
Czerwona kartka w pierwszej minucie? Okazuje się, że żaden problem. Granit Bychawa praktycznie cały mecz grał w dziesiątkę przeciwko Lubliniance. Mimo to pokonał wicelidera tabeli 2:1 i praktycznie odebrał drużynie Daniela Koczona szanse na bezpośredni awans do III ligi.

Wystarczyło kilkadziesiąt sekund, a już zanosiło się na gola dla gości. Jarosław Milcz znalazłby się w doskonałej sytuacji, gdyby nie akcja ratunkowa Wiktora Żurka. Zawodnik Granitu zahaczył rywala i musiał za to przewinienie obejrzeć czerwoną kartkę. Chociaż to była pierwsza minuta meczu, to okazuje się, że ta decyzja była słuszna.
Gospodarze zagrali tak, jak wszyscy się spodziewali – postawili zasieki pod swoją bramką i liczyli na kontry. A kiedy ma się w składzie skutecznych: Sebastiana Sprawkę i Daniela Juchnę, to taka taktyka wcale nie jest skazana na niepowodzenie. W 26 minucie wynik otworzył ten pierwszy. W 40 kolejny szybki atak celnym strzałem do siatki zakończył Juchna. Efekt? Do przerwy było 2:0 i w Bychawie zanosiło się na wielką niespodziankę.
Kto śledzi rozgrywki Keeza IV ligi przynajmniej od kilku tygodni, ten jednak wie, że Lublinianka nie ma zwyczaju się poddawać. Tak samo było w tym przypadku. Po zmianie stron piłkarze trenera Koczona ostrzeliwali bramkę rywali, ale za żadne skarby nie mogli wpakować piłki do siatki. Udało się w 66 minucie, kiedy kontaktowe trafienie zaliczył oczywiście Milcz. Niestety, chociaż czasu było jeszcze sporo, to ekipa z Wieniawy tym razem nie dogoniła rywali.
A porażka z Granitem jest bardzo kosztowna, bo na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu Stal Kraśnik ma sześć punktów przewagi nad wiceliderem tabeli. A to oznacza, że Rafał Król i spółka muszą jeszcze zdobyć zaledwie punkt, żeby wrócić do III ligi
– Niedosyt na pewno jest, ale z tyłu głowy od razu po tej czerwonej kartce miałem myśl, że to nam wcale nie ułatwi zadania. Wolałbym grać po jedenastu, ale żeby „Jaro” strzelił na 1:0. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu i przyznać, że troszkę się skompromitowaliśmy. Cały mecz w przewadze, mnóstwo sytuacji, a jednak przegraliśmy. Ale jakie my mieliśmy okazje. Już po 10 minutach drugiej połowy powinno być 3:2 dla nas. Granit się cofnął, wybijał piłkę, a kontrami sprawił nam mnóstwo problemów. Sebastian Sprawka świetnie utrzymywał się przy piłce – wyjaśnia Daniel Koczon.
I przyznaje, że trzeba się już skupić na obronie drugiej lokaty. – Sprawa jest już jasna, nie ma nawet co na ten temat dyskutować. Trzeba przypieczętować drugie miejsce i szykować się na baraże. Nadal ten sezon jest bardzo dobry, nasz wynik też – zapewnia popularny „Koczi”.
– Podziękowania dla chłopaków. Trzeba docenić, ile sił zostawili na boisku grając w dziesiątkę przez prawie 100 minut. Dodatkowo w meczu z wiceliderem, to naprawdę duża sprawa – mówi Rafał Dudkiewicz, trener Granitu.
Trzeba dodać, że na wiosnę zespół z Bychawy wywalczył już 24 punkty, a jesienią tylko 16. W tabeli uwzględniającej spotkania rozegrane tylko w 2025 roku zajmuje siódmą pozycję. Czwarta Lublinianka w tym czasie zgromadziła na swoim koncie 28 „oczek”.
Granit Bychawa – Lublinianka Lublin 2:1 (2:0)
Bramki: S. Sprawka (26), Juchna (40) – Milcz (66).
Granit: Godula – Piwnicki, Żurek, Skrzypek, Smorga (88 Gawroński), K. Sprawka, Błaziak (90+6 Dziurian), Wójtowicz, Korba, Juchna, S. Sprawka (90+6 Wrzyszcz).
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek (64 Knapp), Gede, Misztal (81 Khvesyk), Bednara, Jagodziński, Sobstyl, Kherouf (46 Pacek), Milcz, Koneczny (71 J. Wadowski).
Czerwona kartka: Żurek (Granit, 1 min, za faul).
