57-letni myśliwy, który w maju zastrzelił rasowego psa mieszkanki Dubicy (gmina Wisznice) został skazany wyrokiem nakazowym przez Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej na rok ograniczenia wolności.
4 maja Anna Czeczot wybrała się ze swoimi trzema psami na spacer. Psiaki pobiegły przed nią i nagle właścicielka usłyszała strzał. Na środku pola zobaczyła leżącego owczarka niemieckiego – Lunę. W odległości ok. 70 metrów od psa stał mężczyzna.
– Kiedy mnie zobaczył, chwilę się zawahał, a potem zaczął wycofywać się w kierunku samochodu – relacjonowała nam po tym zdarzeniu Anna Czeczot. Kobieta była w szoku, machała do mężczyzny, by się zatrzymał, ale on odjechał w stronę Wisznic.
Właścicielka podbiegła do Luny, ale pies już nie żył. Dostał kulą prosto w głowę.
Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Parczewie. 57-letni myśliwy został przesłuchany i przyznał się do winy. Prokuratura oskarżyła go o zastrzelenie rasowego psa przy użyciu broni myśliwskiej. A 18 października Sąd Rejonowy wydał w tej sprawie wyrok nakazowy w oparciu m.in. o ustawę o ochronie zwierząt. Sędzia Marta Załęska orzekła, że mężczyzna jest winny zastrzelenia psa i skazała go na rok ograniczenia wolności oraz wymierzyła 20 godzin w miesiącu prac społecznych. Poza tym, sąd zobowiązał oskarżonego do wpłaty 2 tys. zł nawiązki na rzecz stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Azyl" z Białej Podlaskiej. Jak dotąd do sądu, nie wpłynęło odwołanie oskarżonego. Jeżeli takie wpłynie, to dojdzie do rozprawy.
O tym wyroku właścicielka dowiedziała się od nas. – Jeśli wyrok będzie faktycznie taki, to mnie to satysfakcjonuje i mam nadzieję, że da on do myślenia innym myśliwym i ich przełożonym, kogo przyjmują do tej organizacji i czy nie należy zrobić selekcji. Ja chcę czuć się bezpiecznie spacerując po łąkach – przyznaje Czeczot, która od początku uważała, że mężczyzna zrobił to z premedytacją. Jej owczarek był psem z rodowodem. Dodaje, że szerzej odniesie się do sprawy gdy otrzyma oficjalną informację o wyroku.
Myśliwy należał do koła Szarak 51 w Wisznicach. Polski Związek Łowiecki odsyła nas do okręgu w Białej Podlaskiej. – Do tej pory nie podejmowaliśmy żadnych kroków wobec tego myśliwego, bo nie było wyroku – komentuje Roman Laszuk, łowczy okręgowy. – Nie było pewności czy jest on winny, czy nie. Niesprawiedliwie byśmy osądzali. Gdy dostaniemy informacje z sądu, przekażemy je do Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego i zgodnie z prawem sprawa będzie rozpoznana – zapewnia Laszuk. Po rozpoznaniu przez rzecznika, sprawą zajmuje się też sąd łowiecki.
Od początku sprawą interesowała się organizacja Ludzie Przeciw Myśliwym, która chciała w tej sprawie występować jako strona pokrzywdzona oraz jako oskarżyciel posiłkowy. Organizacja optowała za maksymalnym wymiarem kary dla myśliwego, to jest za 3 latami ograniczenia wolności. – Chcemy by surowy wyrok w tej sprawie odstraszył innych myśliwych, którzy zabijają psy i koty i spełnił rolę normotwórczą. W naszej opinii sprawca powinien zostać skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności i trafić do więzienia – uważa przedstawiciel tej organizacji.
Skontaktowaliśmy się z kołem Szarak 51, ale jego przedstawiciel nie chciał nam przekazać kontaktu myśliwego, który zastrzelił psa. – Jego adwokat doradził mu, żeby nie udzielał komentarzy do czasu zakończenia sprawy – usłyszeliśmy.