Lokalne władze nie są w stanie wykonać całej, planowanej przebudowy placu targowego za jednym razem. Z powodu zbyt wysokich cen, przetarg na to zadanie został unieważniony. Kolejny ma dotyczyć zmniejszonego zakresu inwestycji.
Markuszowscy samorządowcy starają się znaleźć sposób, żeby spiąć budżet, a jednocześnie przebudować targowisko i nie stracić przy tym rządowej dotacji (2,4 mln zł). To pierwsze zadanie utrudnia wysoka ilość zaplanowanych inwestycji przy ograniczonych dochodach własnych oraz możliwości zadłużania się.
Drugie zadanie, czyli sama przebudowa placu targowego z remontem obiegających go ulic, utrudnia wyższy, od spodziewanego koszt. Zamiast szacowanych 3 mln zł, najniższa oferta w przetargu wyniosła prawie 5,6 mln zł. A to, nawet przy rządowej dotacji z "Polskiego Ładu" okazało się sumą nieakceptowalną dla lokalnych władz. Postępowanie zatem na początku listopada unieważniono. Nie znaczy to jednak, że Markuszów z tego przedsięwzięcia rezygnuje.
- Nowe przepisy umożliwiają nam podjęcie działań, które pozwolą zachować otrzymaną dotację. Czekamy teraz na odnowienie promesy, a następnie zajmiemy się zmianą projektu. Ze względów finansowych będziemy musieli zająć się tym zadaniem dzieląc go na etapy - tłumaczy Leszek Łuczywek, wójt Markuszowa.
Według tej koncepcji, remonty dróg oraz połowa placu targowego miałaby powstać wcześniej, na co gmina przeznaczyłaby całą rządową dotację oraz środki własne. Decyzji o terminie ogłoszenia nowego przetargu na tę pierwszą część zadania jeszcze nie podjęto. Prawdopodobnie będzie to już rok 2023, po zakończeniu formalności związanych z odnowieniem promesy oraz zmianami projektowymi.
Co z drugą częścią placu? W Markuszowie liczą w tej sytuacji na kolejne transze zewnętrznego wsparcia. - Z pewnością będziemy przystępować w tym zakresie do kolejnych naborów - zapewnia wójt Łuczywek.