

Tanew Majdan Stary uciekła w Sitnie spod topora. Zespół trenera Bogdana Antolaka przegrywał z tamtejszym Potokiem, ale dzięki bramkom w samej końcówce spotkania przechylił szalę na swoją korzyść i wciąż depcze po piętach Gromowi Różaniec

To mogła być prawdziwa kolejka sensacji. Grom Różaniec rzutem na taśmę wygrał mecz w Miączynie, a kilka godzin później do walki o cenny komplet punktów ruszyła Tanew Majdan Stary. Zespół trenera Bogdana Antolaka pojechał na trudny teren na starcie z tamtejszym Potokiem, który w „najciekawszej lidze” świata jest chyba jedynym zespołem, który może wygrać, ale i przegrać spotkanie z każdym rywalem, bez względu na miejsce w tabeli.
W sobotnim starciu Tanew musiała radzić sobie bez swoich trzech ważnych zawodników: Łukasza Gajóra, Adriana Dziury, a przede wszystkim Mateusza Dziurdzy. Spotkanie w Sitnie zaczęło się lepiej dla gości, bo w 40 minucie wynik otworzył Michał Skubis i goście byli na skromnym prowadzeniu. Jednak w drugiej połowie do głosu doszli ambitni gospodarze. W 66 minucie stan rywalizacji wyrównał nie kto inny jak grający trener miejscowych – Przemysław Gałka. Natomiast kwadrans przed końcem spotkania prowadzenie Potokowi dał Szymon Sadowski skutecznie egzekwując rzut karny. Sensacja wisiała w powietrzu, ale piłkarze z Majdanu Starego „wytrzymali ciśnienie” i zagrali do końca. Pięć minut przed końcem spotkania do remisu doprowadził Damian Legieć, a już w doliczonym czasie gry do siatki gospodarzy trafił Konrad Blicharz i Tanew „wyszarpała” w Sitnie komplet punktów.
– Emocje w końcówce spotkania sięgnęły zenitu. Muszę otwarcie przyznać, że w ostatnich minutach byłem w ogromnym stresie – mówi szczerze Bogdan Antolak, trener Gromu. – Wiedzieliśmy doskonale, że Potok to drużyna, która lubi sprawiać niespodzianki i napsuł nam bardzo dużo krwi. W drugiej połowie mecz długo nam się nie układał. Rywale przeprowadzali bardzo groźne kontry i w pewnym momencie wyszli na prowadzenie. Nie mieliśmy nic do stracenia i w ostatnich minutach zrealizowaliśmy nasz cel. Zdobyliśmy trzy punkty, ale przed pierwszym gwizdkiem nie zakładaliśmy, że stanie się to po takim horrorze – dodaje Antolak.
– Szkoda tej porażki, bo w mojej opinii zasłużyliśmy w tym spotkaniu przynajmniej na remis – mówi Przemysław Gałka, grający trener Potoku. – Byliśmy bardzo mocno zmotywowani do tego spotkania. Rywale strzelili nam gola po naszym prostym błędzie, ale w drugiej połowie wyszliśmy na prowadzenie i mieliśmy kolejne okazje. Można powiedzieć, że „nie zamknęliśmy” meczu i w końcówce to się zemściło. Taka przegrana jest bolesna. Mając wąską kadrę drużyna wykonała ogrom pracy i zostawiła na boisku masę zdrowia. A mimo to nie przełożyło się to na zdobycz punktową. Gramy jednak dalej i przed kolejnymi spotkaniami jesteśmy pozytywnie nastawieni – dodaje szkoleniowiec ekipy z Sitna.
Dzięki wygranej w Sitnie Tanew wciąż jest na drugim miejscu i traci ledwie jeden punkt do prowadzącego w stawce Gromu. Za tydzień ekipa z Majdanu Starego zagra na wyjeździe z Huczwą Tyszowce. – Jedziemy do bardzo wymagającego rywala. Chcemy tam zagrać dobry mecz i dopisać na swoje konto kolejne trzy punkty – zapewnia trener wicelidera.
Potok Sitno – Tanew Majdan Stary 2:3 (0:1)
Bramki: Gałka (66), Sadowski (75-karny) – Skubis (40), Legieć (85), K. Blicharz (90).
Potok: Roczniak – Kalman, Drozdowsk, Bondyra (80 K. Suszek), Grymuza, Sadowski, Gałka, Miedźwiedź, Wajdyk, Kłapouchy, Luterek.
Tanew: Kniaź – Papież, Ł. Kusiak, Legieć, K. Blicharz, Maciocha, Rymarz (60 Kiełbasa), Skwarek, Skubis, Kubik, A. Kusiak.
Fragment sobotniego meczu w Sitnie
Kamil Gac
