątem humanitarnym tam da się przeżyć, ale ludzie ci żyją w namiocie jedynie z jednym pomieszczeniem. Toalety i prysznice są wspólne. Muszę jednak przyznać, że rząd Kurdystanu zrobił co mógł, aby ci ludzie, na ile się da i w tych warunkach, które są, mogli żyć godnie. Więc w każdym takim ośrodku jest zorganizowana szkoła. Dojeżdżają też mobilne szpitale, a więc od czasu do czasu pojawiają się w tych ośrodkach lekarze. Podstawowe rzeczy do jedzenia i ubrania wszyscy mają. W Kurdystanie są trzy rodzaje obozów. Pierwsze są dla osób przesiedlonych wewnętrznie, z irackimi paszportami. W tej grupie są Kurdowie, Ormianie, Turkmeni, również Arabowie i Jazydzi. Drugi rodzaj dotyczy uchodźców - osób, które uciekły z terenu Syrii. Trzeci rodzaj to obozy dla chrześcijan. W tym podziale jest pewien sens, bo w tych obozach dla chrześcijan są wybudowane kościoły, w tych dla muzułmanów: meczety. Niesamowitą rzeczą jest to, że wszystkie te obozy otrzymują jednakowe wsparcie ze strony państwa kurdyjskiego. Ze znikomym wsparciem Bagdadu. W tym miejscu należy dodać, że 17 października 2017 roku odbyło się referendum niepodległościowe. Kurdowie opowiedzieli się w nim za niepodległością. Nie ogłosili niepodległości, ale się za nią opowiedzieli.
• Co księdza najbardziej zaskoczyło?
– Kurdystan iracki zamieszkuje ok. 6 milionów ludzi. Ten mały kraj, ta autonomia, przyjęła milion uchodźców. Przy atmosferze jaką się stwarza w Polsce wobec takich osób dla mnie to było to coś tak niezwykłego, że ci wszyscy ludzie znaleźli dach nad głową. Poza tym są bezpieczni, ponieważ te osoby są strzeżone przez wojska kurdyjskie. W tych obozach nie dochodziło do żadnych zamieszek. Ludzie ci czekają na możliwość powrotu do domu. Obserwowałem powrót ludzi do Mosulu, to była największa enklawa chrześcijan w zachodniej części Iraku. Jechali na ciężarówce. Sytuacja ta była bardzo wzruszająca. Ci ludzie cieszyli się choć wiedzieli, że wracają do ruin. Czy też spotkanie z księdzem, który razem ze swoją parafią uciekł z zajętego przez ISIS Mosulu. Teraz ten ksiądz jest proboszczem w obozie. Prosił mnie, że jak mogę coś zrobić, to żebym pomógł im, aby na Boże Narodzenie mogli wrócić do Mosulu. Dla tych osób obóz to sytuacja tymczasowa.
• Na czym będzie polegać najnowszy projekt Stowarzyszenia Solidarności Globalnej?
– Składa się z kilku elementów. Jednym z nich są wyjazdy wolontariuszy, którzy już się do tego przygotowują pod względem językowym i kulturowym.
• Ilu wolontariuszy pojedzie do Kurdystanu?
– Chcemy rozpocząć od wyjazdu czwórki osób do dwóch ośrodków: chrześcijańskiego i muzułmańskiego.
• Kiedy wolontariusze wyjadą?
– Pojadą, kiedy spadną temperatury, czyli będzie jakieś 40 stopni C, a nie jak teraz 50 st. C. Myślę, że będzie to październik albo listopad. Wolontariusze to jedno, kolejna pilna rzecz to dostawa lekarstw do tych ośrodków. Mam już spis lekarstw z tamtejszego ministerstwa zdrowia. Podejmiemy starania, aby te leki znaleźć i je z Polski do Iraku przetransportować.
• Na tym się jednak nie skończy?
– Jak byłem w Irbilu, czyli stolicy Kurdystanu to odkryłem, że w tym mieście działa uniwersytet katolicki, o którym nic w Polsce nie wiemy. To jest jedyny uniwersytet katolicki w krajach muzułmańskich. Jest co prawda uniwersytet w Libanie, w Bejrucie, ale chrześcijański, a nie katolicki. Tak więc, jest KUL w Lublinie, jest uniwersytet greckokatolicki we Lwowie i następny na Tajwanie i kolejny właśnie ten w Irbilu, młody, bo funkcjonujący dopiero od 2 lat.
• Ilu ma studentów?
– Uczy się tam ponad sto osób. Uniwersytecki księgozbiór liczy ok. 70 pozycji. Sam budynek uniwersytetu jest imponujący. Został wybudowany przy wsparciu diaspory kurdyjskiej i Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich (kongregacja Kurii Rzymskiej odpowiadająca za kontakt z katolickimi Kościołami Wschodnimi - przyp. aut.). Na pomysł powołania tego uniwersytetu wpadł duchowny chaldejski Bashar Warda. Idea jest taka, żeby móc kształcić ludzi, aby zostali na miejscu. W Iraku brakuje ludzi z wyższym wykształceniem. Osoby wykształcone właściwie bez żadnego problemu znajdują pracę.
• Kto studiuje na tym uniwersytecie i jakie są kierunki studiów?
– Jeśli ktoś chciałby sobie wyobrazić ten uniwersytet jako taką miniaturkę KUL-u, to jest w błędzie. Póki co nie ma żadnego kierunku humanistycznego. Można za to studiować np. informatykę i anglistykę. Nauka odbywa się w języku angielskim. Uniwersytet przyjmuje zasadę katolickości w sensie ścisłym, czyli jest powszechnie dostępny. Kwestia wiary, religii nie odgrywa tutaj żadnego znaczenia. Na uniwersytecie tym studiują zarówno katolicy - chaldejczycy, muzułmanie, jazydzi i Ormianie. Jest to bardzo przejmujące i radosne.
• Ile kosztują studia?
– Roczny koszt studiów na tym uniwersytecie i opłacenie akademika wynosi 3 tys. dolarów. Dzięki Bogu dwie osoby w Polsce już znalazłem, które zechcą pomóc w tym zakresie.
• Kto jest rektorem?
– Jest nim prof. Salahhadin Kako, osoba świecka o niezwykłej biografii, zmuszona do emigracji. Teraz powrócił. Wcześniej pomagał przy uruchomieniu uniwersytetu państwowego. Teraz jako katolik stanął na czele tego uniwersytetu. Zresztą będzie gościem na inauguracji nowego roku akademickiego na KUL-u 21 października.