Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

16 października 2022 r.
9:51

Rafał Olbiński: Staram się, żeby to co robię, było moją pasją

0 0 A A

Nie potrafię żyć bez pracy, która stała się moim życiem. Praca jest jak oddychanie. Wstaję rano z radością, że będę miał coś do zrobienia, z niechęcią kładę się spać, ponieważ marnuję czas. Nie mogę się doczekać, żeby wstać rano i zaczynać coś nowego i to jest fantastyczne – Rozmowa z Rafałem Olbińskim, polskim malarzem, scenografem i rzeźbiarzem, który ma wystawę w Galerii Gardzienice w Lublinie.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Korzenie rodzinne?

– Wioski między Krakowem a Kielcami, same Kielce, Jędrzejów. Część rodziny przyjechała podobno z Węgier, mała legenda mówi, że stało się to podczas powstania Rakoczego, stanęli po złej stronie i musieli uciekać do Polski. Urodziłem się w Kielcach, jeszcze podczas wojny, nie było szpitali, tylko przychodziła akuszerka.

  • Edukacja?

– Szkoła podstawowa w Kielcach, częściowo numer 3, częściowo prowadzona przez siostry Nazaretanki. Liznął mnie ten konserwatywny katolicyzm, bez specjalnych rezultatów później.

Dalej słynne w Kielcach Liceum im. Stefana Żeromskiego, do którego uczęszczał Żeromski. Najwyższy czas, żeby zmienili nazwę na Olbińskiego. Chodziłem do klasy z językiem niemieckim. Z tego niemieckiego został mi w pamięci fragment poematu Heinricha Heine Die Lorelai, potrafię powtórzyć dwie zwrotki bezbłędną niemczyzną: Den Schiffer im kleinen Schiffe, /Ergreift es mit wildem Weh; / Er schaut nicht die Felsenriffe, / Er schaut nur hinauf in die Höh’. Ich glaube, die Wellen verschlingen / Am Ende Schiffer und Kahn, / Und das hat mit ihrem Singen, / Die Loreley getan.

A Niemcy są zachwyceni, że ktoś pamięta ich romantycznego poetę. A ponieważ nasz nauczyciel niemieckiego wykładał także łacinę i grekę, gdy wchodził do klasy, rzucał rytualne: Timeo Danaos et dona ferentes (łac. „Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”). I w pewnym sensie zasiał we mnie fascynację kulturą hellenistyczną, co mi zostało do dziś i przewija się w moich obrazach.

  • Skąd pomysł na architekturę?

– To raczej był pomysł mojego ojca, ponieważ przed wojną chodził w Lublinie do szkoły budowlanej.

Miał zamiar studiować architekturę, ale wybuchła wojna. Z kolei dziadek miał przed wojną w Kielcach małe przedsiębiorstwo budowlane. A mnie było wszystko jedno, chciałem być pisarzem, w ogóle w tym wieku interesowały mnie przede wszystkim dziewczyny. Wypchnięty na architekturę jakoś się dostałem.

  • Czego uczy studiowane architektury?

– Wielu rzeczy, to jedna z tych szlachetnych dziedzin sztuki, gdzie humanizm się krzyżuje z inżynierią czyli logiczne myślenie z emocjami, a ten balans jest idealny.

  • Po studiach trafił pan do czasopisma „Jazz Forum”?

– Po 1968 roku obowiązywał program resocjalizacji studentów, po studiach szło się na budowę. Dostałem stypendium, byłem desygnowany do jednego z przedsiębiorstw. Późna szara jesień, Gomułka, budowa pod Kielcami, zadaniem architekta było umieścić jak najwięcej ludzi na metrze kwadratowym mieszkaniówki. Postanowiłem nielegalnie przenieść się do Warszawy.

Z kolegą wynajęliśmy mieszkanie na ulicy Chmielnej, duże, czteropokojowe w amfiladzie, które z przydziału dostał chłoporobotnik alkoholik, który nie pracował, miał dwójkę dzieci i cały czas był pijany. My płaciliśmy mu czynsz, ale on nie płacił za elektryczność, na zimę mu prąd wyłączyli, poczułem smak życia prawdziwej bohemy artystycznej.

Cały czas usiłowałem rysować, przypadkiem spotkałem Jana Byrczka, kontrabasistę, założyciela i pierwszego redaktora naczelnego „Jazz Forum”. Siedzieliśmy w klubie jazzowym, spytał co jak robię, odpowiedziałem, że jestem dizajnerem, plakaty, i tak dalej (oczywiście koloryzowałem), na co usłyszałem: może byś nam zrobił nowy layout? Dał mi trzy tygodnie, które spędziłem w bibliotece ambasady amerykańskiej. Moja propozycja bardzo się Byrczkowi spodobała, z dnia na dzień zostałem dyrektorem artystycznym pisma. Trwało to 10 lat, to był mój uniwersytet, to był moja szkoła artystyczna.

Naśladując najlepszych na świecie szukałem swojej maniery artystycznej, w końcu stanęło na symboliczno realistycznym metaforycznym przekazie.

  • Czy projektował pan także okładki płyt?

– Oczywiście. Urbaniak, Niemen, Nadolski, Klenczon, Chopin, dużo tego było. Zdążyłem wymazać ten okres z pamięci, ale tamte okładki pojawiają się na wystawach moich prac. Ja teraz na nie patrzę, to powiem, że były zupełnie niezłe.

  • Przystanek Paryż?

– Pierwszy mój wyjazd, 1967 rok, byłem tak cztery miesiące. To było zderzenie Polaka z Europy trzeciej kategorii z bagażem kompleksów na plecach, misją posłannictwa i Chrystusa narodów z fantastycznym otwartym miastem, pełnym kawiarni. Ten Paryż zmienił mnie mentalnie, zdecydowanie wolałem ten model życia.

  • Przystanek Nowy Jork?

– W 1978 wyjechałem do Nowego Jorku na trzy miesięcy. Stało się to za sprawą Jana Byrczka, który postanowił przenieść pismo „Jazz Forum” do Nowego Jorku. Pomagałem mu, mieszkając pod biurkiem w jego biurze przy Broadwayu lub u znajomych na kanapie. Dzięki kontaktom zrobiłem pierwszą okładkę Adama Makowicza dla CBS Records.

Dostałem pierwsze 1500 dolarów honorarium, to były dla mnie ogromne pieniądze, wróciłem na chwilę do Polski, kupiłem sobie Zastawę. W Nowym Jorku mieszkałem 33 lata, często przyjeżdżając do Polski. Nowy Jork był moim polem bitwy.

  • Czy jazz wpłynął na styl pana twórczości?

– Jazz mnie zmienił, na pewno nabrałem dystansu do rzeczywistości, przestałem być taki kwadratowy, zmieniła się moja osobowość. Na pewno już w „Jazz Forum” wyrobiłem sobie swój język, styl, który był surrealizmem z przymrużeniem oka, ani okrutnym, ani strasznym, za to był surrealizm łagodnym, poetyckim, co wynikało z naszej polskiej, romantycznej przeszłości.

  • Setki nagród na koncie, uznanie i podziw. Olbiński to Lewandowski światowej sztuki – mówi Zuzanna Zubek-Gańska, kurator pańskiej wystawy w Galerii Gardzienice?

– Te nagrody kiedyś mnie bardzo radowały. A jeżeli już mówimy o piłce nożnej, to Nowy York, to wielkie „big apple” (geneza tej nazwy powstała od nagrody w wyścigach konnych, wygrana była marzeniem każdego dżokeja, zawodnicy mówili że „jest tylko jedno Wielkie Jabłko”, z czasem tej nazwy zaczęli używać jazzmani, mówić, że jadą do „big apple”) było dla mnie takim boiskiem, gdzie najlepsi zawodnicy świata startowali w tej dziedzinie co ja: designie, ilustracji, potem malarstwie. Gra na tym boisku światowej ekstraklasy wiele mnie nauczyła. Odkryłem w sobie, że potrafię coś zrobić, że się nie załamuję klęskami, że jestem silny mentalnie, żeby wytrzymać konkurencję i przeżyć w tym okrutnym mieście, jaki jest Nowy Jorku.

  • W 1994 roku został pan laureatem międzynarodowego Oscara „Prix Savignac” za najbardziej niezapomniany plakat roku.

– Przez 13 lat UNESCO organizowało taki konkurs, było tylko 13 laureatów, w tej trzynastce zmieściłem się ja, więc nobilitacja. Nad konkursem czuwała Nancy Regan, przesłała mi swoje zdjęcie z gratulacjami.

  • Wydał pan album „Baśnie o miłości i innych dziwnych przypadkach”? Co to jest miłość?

– Bertrand Russell powiedział kiedyś takie piękne zdanie, że rządzą nami trzy najważniejsze emocje: potrzeba miłości, potrzeba wiedzy i empatia. Te trzy element czynią nas ludźmi: to, że się rozwijamy, to, że kochamy o to, że współczujemy. Wszystko zaczyna się prawdopodobnie od miłości do siebie samego, jak siebie kochamy, to łatwiej nam kochać innych. Warto z życiu kierować się tymi trzema kierunkowskazami.

  • Kiedyś Michał Urbaniak powiedział mi, że życie przypomina jazdę tramwajem po zakrętach, jak masz się czego trzymać nie wylecisz z zakrętu. Czego pan się trzyma w życiu?

– Tej najprostszej zasady moralnej, która jest substytutem wszystkich: nie czyń nikomu, co tobie niemiłe. Staram się świadomie nie krzywdzić nikogo. To jest jedna z tych poręczy, których się trzymam, druga to robienie raczy, które są trudne.

Wybieram tematy trudne, które mnie przerastają, bo tylko w ten sposób możemy się rozwijać. Jak gramy w tenisa ze słabszym od siebie to się niczego nie nauczymy. Staram się, żeby to co robię, było moją pasją.

Nie potrafię żyć bez pracy, która stała się moim życiem. Praca jest jak oddychanie. Wstaję rano z radością, że będę miał coś do zrobienia, z niechęcią kładę się spać, ponieważ marnuję czas. Nie mogę się doczekać, żeby wstać rano i zaczynać coś nowego i to jest fantastyczne.

Nie wiemy co będzie za pół roku, ta wielka niewiadoma jest fantastyczna. Jak daleko wyobraźnia nas zaniesie i do czego nasza wrażliwość nas doprowadzi.

Ta niewiadoma jest niesamowitym narkotykiem, nie wyobrażam sobie życia bez pogoni za tą niewiadomą.

  • Czy w życiu ważny jest balans?

– Myślę, że tak. Skrajne emocje doprowadzą do wielkich tragedii, zasada złotego środka Arystotelesa, iż we wszystkim trzeba zachować umiar, cały czas działa.

W moim wypadku to balans między twórczością a fizycznością: pływaniem, graniem w golfa, robieniem pompek. Nie byłbym tą niewyczerpalną maszyną w wieku osiemdziesięciu lat, gdybym tego balansu nie trzymał. Już dawno rozpłaszczył bym się jak taka wielka żaba, ledwo oddychając podczas wchodzenia na pierwsze piętro. Mieszkam na czwartym piętrze bez windy i proszę bardzo, na jednym oddechu wchodzę.

  • Kiedyś zapytałem Kazimierza Wiśniaka, wybitnego scenografa, który skończył 90 lat, o receptę na długowieczność i równie znakomitą formę, odparł, że to pewnie dlatego, że nigdy nie miał żony. Pan miał trzy zony?

– Życie pod jednym dachem generuje konflikty. Konflikty wpływają na stres, stres wpływa na zdrowie i tak dalej. Im mniej stresu w naszym życiu, tym mamy większe szans na długie bycie sprawnym.

  • Modli się pan o nieśmiertelność?

– W tym sensie, że sztuka jest w pewnym sensie modlitwą? Modlitwa o nieśmiertelność jest modlitwą o to, żeby nasze obrazy, nasza muzyka przetrwały, dając nam nieśmiertelność.

  • Skąd w panu tyle empatii, tyle otwartości na ludzi?

– Odpowiem cytatem z Oscara Wilde, który mówił, że jeśli się w sobie zakochasz, to masz szansę na romans na całe życie. A ludzie, którzy siebie lubią, lubią innych.

W sumie pogodziłem się z sobą i siebie lubię. Moja sztuka jest przyjazna i otwarta na ludzi, pełna uwielbienia dla kobiet. Może gdybym miał inną przeszłość, gdyby mnie ojciec więcej bił niż bił, gdyby rodzice mnie wystawiali na mróz – byłbym inny. Ale rodzice mnie kochali, choć nie pamiętam, żeby mówili mi, że mnie kochają. Dlatego swoim dzieciom powtarzam cały czas, że je kocham, oddając to, co sam nie dostałem.

  • Co pokazuje pan w Lublinie?

– To jest wystawa moich rzeźb, nowa furtka w moje twórczości, czyli rzeźba, trójwymiarowość. To jest pierwsza wystawa, kiedy moje rzeźby razem się znalazły, zresztą w bardzo pięknej ekspozycji.

Jestem zadowolony i dumny, jak to zostało zaprezentowane.

Prace powstały na kanwie obrazów, to są w zasadzie moje trójwymiarowe obrazy, co mnie dopinguje do tego żeby pobawić się skalą i zrobić więcej.

  • Czy Rafał Olbiński jest dziś człowiekiem szczęśliwym i spełnionym?

– Mark Twain powiedział piękne zdanie: „Być zajętym, to jest jedyny szczęście, jak człowiek może mieć”. Jestem bardzo zajętym człowiekiem.

  • Marzenia?

– Podeprę się cytatem, że człowiek inteligentny nigdy nie ma marzeń, tylko ma plany. Mam kupę planów. Teraz robię książkę o Nowym Jorku, film paradokumentalny, mam sporo wystaw, planów strasznie dużo, czasu bardzo mało. Muszę robić te pompki, pływać, grać w golfa, żeby mieć więcej sił na to, żeby te wszystkie plany realizować.

Rafał Olbiński w Galerii Gardzienice

W Galerii „Gardzienice” w Lublinie przy ul. Grodzkiej 5 A do 26 października (włącznie) będzie można podziwiać wystawę rzeźby Rafała Olbińskiego. Temat rzeźby w twórczości Rafała Olbińskiego jest czymś zupełnie nowym. Wśród prezentowanych na wystawie rzeźb znajdą się dzieła, które znamy i pamiętamy z plakatów, w tym niezwykle piękna rzeźba „La Donna del Lago”, którą znamy z obrazu artysty stworzonego do opery Verdiego. „Świadek Nowoczesności”, „Golfistka”, „Moderation in Tempest” to rzeźby, które zdecydowanie odwołują się do plakatowych i malarskich motywów w twórczości Olbińskiego i stanowią ich rozwinięcie. Niezwykle poetyckie, wysublimowane, ukazują wielowymiarowo znane z plakatów i obrazów przedstawienia.

Kurator wystawy: Zuzanna Zubek-Gańska. Głównym współorganizatorem wystawy jest Galeria ToTuart. Zaprezentowane na wystawie prace Rafała Olbińskiego pochodzą z jej zbiorów. Współpraca przy wystawie i konsultacje: Marek Duchnowski. Rzeźby zostały wypożyczone dzięki uprzejmości Marka Duchnowskiego z Galerii ToTuart. Wystawa czynna codziennie od 9 do 16, sobota niedziela od 12 do 16

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Chełm nie poddaje się i zamierza wywalczyć sprawiedliwość przed sądem, aby Muzeum Ofiar Rzezi Wołyńskiej mogło powstać.

Spór o Muzeum Rzezi Wołyńskiej – czy projekt doczeka się realizacji?

W Chełmie miało powstać pierwsze muzeum w Polsce poświęcone wołyńskiemu ludobójstwu. Projekt został wstrzymany przez wycofanie się resortu kultury z finansowania inwestycji, jednak nowe deklaracje Ukrainy rzucają inne światło na przyszłość przedsięwzięcia.

Nie ma brzydkiej sali, jest źle dobrana dekoracja
DO ŚLUBU Z DZIENNIKIEM
film

Nie ma brzydkiej sali, jest źle dobrana dekoracja

W dzisiejszym odcinku zapytaliśmy wedding plannerki o trendy w nadchodzącym sezonie ślubnym 2025. Jakie dekoracje najlepiej pasują do Pary Młodej? Czym kierować się przy ich wyborze? Sprawdźcie sami!

Kalesony, a może kombinezon pilota? Wojsko proponuje nietypowe pomysły na prezenty

Kalesony, a może kombinezon pilota? Wojsko proponuje nietypowe pomysły na prezenty

Agencja Mienia Wojskowego zaprasza na przedświąteczne zakupy. Można zaopatrzyć się w zimowe kalesony i inne „pakiety przetrwania”.

Samowolnie opuścił SOR w Lublinie. Teraz pana Andrzeja szuka policja

Samowolnie opuścił SOR w Lublinie. Teraz pana Andrzeja szuka policja

42-latek samowolnie opuścił szpital w Lublinie. Teraz poszukuje go policja.

zdjęcie ilustracyjne

Trudny piątek na drogach. Rolnicy zorganizują protesty na dwóch mostach

To będzie trudny piątek na drogach w Lubelskiem. W dwóch miejscach rolnicy organizują protesty.

Kolejne wyróżnienie dla gracza Startu Lublin

Kolejne wyróżnienie dla gracza Startu Lublin

Świetna postawa koszykarzy Startu Lublin podczas meczu z mistrzami Polski - Treflem Sopot doceniona. Courtney Ramey został wybrany MVP 9. kolejki.

Zespół Bayer Full ma wystąpić na Sylwestrze w Chełmie

Telewizja Republika robi Sylwestra w Lubelskiem. Będą gwiazdy disco-polo

W tym roku imprezy sylwestrowe Polsatu czy TVP będą miały konkurencję. Telewizja Republika wkracza do gry i planuje huczne świętowanie w Chełmie.

Powiat blisko Ukrainy. Lekarz weterynarii każe szczepić koty

Powiat blisko Ukrainy. Lekarz weterynarii każe szczepić koty

Wprawdzie w powiecie chełmskim nie stwierdzono żadnego przypadku wścieklizny, ale powiatowy lekarz weterynarii zdecydował o obowiązkowym szczepieniu kotów. Za niedostosowanie się do poleceń, grozi mandat.

Poszukiwania Marcina Romanowskiego. Jest list gończy

Poszukiwania Marcina Romanowskiego. Jest list gończy

Komenda Stołeczna Policji wystąpiła do Prokuratury Krajowej z wnioskiem o wydanie listu gończego wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego - poinformował w czwartek rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.

ChKS Chełm ponownie lepszy od PZL Leonardo Avii Świdnik

ChKS Chełm ponownie lepszy od PZL Leonardo Avii Świdnik

W trzeciej rundzie TAURON Pucharu Polski ChKS Chełm pokonał PZL Leonardo Avię Świdnik 3:0.

Dlaczego warto zainwestować w folię przeciwsłoneczną na okna – 5 najważniejszych powodów

Dlaczego warto zainwestować w folię przeciwsłoneczną na okna – 5 najważniejszych powodów

W dzisiejszych czasach rosnące koszty energii i rosnąca świadomość ekologiczna sprawiają, że firmy coraz częściej poszukują rozwiązań, które nie tylko poprawią komfort pracy, ale też pozwolą na oszczędności finansowe. Jednym z takich rozwiązań jest folia przeciwsłoneczna na okna.

Studenci medycyny KUL wyjadą na praktyki poza Lublin. Powiatowy szpital liczy na przyszłe kadry

Studenci medycyny KUL wyjadą na praktyki poza Lublin. Powiatowy szpital liczy na przyszłe kadry

KUL będzie współpracować ze szpitalem w Radzyniu Podlaskim. Studenci medycyny będą odbywać praktyki w placówce. A docelowo znajdą tam pracę.

Wojciech Stefański to jeden z kandydatów na nowego trenera Lewartu Lubartów

Kto nowym trenerem Lewartu Lubartów?

We wtorek trzecioligowiec z Lubartowa poinformował o rozstaniu z trenerem Radosławem Muszyńskim, który prowadził zespół od 27 września. Pod jego wodzą beniaminek wywalczył jednak tylko trzy punkty i działacze zdecydowali się dokonać kolejnej roszady na ławce. Kto może zastąpić popularnego „Muchę”?

Chełm nie zwalnia tempa i zapowiada kolejną sportową inwestycję. Prace mają zakończyć się w 2027 roku.

Miasto inwestuje w zapasy. Chce przyciągnąć kolejnych mistrzów

To kolejna inicjatywa chełmskiego samorządu w rozwój sportu, tym razem w zapasy. Ośrodek treningowy Cement- Gryf Chełm zyska nowy wygląd i stanie się Wschodnim Centrum Zapasów za prawie 20 mln zł. Prace mają zacząć się już w przyszłym roku.

Kim jest Budda? Ile zarabia radny? Tego szukaliśmy w Google w 2024 roku

Kim jest Budda? Ile zarabia radny? Tego szukaliśmy w Google w 2024 roku

Google, jedna z ulubionych wyszukiwarek internautów podsumowała rok. Z raportu wynika, że Polacy szukali najczęściej informacji związanych ze sportem i polityką.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium