Ponad 100 m.kw. powierzchni mocno zużytego lokalu wynajętego od miasta. Jeden pokój to magazyn z żywnością. Drugi z ubraniami. Trzeci to coś jakby jadalnia z salonikiem i mikroskopijną kuchnią. Tak wygląda Centrum Inicjatyw Błonie na ul. Sienkiewicza 3 w Zamościu – jedyny punkt w mieście, gdzie uchodźcy z Ukrainy nadal mogą liczyć na rzeczową, choć nie tylko taką, pomoc.
Swietłana uciekła z małej miejscowości pod Kijowem 27 lutego 2022 roku, zaraz po tym, jak jak Rosja zaatakowała „jej” Ukrainię. Z trzema córkami i mężem (nie został zmobilizowany, bo miał na utrzymaniu liczną rodzinę) trafili do Mokregolipia w gminie Radecznica. Byli tam jedyną ukraińską rodziną. We wrześniu 2023 przenieśli się do Zamościa. Młodsze dziewczynki, w wieku 6 i 8 lat mają tutaj szkołę i przedszkole, najstarsza, 17-letnia kontynuuje edukację ukraińską, zdalnie. Mąż pracuje, więc stać ich na wynajęcie mieszkania. Swietłana zajmuje się domem i dziećmi. Pracy nie udało jej się znaleźć.
Swietłana
– Na początku, zaraz jak wojna się zaczęła, korzystaliśmy z pomocy od Polaków i rożnych polskich organizacji. Brałam paczki. Bo uciekliśmy z tym, co mieliśmy na sobie i co się dało zabrać w ręce. Zostawiliśmy dom, rodziców, całe życie. Dzieci potem potrzebowały ubrań, brakowało jedzenia, środków czystości, nie miałam zabawek dla młodszych córek. Potrzebowałam pomocy – opowiada nam ok. 40-letnia Ukrainka, którą spotkaliśmy w lokalu na ul.Sienkiewicza 3 w Zamościu.
Bywa tutaj regularnie. Jest zawsze, gdy jest otwarte, czyli w środy między 9 a 14. Ale już żadnych paczek nie odbiera. Ostatnio przyszła, żeby w prowizorycznej bibliotece zorganizowanej w prowizorycznym saloniku (zorganizowanym ze starych mebli, które ktoś życzliwy oddał za darmo) odstawić na półkę już przeczytane przez dziewczynki ukraińskie książki i wziąć im kolejne do czytania na następny tydzień.
Przychodzi na Sienkiewicza 3 również zawsze wtedy, gdy organizowane są spotkania integracyjne mieszkających w Zamościu i najbliższych okolicach ukraińskich uchodźców. – Żeby porozmawiać. Żeby pobyć z ludźmi, którzy mówią w tym samym języku. Żeby pobyć z ludźmi, którzy mają te same problemy, które ja mam i je rozumieją – mówi Stwietłana i nie potrafi powstrzymać łez.
Bo tęskni za swoją Ukrainą, za swoim domem. Bo boli ją, gdy dzieci pytają, kiedy wrócą. A ona nie zna odpowiedzi. – Teraz to jest strach wracać. Przecież tam bomby spadają. Ale niech tylko wojna się skończy dobrze dla naszej Ukrainy, wrócimy – mówi z nadzieją.
Bożena i Elżbieta
Centrum Inicjatyw Błonie na ul. Sienkiewicza w Zamościu powstało „z potrzeby serca” i połączonych sił różnych środowisk wolontariackich działających w Zamościu od wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą.
„Błonie” w nazwie pochodzi od zamojskiego adresu, gdzie już w lutym 2022 zaczął działać wielki magazyn z żywnością, jeden z kilku wówczas w mieście. Od początku w jego prace angażowały się bardzo m.in. Bożena Marczyk i Elżbieta Witkowska.
– Wsparcia udzielał nam już na starcie Bank Żywności w Lublinie i lubelska Caritas. Dostawaliśmy również transporty z pomocą ze Szwajcarii, z Wielkiej Brytanii, również, choć rzadziej, od firm i osób prywatnych. Wydawaliśmy paczek setkom rodzin dziennie, nawet przez wszystkie dni w tygodniu. Mogliśmy organizować również transporty na Ukrainę do miejsc, które tej pomocy potrzebowały – opowiada pani Bożena.
Mimo że cały czas pracuje zawodowo i na nadmiar czasu nie narzeka, była gotowa się zaangażować, poświęcić swoją energię. Jej synowa jest Ukrainką. Pani Bożena zna więc ten kraj i zna tych ludzi, bywała tam w przeszłości kilkakrotnie, bez trudu umiała wczuć się w sytuację, w której się znaleźli, gdy Putin zaatakował.
Elżbieta Witkowska takich doświaczeń nie miała, a mimo to od prawie dwóch lat, również jako wolontariuszka wspiera ukraińskich uchodźców w Zamościu i organizuje transporty do miejsc, gdzie pomoc jest potrzebna za naszą wschodnią granicą.
Dlaczego? – Nie wiem, nie potrafię tego określić – odpowiada z rozbrajającą szczerością. – Po prostu poznałam tych ludzi, tak wielu, tak nieszczęśliwych, ich smutne historie. Tego nie da się zapomnieć i nie da się porzucić ot tak – tłumaczy. I dodaje, że z wieloma rodzinami, które przez Zamość i magazyn na ul. Błonie 4 się przewinęły, ma kontakt do dzisiaj. I jeśli jest możliwosć, nadal im pomaga. Również tym, którzy do Ukrainy wrócili.
Stefania
Ale im więcej czasu mijało od wybuchu wojny, tym mniejsza była możliwość organizowania zapasów w magazynie.
– Cały czas o to walczymy. Mamy to, co wyżebrzemy. Ostatnio znowu przywiozłam trochę z Banku Żywności w Lublinie. Ale same nie dałybyśmy rady. Jak już nie udaje się nic, to wtedy jest Stefania – mówi Bożena Marczyk.
Stefania Bogaerts to Belgijka mieszkająca od ponad 20 lat w Polsce, w podzamojskim Łapiguzie. Ma tu męża Polaka, dzieci i dom. Gdy na Ukrainie wybuchła wojna, przyjęła grupę uchodźców u siebie. Był moment, że gościli w jednym czasie 10 osób.
Do zorganizowania noclegowni w pierwszych tygodniach wojny Bogaerts przekonała także przedsiębiorców prowadzących w Łapiguzie dom weselny. Jej znajomi z Belgii też zaczęli oferować pomoc. Organizowali zbiórki darów i pieniędzy. Wtedy powstała Fundacja Lapigua. Dzięki jej działalności mnóstwo ukraińskich uchodźców otrzymało wsparcie, wielu znalazło schronienie w różnych miejscach w Polsce i w Europie, a na wschód wyjechało taka ilość transportów z pomocą, do tak wielu różnych miejsc, że trudno je zliczyć.
Błonie jest na Sienkiewicza
W pewnym momencie wolontariusze prowadzący magazyn na ul. Błonie i Fundacja Lapigua postanowili połączyć siły. Bo po pierwsze w grupie jest raźniej i można zdziałać więcej, a po drugie Polacy dostrzegli, że ich działalność powinna nieco się zmienić i dostosować do potrzeb mieszkających w Polsce Ukraińców.
– To się wzięło z tego, jak obserwowaliśmy ich w kolejce w oczekiwaniu na wydanie paczek. Mieli taką potrzebę bycia i radość z obcownia ze sobą. Dorośli rozmawiali, a dzieci wokół nich biegały i bawiły się radośnie – opowiadają Stefania i Elżbieta.
Tak zrodziła się idea Centrum Inicjatyw Błonie na ul. Sienkiewicza 3. Fundacja podpisała z miastem Zamość umowę na wynajem lokalu. Jego stan pozostawiał bardzo wiele dożyczenia, pomieszczenia wymagały i nadal wymagają mnóstwa remontów, ale czynsz jest na tyle korzystny, że warunki zostały przyjęte. Przeprowadzka odbyła się wiosną zeszłego roku. Od tamtej pory raz w tygodniu, zawsze w środy ukraińskie rodziny mogą tutaj odbierać paczk, wybrać sobie coś z ubrań ale też po prostu posiedzieć, spędzić czas ze znajomymi.
– Mamy grupę stałych zweryfikowanych, rzeczywiście potrzebujących wsparcia ok. 80 rodzin, nie tylko mieszkających w Zamościu, ale też np. Szczebrzeszynie, Grabowcu, Bondyrzu. Najczęściej są to osoby w podeszłym wieku albo samotne matki, często z niepełnosprawnymi dziećmi – mówi Bożena Marczyk.
Wraz z pozostałymi wolontariuszami przygotowuje dla nich co tydzień pakunki. W paczkach z reguły jest np. jakiś ryż, mąka, olej, sosy, serki, czasem masło, trochę chemii. Rozdają to, co jeszcze uda im się dostać, np. od Banku Żywności albo np., jak to było przed świętami, z programu Żywnościowy SOS Fundacji Biedronki.
– Możemy też czasem pozwolić sobie na zakupy dzięki stałym sponsorom – przyznaje Stefania Bogaerst i wymienia firmę ANWIM S.A prowadzącą sieć stacji Moya czy Iwonę Kwiecień, Polkę mieszkającą w USA, która z ramienia swojej organizacji też dokonuje regularnych przelewów.
Poza tym starają się szukać na własną rękę innych, zewnętrznych źródeł finansowania.
To akurat „działka” kolejnej wolontariuszki. – Pracowałam przez lata w banku, wiem, gdzie szukać takich możliwości. Znajduję je, podsyłam Stefanii, a ona przygotowuje wnioski i pisze projekty – zdradza Małgorzata Kłapsa.
To właśnie dzięki temu jesienią 2023 za sprawą dotacji z programu „Aktywna Lubelszczyzna” zrealizowano projekt „Błonie 4 pomaga kulinarnie”, w ramach którego Fundacja Lapigua mogła do lokalu na Sienkiewicza kupić np. lodówkę i wieszaki na ubrania, a także zorganizować warsztaty kulinarne. Był projekt, który pozwolił na przeprowadzenie remontu łazienki, były internetowe zbiórki pieniędzy i kiermasze rękodzieła. Będą kolejne projekty, jak np. ten, który dzięki dotacji z programu POP Found ruszy niebawem. – Zrganizujemy cykl zajęć pozalekcyjnych i integracyjnych dla ukraińskich dzieci, np. z nauki języka angielskiego – zdradza Stefania Bogaerst.
Każdy może pomóc
Ona, ale też pozostałe wolontariuszki czekają na każdą formę pomocy. Oczywiście można ich działalność wspierać finansowo, również przekazując przy rozliczeniu 1,5 proc. podatku na rzecz Fundacji Lapigua. Ale z otwartymi rękami przyjmą także odzież, nawet używaną, byle w dobrym stanie, żywność, środki czystości, chemię. Przydałyby im się też w nowej siedzinie nowe drzwi wewnętrzne, może jakieś meble, żeby zrobiło się przytulniej. Wspaniale byłoby, gdyby jakaś firma pomogła w przeprowadzeniu i sfinansowaniu remontu.
– Nasza siedziba ma być bezpieczną przystanią dla osób, które przez wojnę musiały opuścić swoje domy. Połączyliśmy nasze siły, aby stworzyć im tutaj naprawdę jak najlepsze warunki – mówią Bożena, Elżbieta, Stefania, Małgorzata.
Jeśli ktoś chciałby pomóc, może kontaktować się z wolontariuszkami telefonicznie pod nr: 604 064 936 (Fundacja Lapigua) lub 512 269 959 (Punkt Wydawania Pomocy).