Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

1 kwietnia 2022 r.
12:13

Miejsce urodzenia: Lublin. Tak szpitale pomagają kobietom z Ukrainy

Svitlana razem z mężem mieszka w Żytomierzu, blisko 350 kilometrów od granicy z Polską. W Lublinie urodziła dwie córeczki, bliźniaczki: Sofiję i Sołomiję
Svitlana razem z mężem mieszka w Żytomierzu, blisko 350 kilometrów od granicy z Polską. W Lublinie urodziła dwie córeczki, bliźniaczki: Sofiję i Sołomiję (fot. Maciej Kaczanowski)

Same, w obcym kraju, bez znajomości języka i bez wsparcia mężów lub partnerów. Ciężarne kobiety z Ukrainy zostały okradzione z przeżycia w spokoju porodu, który powinien być jedną z najpiękniejszych chwil w życiu każdej matki. Tym, którym udało się uciec przed wojną, pomagają polskie szpitale.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Uliana wychodzi z windy na parterze Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży SPSK 1 przy ulicy Staszica w Lublinie. Robi kilka kroków i staje jak wryta, odwraca się z niedowierzaniem do towarzyszącej jej mamy. – Vołodia, ty tutaj?

Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że spotka przed szpitalem swojego męża i ojca urodzonego kilka dni wcześniej w Lublinie synka Oleksandra. Uliana pada w ramiona męża, płacze ze szczęścia.

– Priwiet – uśmiecha się do malucha w nosidełku Volodymyr. Widzi go na żywo po raz pierwszy.

To będzie bardzo krótkie spotkanie, ale dla całej trójki znaczy bardzo wiele.

Chowanie się w piwnicy

Volodymyr przyjechał do Polski w sobotę dosłownie na kilkanaście godzin po transport humanitarny, który miał zabrać z Biłgoraja do Ukrainy.

Gdyby nie to, że działa w organizacji pozarządowej, nie mógłby przekroczyć granicy. A w ogóle nie byłoby tej bardzo krótkiej wizyty pod szpitalem, gdyby nie Gabriela Oleszek z Biłgoraja z zarządu fundacji „Lider na starcie”.

Jej organizacja od początku napaści Rosji na Ukrainę wspiera uchodźców, a w szczególności działanie dużego magazynu Pomoc dla Ukrainy w Biłgoraju. Ale Gabriela nie ogranicza się do organizowania pomocy humanitarnej. Pewnego dnia odebrała telefon od kobiety z okolic swojego miasta.

– Powiedziała, że ma już u siebie pięć osób, a z Ukrainy jedzie do nas dziewczyna w ciąży i trzeba dla niej znaleźć miejsce. Usłyszałam, że jest w 38 tygodniu, więc nie wahając się powiedziałam, że się nią zajmę. Znalazłam jej dom. Fotelik, wózek, wszystko było gotowe zanim jeszcze wyjechali z domu – opowiada Gabriela.

Uliana i Volodymyr są z Tarnopola, miasta położonego niecałe 200 kilometrów od polskiej granicy. Ona przed wojną była księgową w prywatnej firmie. On pracował w firmie zajmującej się sprzedażą części zamiennych do urządzeń grzewczych.

Kiedy wybuchła wojna, podczas alarmów lotniczych musiała chować się w piwnicy. Dla kobiety w 8 miesiącu ciąży to bardzo traumatyczne doświadczenie. Zapadła więc decyzja o wyjeździe do Polski. Pięć kobiet: Uliana, jej mama, teściowa i siostra męża wraz z córką wsiadły w autobus. 8 marca dojechały do Polski, a dzięki pomocy Gabrieli zamieszkały w domu pod Biłgorajem. Po dwóch tygodniach zaczął się zbliżać termin porodu.

– Zaczęłam szukać pomocy kogoś, kto mówi po ukraińsku. Przy porodzie to jednak ważne, żeby przy kobiecie był ktoś, kto ją będzie rozumiał. Dziewczyny na grupach internetowych pomogły mi znaleźć kontakt, powiedziały, że tu na Staszica jest Ira, która jest położną z Ukrainy. Przekazałem kontakt Ulianie i dziewczyny już same się dogadały. Dzięki Irze Uliana była bardzo dobrze zaopiekowana – opowiada Gabriela.

Vołodymyrowi udało się przyjechać do Polski na chwilę, po transport humanitarny. Wyjście żony ze szpitala i krótkie spotkanie udało się zorganizować dzięki pomysłowości i uporowi Gabrieli Oleszek (po lewej) z zarządu fundacji „Lider na starcie”, która pomaga uchodźcom (fot. Paweł Buczkowski)

Niespodzianka

Poród przebiegł bez większych komplikacji.

– Zorientowałam się, że Uliana nie wzięła ze sobą wody w małych butelkach. Napisałam na Facebooku pytanie, czy ktoś mógłby jej coś kupić. I odezwała się kolejna pani ze szpitala, która powiedziała pójdę, wezmę tłumacza, zapytam o wszystko. Zadzwoniła na oddział, spytała, co Uliana może jeść. I zrobiła jej wszystkie zakupy: wodę, owoce – opowiada Gabriela.

Kobieta wpadła na pomysł, że zrobi Ulianie jeszcze jedną niespodziankę: wizytę męża.

– Z Biłgoraja praktycznie codziennie wysyłamy transporty humanitarne na Ukrainę. Jak dostajemy sygnał, że są organizacje pozarządowe, które potrzebują takiej pomocy, to pakujemy dary. Przyjeżdżają kierowcy, których znamy i im ufamy, bo wiemy, gdzie te rzeczy trafią i do kogo. Volodymyr działa w jednej z takich organizacji – opowiada Gabriela. I ustawiła tak datę przyjazdu, żeby tata mógł zobaczyć chociaż przez chwilę swojego synka. Niedługo później był już w drodze do Tarnopola z busem wypełnionym darami.

W takich transportach najczęściej jest żywność i chemia.

– Ponieważ z tym zaczynają być problemy w sklepach – mówi Gabriela. Ale dodaje, że zamówienia, zwłaszcza od jednostek militarnych są bardzo rożne. – Nakolanniki, naramienniki, latarki, okulary ochronne, miski do umycia się, ale także np. płyny do płukania ust, bo żołnierze nie zawsze mają nawet czas, żeby umyć zęby. My zbieramy to, co potrzeba i podajemy do transportu.

Gabriela dodaje, że to znacznie lepiej, kiedy po pomoc humanitarną przyjeżdża właśnie Ukrainiec.

– My w Biłgoraju transporty z całej Europy rozpakowujemy, przygotowujemy do przewozu na Ukrainę, pakujemy. Polak jedzie do granicy, a tam trzeba przerzucać na drugiego busa z Ukrainy. W sytuacji kiedy jest wolontariusz, który może przyjechać z Ukrainy, to pakujemy wszystko na jego busa i jedzie już do miejsca docelowego. Bez konieczności przepakowania na granicy – mówi Gabriela.

Dać ciepło i bezpieczeństwo

Jeszcze przed wyjściem Uliany ze szpitala, rozmawiam z Volodymyrem. On trzyma w ręku kwiaty i balony napełnione helem.

– Martwiłem się, bo nie było jej obok mnie, a kiedy zaczął się poród, nie mogłem w żaden sposób pomóc czy doradzić. Urodziło się nasze pierwsze dziecko. To było bardzo bolesne, że nie mogłem jej towarzyszyć – mówi. – Ale Polska bardzo nam pomogła. Dziękuję – dodaje po chwili.

Uliana po pierwszych łzach szczęścia mówi krótko:

– Jestem w szoku, że Vołodia przyjechał. Ale bardzo szczęśliwa.

Rodzinie towarzyszy Ira, czyli Iryna Melyukh, położna pracująca w SPSK 1 w Lublinie.

– Poród i tak jest trudnym wydarzeniem w życiu. Tym bardziej pierwszy poród i to jeszcze przy barierze językowej. Dlatego staram się pomagać jak tylko mogę, przyjeżdżać, tłumaczyć. Staram się po prostu być, żeby kobiety czuły się bezpieczne. To jest najważniejsze – mówi Iryna.

O bezpieczeństwie mówi też położna ze szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Tutaj swoje dzieci urodziło już 9 kobiet, które uciekły przed wojną z Ukrainy do Polski. Przyszpitalna poradnia pomogła zaś co najmniej 36 pacjentkom.

– Wczuć się w rolę tych kobiet nie ma szans, dlatego że każda z nich przychodzi do nas z innymi emocjami i przeżyciami. To co staramy się zrobić, to zabezpieczyć im spokój, tu i teraz po urodzeniu dziecka. I zapytać czy mają przed sobą jakąś przyszłość zapewnioną, miejsce zamieszkania, czy mają podstawowe rzeczy dla siebie, dla dziecka, żeby jakoś funkcjonować po wyjściu ze szpitala – mówi Hanna Drozdowicz, położna oddziałowa z Oddziału Położnictwa w SPSK 4 w Lublinie. – Jedna z naszych pacjentek podkreśla to, że ją okradziono. Okradziono ją z tego, że nie mogła rodzinnie przeżyć porodu dziecka. Została sama. Jedyne co my możemy teraz zrobić, to dać im ciepło i bezpieczeństwo na naszym oddziale – dodaje Drozdowicz.

Droga Svitlany

Svitlana razem z mężem mieszka w Żytomierzu, blisko 350 kilometrów od granicy z Polską. W Lublinie urodziła dwie córeczki, bliźniaczki: Sofiję i Sołomiję.

– Trudno znaleźć początek mojej drogi do Polski. Wszystko tak naprawdę się zaczęło 24 lutego. Trudno było nam sobie uświadomić sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Rankiem, po przebudzeniu, mąż zobaczył wiadomość o początku wojny. Powiedziałam: nie żartuj tak. On na to, że wcale nie żartuje. A 10 minut po tej rozmowie usłyszeliśmy dwa uderzenia. To były rakiety, które uderzyły w lotnisko wojskowe, położone bardzo blisko od miasta. Wtedy zrobiło się strasznie – opowiada Svitlana.

Kobieta i jej mąż wtedy jeszcze myśleli, że zostaną w domu.

Liczyli, że może wszystko się unormuje. Po trzech dniach jednak wyruszyli w drogę do Kijowa, gdzie miał się odbyć zaplanowany poród bliźniaczek. Już wtedy droga do Kijowa była pod ostrzałem, a koło stolicy został wysadzony most. Szpital położniczy, gdzie Svitlana miała urodzić swoje córeczki też był uszkodzony, ewakuowano pacjentów i personel. Tego dnia postanowili jednak jechać na zachód Ukrainy, do Równego. Ale tam byli tylko 5 dni. – Kiedy się pojawiły zdjęcia kobiet rodzących w schronach i piwnicach zdecydowaliśmy, że jadę do Polski – mówi Svitlana.

3 marca przekroczyła granicę polsko-ukraińską.

– Bardzo źle się czułam, byłam bardzo zdenerwowana i martwiłam się o dziewczynki. Dlatego z granicy przyjechałam od razu do Lublina – mówi Svitlana.

Poród w szpitalu przy Jaczewskiego odbył się 22 marca.

– Bardzo martwię się o swojego męża, rodzinę, przyjaciół. Mąż dołączył do obrony terytorialnej w Żytomierzu. Mówi, że często są uderzenia i naloty. Ale w porównaniu z Czernihowem i innymi miejscami, to miasto jeszcze się trzyma i walczy. Nie ma aż takich dużych uszkodzeń – mówi.

Rozmowę ze Svitlaną tłumaczy dla mnie Ludmiła Gorbaczewska-Janeczko, pediatra i neonatolog ze szpitala przy Jaczewskiego.

– Zajmujemy się wcześniakami, dziećmi urodzonymi o czasie i pomagamy mamom wstawać na nogi. Odpowiadamy na wszystkie wątpliwości – mówi lekarka. Ostatnio, kiedy w szpitalu pojawiło się więcej kobiet nie mówiących po polsku, przypadła jej także dodatkowa rola – tłumacza. Takich osób, jak ona, znających język rosyjski lub ukraiński, jest tu więcej. – Chętnie pomagam, bo wiem co może czuć taka osoba – mówi Gorbaczewska-Janeczko. Sama pochodzi z Białorusi.

Zobaczyć wszystko na swoje oczy

– Byłam przygotowana na spotkanie dzieci w innych warunkach. Miałam kupiony wózeczek, łóżeczka, miałam zaplanowaną sesję fotograficzną i te wszystkie plany trzeba było odłożyć – mówi Svitlana.

W Polsce młoda Ukrainka szybko znalazła pomoc i nie boi się wyjścia ze szpitala. – Nasza bohaterka, pani Monika pozwoliła nam mieszkać w swoim mieszkaniu. Na powrót do Ukrainy jeszcze nie czas, dzieciątka są za małe, potrzebują opieki i pielęgnacji. Chociaż bardzo chciałabym, żeby zobaczyły tatę.

Kiedy rozmawiamy, Svitlana stara się uśmiechać. Ale nie jest łatwo, zwłaszcza kiedy pada pytanie o przyszłość.

– Gdy wszystko się skończy i Ukraina zwycięży, pojadę do Mariupola, do Charkowa, do Czernihowa. Chcę zobaczyć wszystko swoimi własnymi oczami, żeby nie zapomnieć. Tego co nam zrobili, nie da się wybaczyć.

Na koniec dodaje: – Mówiło się kiedyś, że Rosja jest naszym wielkim brackim narodem. Ale nie ma takiego brackiego narodu. Jest wielka siostra. Polska.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

AZS UMCS Lublin pewnie pokonał UZKK Student w drugiej kolejce FIBA EuroCup

AZS UMCS Lublin pewnie pokonał UZKK Student w drugiej kolejce FIBA EuroCup

Można powiedzieć, że w tym meczu faworyt był jeden. To oczywiście AZS UMCS Lublin i wydarzenia z czwartkowego wieczoru w zupełności potwierdziły ten stan. Drużyna z Serbii nawet przez moment nie była w stanie dorównać lubliniankom i zasłużenie przegrała aż 62:86.

Mirosław Sołyga i Paulina Stępniak-Sołyga, małżeństwo połączyła wspólna pasja do browarnictwa. Dzisiaj tworzą zgrany duet na rynku lokalnych piw rzemieślniczych w kraju
Złota Setka

Rzucił karierę w korporacji, by warzyć piwo. Tak powstał rodzinny browar

Mirosław Sołyga rzucił karierę w korporacji i zajął się tym, co kocha najbardziej. W niewielkiej wiosce Przybysławice koło Garbowa kilka lat temu stworzył własny browar. Dzisiaj "Chmiele Nałęczowskie" to jedna z najbardziej znanych kraftowych marek na Lubelszczyźnie.

Jakie projekty Budżetu Obywatelskiego zyskały uznanie?
Świdnik

Jakie projekty Budżetu Obywatelskiego zyskały uznanie?

Ponad 7,5 tys. osób oddało swój głos w XI edycji Świdnickiego Budżetu Obywatelskiego. Na 37 zgłoszonych projektów realizacji doczeka się 13 z nich.

Nie każdy ma pełną lodówkę. Jadłodzielnia w Lublinie daje posiłek i nadzieję
galeria

Nie każdy ma pełną lodówkę. Jadłodzielnia w Lublinie daje posiłek i nadzieję

Ponad 30 tysięcy osób w naszym województwie zmaga się z niedożywieniem, podczas gdy tony warzyw i owoców marnują się na polach. W odpowiedzi na ten problem lubelski oddział PCK otworzył jadłodzielnię – miejsce, gdzie każdy może zostawić nadmiar jedzenia lub z niego skorzystać.

Jolanta Mazurkiewicz (z lewej) i Aleksandra Mazurkiewicz - właścicielki rodzinnego gospodarstwa ze Starej Wsi tuż za miastem Końskowola w powiecie puławskim. Produkty ich Manufaktury Różanej to jeden z kulinarnych hitów Lubelszczyzny
Złota Setka

Różany sukces rodzinnej manufaktury z Końskowoli

Manufaktura Różana to gospodarstwo, które słynie z ręcznie wykonywanych, tradycyjnych przetworów z dzikiej róży i pigwowca. Wielokrotnie nagradzane stały się jednym z eksportowych produktów Lubelszczyzny. Za ich sukcesem stoi miłość do róż, praca i poświęcenie.

Elektryki

Cała pula 12 elektryków już dotarła do miasta. W planach centrum przesiadkowe

Już pełna pula, a więc 12 autobusów elektrycznych zakupionych przez miejskiego przewoźnika, jeździ po ulicach Białej Podlaskiej. Ale to nie koniec inwestycji w transport.

Prof. dr hab. inż. Marek Opielak promuje studentów pierwszego roku w WSEI

WSEI świętuje 25-lecie i rekordową liczbę studentów

Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji w Lublinie obchodzi 25-lecie powstania. Uczelnia, która zaczynała od 368 studentów, dziś kształci niemal 12 tysięcy osób z 99 krajów i jest drugą co do wielkości w Lublinie.

Lublin lubi zwierzaki. W tych miejscach zjesz, poczytasz czy zrobisz zakupy w towarzystwie pupila

Lublin lubi zwierzaki. W tych miejscach zjesz, poczytasz czy zrobisz zakupy w towarzystwie pupila

Lublin zaprasza firmy i instytucje do udziału w kolejnej edycji akcji „Miejsce przyjazne zwierzętom”. Dzięki niej mieszkańcy mogą załatwiać codzienne sprawy w towarzystwie swoich pupili, bez konieczności zostawiania ich w domu.

Kiedy sypać mączkę bazaltową? Klucz do żyznej gleby i zdrowych roślin

Kiedy sypać mączkę bazaltową? Klucz do żyznej gleby i zdrowych roślin

Większość ogrodników stosuje mączkę bazaltową intuicyjnie, często w przypadkowych momentach sezonu. Tymczasem właściwy czas aplikacji tego naturalnego nawozu może zadecydować o różnicy między przeciętnym a spektakularnym efektem. Mączka bazaltowa działa powoli i systematycznie, dlatego jej skuteczność zależy głównie od momentu wprowadzenia do gleby. Poznanie optymalnych terminów stosowania pozwoli Ci maksymalnie wykorzystać potencjał tego wulkanicznego skarbu natury.

Projektowanie elewacji – jak nadać budynkowi charakter i nowoczesny wygląd?

Projektowanie elewacji – jak nadać budynkowi charakter i nowoczesny wygląd?

Atrakcyjna elewacja może zwiększyć wartość nieruchomości nawet o 15%. Jednocześnie błędy popełnione na etapie projektowania fasady generują koszty naprawcze sięgające często dziesiątek tysięcy złotych. Elewacja stanowi wizytówkę budynku, łącząc funkcje estetyczne z praktycznymi aspektami ochrony konstrukcji przed warunkami atmosferycznymi. Przemyślane projektowanie fasady wpływa również na energooszczędność i komfort użytkowania całego domu.

Święta w firmie - jak budować relacje przez prezenty? O trendach 2025 mówi ekspert GiftDesign.pl

Święta w firmie - jak budować relacje przez prezenty? O trendach 2025 mówi ekspert GiftDesign.pl

Okres świąteczny w każdej organizacji to wyjątkowy czas, który sprzyja zacieśnianiu więzi i podsumowaniom całorocznej pracy. Wręczanie upominków stało się nieodłącznym elementem tej tradycji, jednak dziś to znacznie więcej niż tylko miły gest. Starannie dobrany prezent jest potężnym narzędziem budowania relacji oraz motywowania zespołu, a nadchodzące trendy na 2025 rok wyraźnie to podkreślają.

Właściciel psów, które zagryzły człowieka zatrzymany. Ataków na ludzi było więcej
na sygnale

Właściciel psów, które zagryzły człowieka zatrzymany. Ataków na ludzi było więcej

Na polecenie szefa wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, właściciel psów został zatrzymany. 53-latek to były policjant, właściciel miejscowej strzelnicy. Jego psy, jak poinformowała rzecznik prokuratury, w przeszłości atakowały już ludzi.

Fundusze Europejskie wsparciem dla instytucji rynku pracy

Fundusze Europejskie wsparciem dla instytucji rynku pracy

Wojewódzki Urząd Pracy w Lublinie zachęca do skorzystania z oferty w ramach programu „Fundusze Europejskie dla Lubelskiego 2021-2027”. Nabór konkurencyjny 9.3 Wsparcie instytucji rynku pracy (typ projektu 1) z alokacją na ponad 29 mln zł. Wnioskodawcy mogą aplikować o dofinansowanie projektów na podnoszenie kwalifikacji, kompetencji pracowników PSZ i innych instytucji rynku pracy, wynikających z potrzeb regionalnego/lokalnego rynku pracy.

Łukasz Reszka (z lewej) został dzisiaj nowym starostą łęczyńskim, a Mariusz Fijałkowski (na zdj.) zajął miejsce Teodora Kosiarskiego przejmując funkcję przewodniczącego rady powiatu
Łęczna

PiS bierze powiat łęczyński. Wybrali nowego starostę i przewodniczącego rady

Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga tracą powiat łęczyński. Na sporze koalicjantów zyskało Prawo i Sprawiedliwość. Podczas czwartkowej sesji na nowego starostę wybrano Łukasza Reszkę. Nowym przewodniczącym rady powiatu - Mariusz Fijałkowski.

Podczas obchodów prezydent Banaszek przyznał nagrody finansowe: 3700 zł dla nauczycieli oraz od 2000 do 5000 zł dla dyrektorów
galeria

Prezydent docenił nauczycieli. Podziękowania, wzruszenia i nagrody

W środę (15 października) w Szkole Podstawowej nr 6 w Chełmie odbyły się miejskie obchody Dnia Edukacji Narodowej. Wyróżniono kilkudziesięciu nauczycieli i dyrektorów – za pasję, poświęcenie i serce oddane uczniom.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium