W Puławach trwa odkomarzanie. Firma odpowiadająca za ten proces używa w tym cel dużej mocy zamgławiaczy na samochodach. Część mieszkańców nie zdążyła zamknąć okien i mgła z trucizną na komary dostała się do ich mieszkań. – Nie ma powodów do obaw – zapewnia przedsiębiorstwo.
Odkomarzanie to proces, który miasto powtarza każdego roku. W innym przypadku liczba meszek i komarów byłaby tak wysoka, że utrudniałaby normalne funkcjonowanie, zwłaszcza na terenach zielonych. Pytanie, czy opryski są bezpieczne dla ludzi i co w sytuacji, gdy część z nich dostanie się do mieszkania. Taki przypadek zdarzył się na osiedlu Norwida w Puławach.
– Człowiek spokojnie odpoczywa w domu po ciężkim dniu pracy, przy otwartych oknach, a tu w mieszkaniu zrobiło się biało od tej śmierdzącej mgły. To była chwila. Okazało się, że wieczorem, pod moimi oknami, wykonywano jakieś opryski. Nie było żadnego ogłoszenia, czy komunikatu o tym, by zamknąć wcześniej okna i nie wdychać tego dymu – skarży się pan Piotr.
Puławianin mieszka niedaleko Miejskiego Przedszkola nr 8. Otoczenie ten placówki znalazło się na liście około 50 lokalizacji, które urzędnicy przeznaczyli w tym roku do pryskania przeciw komarom.
– Nie ma powodu do obaw, bo ta mgła w większości składa się z wody. Liczba toksyn oraz nośnika jest minimalna. Wyliczona tak, by oddziaływać na owady, a nie na człowieka. Nie znaczy to jednak, że wdychanie oparów tego rodzaju jest zdrowe. Należy ich unikać, a jeśli opar dostanie się do mieszkania, zalecałbym jego wywietrzenie. Chciałbym jednak podkreślić, że w ciągu 30 lat pracy w tym zawodzie nie spotkałem się z żadnym przypadkiem zatrucia z tego powodu – tłumaczy Jacek Dziedzic, właściciel Zakładu Dezynfekcji i Deratyzacji, który wykonywał opryski.
Według przedsiębiorcy, powodów do nadmiernych obaw o potencjalne zatrucie w związku z wdychaniem toksycznych oparów zawierających m.in. glikol, glicerynę i permetrynę, mieć nie powinniśmy, ale dla własnego bezpieczeństwa, w trakcie oprysków okna warto wcześniej zamknąć. Gorzej, gdy o planowanym odkomarzaniu dowiemy się za późno. O to, by tak się nie stało, starają się dbać puławscy urzędnicy.
– Informacje na temat planowanych oprysków umieściliśmy w Internecie, więc mieszkańcy miasta mogli się z nimi zapoznać – mówi Sylwia Żądełek, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska w puławskim Ratuszu.
A jeśli ktoś internetu nie używa? W tej sytuacji urzędnicy przypominają, że obowiązek powiadomienia zarządców poszczególnych nieruchomości o planowanych opryskach spoczywa na wykonawcy prac. Problem w tym, że mgła "nie widzi" granic działek. Firma zatem informuje właściciela przedszkola, którego teren opryskuje (czyli urzędników Ratusza), ale już mieszkańcy okolicznych bloków ostrzeżeń na ogół nie dostają.
Odkomarzania trudno jednak nie zauważyć. Silniki zamgławiaczy o dużej wydajności w trakcie nagrzewania mogą powodować hałas o sile nawet 100 decybeli. To dość skuteczne ostrzeżenie, a z drugiej kolejny powód do narzekań ze strony mieszkańców. W sieci pojawiają się nawet prześmiewcze komentarze sugerujące, że urządzenia zabijają komary wysokim natężeniem fal dźwiękowych.
W Puławach proces odkomarzania, na obecnie prowadzonym etapie, ma zakończyć się już niebawem. Większość terenów, które pozostały do opryskania, jak okolice Wisły, osiedla Kołłątaja, czy Pałacu Marynki, odkomarzanie przejdzie w nocy z piątku na sobotę. Objętych zostanie nim proces większość terenów zielonych położonych na terenie miasta.