Takiej sytuacji podczas meczu piłki nożnej nie pamiętają chyba nawet najstarsi górale. Bramkarz Hetmana po tym, jak obronił rzut karny nie zdążył wznowić gry, bo sędzia wyrzucił go z boiska. A drużyna z Zamościa przegrała w Dębicy aż 1:5. Powiedzieć, że w starciu z Wisłoką sędzia zawodów podjął kilka kontrowersyjnych decyzji, to nic nie powiedzieć.
Do przerwy zamościanie prowadzili w Dębicy 1:0. Jedynego gola po rzucie wolnym i rykoszecie od jednego z zawodników ustawionych w murze zdobył Rafał Kruczkowski. Po zmianie stron Wisłoka zdecydowanie ruszyła do ataku i zepchnęła przeciwnika do obrony.
Sytuacje pod bramką Dawida Rosiaka mnożyły się jak grzyby po deszczu, ale golkiper przyjezdnych rozgrywał bardzo dobre zawody. W 48 minucie sędziowie podjęli jednak pierwszą kontrowersyjną decyzję, bo to zamościanie powinni wykonywać aut, a tymczasem arbiter oddał piłkę rywalom i ci po chwili cieszyli się z wyrównania.
– Naprawdę staram się nie oceniać pracy sędziów, ale w tym wypadku to był ewidentny aut dla nas. Wiadomo, że mogliśmy jeszcze przerwać później akcję i że popełniliśmy w tej sytuacji błąd. Piłka należała się jednak nam i tej akcji w ogóle by nie było – mówi kapitan Hetmana Rafał Turczyn.
To jednak nic. Niecodzienna sytuacja miała miejsce około 60 minuty spotkania. Bramkarz Hetmana obronił rzut karny, ale zanim zdążył wznowić grę podbiegł do niego arbiter i pokazał czerwoną kartkę. Długo wszyscy zastanawiali się, co się stało. Czy Rosiak wyszedł z piłką poza pole karne? A może „nawrzucał” jednemu z rywali?
Piłkarze Hetmana też długo nie wiedzieli, za co tak naprawdę ich golkiper wyleciał z boiska. – Chyba wszyscy, którzy oglądali mecz zadawali sobie to samo pytanie. Dopiero później okazało się, co tak naprawdę się stało. Jeden z rezerwowych piłkarzy Wisłoki, który znajdował się w okolicach naszej bramki opluł Dawida przed karnym, a kiedy ten obronił strzał rzucił to niego kilka „ciepłych” słów. I za to obejrzał kartkę – wyjaśnia Rafał Turczyn.
W doliczonym czasie gry podobny los spotkał Mikołaja Grzędę, który krzyknął do arbitra. A to stawia Hetmana w bardzo trudnej sytuacji przed najbliższymi meczami. I tak wąska już kadra, uszczupli się o dwóch graczy.
– Naprawdę nie chcę powiedzieć za dużo, ale było sporo kuriozalnych sytuacji, także z żółtymi kartkami. Uważam, że nie trzeba było pomagać gospodarzom, bo po przerwie naprawdę na nas ruszyli i bardzo dobrze sobie radzili. Cieszymy się tylko, że następne spotkanie będzie już w środę, bo jest w nas sporo sportowej złości. Mamy olbrzymie problemy kadrowe, bo często z różnych powodów trenujemy w wąskim składzie, czasami nawet w ośmiu. Będziemy jednak chcieli szybko zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Dębicy i poszukać punktów w kolejnym spotkaniu z Lewartem Lubartów – przekonuje kapitan klubu z Zamościa.
Trzeba jeszcze dodać, że mecz z Wisłoką można obejrzeć na kanale CFSport na youtubie.