Raków Częstochowa pokonał na lubelskiej Arenie Arkę Gdynia i po raz pierwszy w swojej historii sięgnął po Fortuna Puchar Polski
Gdynianie przyjechali do Lublina pełni wiary w sukces. To miasto do tej pory kojarzyło się im zresztą bardzo dobrze. To właśnie w Lublinie Arka wywalczyła swój pierwszy w historii Puchar Polski. Miało to miejsce w 1979 r., kiedy to przy Al. Zygmuntowskich zespół znad Morza Bałtyckiego pokonał 2:1 Wisłę Kraków. Gdynianie mieli też szansę zapisać się w historii tych rozgrywek, jako pierwszy w XXI w. przedstawiciel niższego niż Ekstraklasa poziomu rozgrywkowego, który sięgnął po to trofeum. Raków jednak też miał swoje ambicje. Jako przedstawiciel PKO Ekstraklasy był naturalnym faworytem niedzielnej konfrontacji. Miał też ochotę na olbrzymią premię finansową. Triumfator otrzymuje bowiem aż 5 mln zł od PZPN oraz 3,1 mln od Ekstraklasa SA.
Od pierwszego gwizdka lublinianina Pawła Gila stroną prowadzącą mecz był Raków. Na bramkę Kacpra Krzepisza sunęły kolejne ataki, z których jednak długo nic nie wynikało. W 18 min dobrą sytuację miał Marcin Cebula. Rozgrywający najlepszy sezon w karierze pomocnik świetnie zamykał akcję swojej ekipy, ale w decydującym momencie minimalnie chybił. W 42 min na strzał z dystansu zdecydował się natomiast Ben Lederman, lecz Krzepisz nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Arka szukała szczęścia w kontratakach, które jednak najczęściej zatrzymywały się na linii defensywnej częstochowian.
W drugiej połowie przewaga zespołu Marka Papszuna była jeszcze większa. Podobnie jednak jak przed przerwą Rakowowi brakowało skuteczności. W 52 min Andrzej Niewulis znalazł się blisko bramki Krzepisza, lecz w kluczowym momencie chybił. Chwilę później Patryk Kun miał piłkę na 10 m, ale jego strzał został zblokowany.
W 55 min oficjele ubrani w żółto-niebieskie barwy zespołu z Gdyni wyskoczyli do góry z radości. Wszystko za sprawą Mateusza Żebrowskiego, który swój rajd lewą stroną zakończył posłaniem piłki w stronę Dominika Holca. Ten centrostrzał 25-latka znalazł drogę do siatki częstochowian.
Gol sprawił, że mecz wreszcie nabrał rumieńców. Raków rzucił sie do odrabiania strat. Próbował m.in. Fran Tudor, ale jego uderzenie minęło bramkę Krzepisza. W odpowiedzi groźnie uderzał Maciej Rosołek. Na posterunku tym razem był jednak Holec. W 75 min Arka miała kolejną okazję na podwyższenie prowadzenia, ale strzał Żebrowskiego i dobitkę Rosołka dobrze odbił golkiper z Częstochowy.
Wyrównanie przyszło w najmniej oczekiwanym momencie. Wydawało się bowiem, że gdynianie panują nad sytuacją. W 80 min jednak w polu karnym do piłki doszedł Ivan Lopez i pięknym strzałem doprowadził do remisu. Rozstrzygnięcie przyszło w 88 min. Decydująca akcja rozpoczęła się od źle rozegranego przez Arkę rzutu wolnego. Piłkę w środku pola przejął Lopez i wyprowadził zabójczy kontratak. Skutecznie wykończył go David Tijanić. Słoweniec zameldował się na murawie zaledwie kilka minut wcześniej. Wystarczyło mu to jednak, aby zapisać się w historii Rakowa, jako piłkarz, który zapewnił klubowi z Częstochowy historyczny triumf w Fortuna Puchar Polski.
Raków Częstochowa – Arka Gdynia 2:1 (0:0)
Bramki: Żebrowski (55), Tijanić (88) – Lopez (80).
Raków: Holec – Piatkowski, Niewulis, Tudor, Lederman (84 Szelągowski), Sapała (46 Poletanović), Kun, Arsenić (79 Chwarz), Cebula (79 Tijanić), Gutkovskis (67 Arak), Lopez,
Arka: Krzepisz, Memić, Letniowski (46 da Silva), Valcarce (55 Skóra), Kasperkiewicz, Deja, Danch, Marcjanik, Żebrowski (79 Sasin), Hiszpański (55 Siemaszko), Rosołek.
Żółte kartki: Kasperkiewicz, da Silva.
Sędziował: Gil (Lublin). Mecz bez udziału publiczności.