Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

27 maja 2023 r.
13:13

Lubelskie. Nietypowa rodzina w mundurach. Tylko ojciec nie chce iść do wojska

Autor: Zdjęcie autora Paweł Puzio
Agnieszka, Julia i  Szczepan Szmidt:
Agnieszka, Julia i Szczepan Szmidt: (fot. 2 LBOT)

St. szer. Agnieszka Szmidt, mama oraz dwójka jej pociech, Julia i Szczepan, są niecodzienną rodziną. Poza genami łączy ich pasja do sztuk walki i munduru. Służą w 211 kompanii lekkiej piechoty 21 lubelskiego batalionu lekkiej piechoty 2 LBOT.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Na początek poproszę o parę słów o was. Niecodziennie spotyka się mamę, która służy ze swoimi dziećmi w tej samej jednostce.

Agnieszka: Pochodzę ze wsi Ludmiłówka, gmina Dzierzkowice, powiat Kraśnik. W Lublinie mieszkam 23 lata z mężem Emilem oraz z moją dumą, czyli trójką dzieci: Szczepanem, Julką i Szymonem. Pracuję w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po pracy czekają mnie zwykłe obowiązki domowe, ale nie mogę się nad nimi rozczulać, bo przecież trzeba gnać na treningi karate i fitness. Lubię takie dni, człowiek czuje się wtedy lepiej zorganizowany i ma ogromną satysfakcję z dobrze wykonanej pracy.

Julia: Na co dzień jestem uczennicą technikum ekonomicznego, uczę się w kierunku technika ekonomisty. W kręgu moich zainteresowań leżą przede wszystkim sport, w szczególności sporty walki, w tym karate, na które uczęszczam od blisko 10 lat. Uwielbiam także zwierzęta i spotkania z przyjaciółmi, często próbuję nowych rzeczy, żeby stawiać przed sobą wyzwania i zaspokajać swoją potrzebę samorozwoju. Pasjonuje mnie również wojsko.

Szczepan: Jestem żołnierzem 2 LBOT, w której służę już ponad 4 lata, jako szeregowy. Na co dzień zajmuję się poszerzaniem swoich kompetencji jako żołnierz, aktywnie uczestnicząc w życiu jednostki, realizując różnego rodzaju przedsięwzięcia np. służba na granicy, pobieranie wymazów w czasie covidu. Uczestniczę w szkoleniach medycznych, ponadto biorę udział w kompaniach honorowych podczas różnych uroczystości, szkoleniach klas mundurowych oraz wszelkiej maści szkolenia, ponieważ w przyszłości chciałbym zostać dobrym żołnierzem zawodowym. Po prostu lubię to robić. To wszystko dopełniam treningami karate.

  • Jak trafiliście do 2 LBOT? Kto pierwszy wpadł na pomysł wspólnej służby?

Agnieszka: 15 sierpnia 2018 roku, czyli w święto Wojska Polskiego, odwiedził nas kolega, który uczęszczał z nami na zajęcia karate i zaczął opowiadać o Wojskach Obrony Terytorialnej. Sam już był żołnierzem tej formacji. Słuchałam go z otwartą buzią. Widział, że złapałam bakcyla. Dwa dni później byłam już WKU Lublin, aby zapisać się do wojska. Nikomu się nie przyznałam robiąc badania w Szpitalu Wojskowym na Racławickich. Etap badań trwał dwa tygodnie i po ich przejściu otrzymałam kartę powołania na 23 września 2018. Dopiero kładąc moje powołanie na stole w kuchni, już musiałam się przyznać do moich planów. Byłam bardzo podekscytowana. Zaczęła się moja przygoda z wojskiem. Motywacja? Wstąpiłam do wojska, aby sobie jeszcze udowodnić parę rzeczy i dać dobry przykład dzieciom, aby one też były dumne z mamy. I są!

Julia: Pierwsza karierę wojskową rozpoczęła mama, zaskakując wszystkich podjęciem takiej odważniej decyzji, ponieważ było to 5 lat temu, kiedy Wojska Obrony Terytorialnej dopiero zaczynały funkcjonować. W jej ślady rok później poszedł mój brat, co na pewno wpłynęło również na moją decyzję. Bardzo długo jednak nie spodziewałam się, że na mojej drodze stanie perspektywa wstąpienia do wojska, jednak opowieści mojej mamy, doświadczonego żołnierza, zainspirowały mnie i pokazały mi, że kobiety świetnie odnajdują się w tej strukturze.

Szczepan: Do WOT trafiłem, ponieważ od dziecka chciałem zostać żołnierzem i gdzieś to dziecięce marzenie we mnie tkwiło. Poszedłem do XIV LO, gdzie pierwszy raz założyłem mundur. Wojska wciąż było mi mało. Gdy osiągnąłem pełnoletniość, za namową mamy, postanowiłem zacząć od struktur Wojsk Obrony Terytorialnej.

  • Wasza przysięga wojskowa – jakie przeżycia i emocje towarzyszyły wam tego dnia?

Agnieszka: Dla mnie była to bardzo doniosła chwila. Była moja najbliższa rodzina, a syn Szczepan stanął obok mnie w mundurze, gdyż wtedy chodził do klasy o profilu wojskowym. Miło usłyszeć od bliskich, że są dumni z moich osiągnięć. Wcześniej było intensywne szkolenie podstawowe. W pierwszym dniu stawiliśmy się na Herberta pod bramą o 6 rano, a następnie pojechaliśmy autokarami do Zamościa na różne instruktaże, szkolenia oraz po umundurowanie i broń. Na trzeci dzień przyjechaliśmy do batalionu, który wtedy był przy ulicy Nowy Świat i tam pozostaliśmy prawie półtora tygodnia szkoląc się z taktyki, postaw strzeleckich, musztry i wiele innych zagadnień przydatnych podczas szkoleń. Kadra instruktorów była bardzo pomocna i wiele nas nauczyła rzeczy, które się odnajduje w strukturach WOT. Na koniec szkolenia za bardzo dobre wyniki otrzymałam wyróżnienie, które wręczył mi w dniu przysięgi w Zamościu minister Mariusz Błaszczak.

Julia: Byłam dumna z tego, jak dobrze radziłam sobie na szkoleniu i uczestniczenie w dniu, tak naprawdę najważniejszym dla żołnierza powodowało ciągły uśmiech na mojej twarzy, co dodatkowo podbijał fakt, że moja mama stała razem ze mną na placu, ale jako kompania honorowa, a brat służący wtedy na granicy, również przyjechał, aby razem ze mną świętować moje zaprzysiężenie.

Szczepan: Przysięgę wojskową składałem w Łukowie, na placu targowym, 24 lutego 2019, w 3 miesiące po ukończeniu 18. roku życia. Dla mnie był to szczególny dzień, ponieważ odbierałem tego dnia wyróżnienie za szczególne osiągnięcia na 16-dniowym szkoleniu podstawowym. Gdy odbierałem to wyróżnienie, moja mama wystąpiła z kompani honorowej, w której wtedy szła, czułem wielką dumę z powodu, że stoi obok mnie, też ubrana w mundur i możemy być wzorem dla wielu polskich rodzin, lecz z tym dniem poczułem też obowiązek: obowiązek przestrzegania słów przysięgi żołnierskiej i ten obowiązek czuje w sobie do dziś.

  • Jak wygląda służba w brygadzie?

Agnieszka: Po wstąpieniu do WOT już w 3. miesiącu byłam na zgrupowaniu poligonowym w Wędrzynie i tam udoskonaliłam swoje umiejętności pod względem mojej specjalizacji w etacie – celowniczy RPG – czyli ręcznego przeciwpancernego granatnika. Dla młodego stażem żołnierza ten poligon był bardzo kształcący, gdyż wzbogaciłam swoją teczkę o dokument w postaci instruktora RPG z którego bardzo się cieszę. Mój sukces to wystrzelenie w ciągu jednego weekendu 23. sztuk amunicji do granatnika. Bardzo lubię strzelać z mojej etatowej broni, gdyż dostarcza mi wiele frajdy i uśmiechu. Byłam na siedmiu poligonach. Brałam udział w różnych „honorówkach”, akcjach poszukiwania zaginionych osób, w patrolach na naszej wschodniej granicy, w akcjach ASF, HDK i wielu, wielu innych przedsięwzięciach.

Julia: W wojsku służę na stanowisku młodszego ratownika medycznego, odbyłam już kurs medyczny, co dużo dało mi nie tylko w kwestii mojej pracy w wojsku, ale rozwinęło również moje prywatne kompetencje z zakresu wiedzy medycznej. Angażuję się również na różnych płaszczyznach tzn. kompanie honorowe, zawody sportowe oraz szkolenia z innych specjalizacji niż medyk.

Szczepan: Na brygadzie pełnię funkcje starszego ratownika z czego się bardzo cieszę, ponieważ bardzo podoba mi się ta funkcja i specyfikacja z nią związana. Jest bardzo trudna i wymagająca stałego ćwiczenia ze względu na zapominanie o niektórych procedurach przy dłuższym braku szkoleń, więc trzeba stale to robić, aby obyć się z praktyką, tym bardziej, że wymaga też bardzo dużej wiedzy która i tak wymaga intuicyjnego myślenia dzięki której, ludzie, którzy wyjdą z kursów będą mogli ratować ludzkie życie niezależnie od tego czy będą w wojsku czy na ulicy.

  • Jak mama, kobieta aktywna zawodowo i żołnierz Wojska Polskiego, łączy te wszystkie zadania? Jak mogłaby pani zachęcić inne kobiety?

Agnieszka: Zachęcam inne kobiety do wstąpienia w nasze szeregi, nie tylko aby zdobywać wojskowe umiejętności, ale również sprawność i wiedzę. Być może właśnie tutaj znajdziecie swoją drogę życiową, a na pewno stojąc obok nas, ramię w ramię, spotkacie szczerych przyjaciół.

Julia: Mama zawsze była bardzo pracowitą osobą i w imponujący sposób ciągle pokazuje, jak świetnie potrafi łączyć życie prywatne, czyli pracę, treningi i bycie mamą ze służbą wojskową. Okazuje się nawet, że pewne jej osiągnięcia są wyróżniające na tle całej kompanii lub batalionu. Oczywiście: nie zostaje z tym wszystkim sama, staramy się jej pomagać w codziennych obowiązkach, ale także w wojsku pomagamy sobie i ciągle możemy uczyć się od siebie nawzajem. Kobiety w wojsku pełnią równie ważne funkcje co mężczyźni, a ze względu na różnice pomiędzy płciami czasami nawet jest to czynnik wspomagający tę pracę.

  • Czy zależność służbowa obowiązuje również w domu, np. odkurzanie na rozkaz?

Julia: Czasami tak, chociaż sami staramy się wywiązywać z obowiązków domowych bez konieczności ingerencji mamy, ale zdarza się jej również zażądać czegoś służbowym tonem głosu, mimo to, jesteśmy skorzy do pomocy i pomagamy jej w dbaniu o dom.

Szczepan: W domu nie panuje żadna zależność służbowa, pod tym kątem nie przynosimy wojska do domu, jeśli już coś takiego ma miejsce jest to raczej formą luźnych żartów, choć u nas w domu wiele się o wojsku mówi. W domu raczej wydaje mi się, że nie ma potrzeby dowodzenia przez któregoś z domowników, ponieważ każdy wie co ma robić i zna swoje miejsce w szeregu oraz przełożonych.

  • Jak do służby odnosi się mąż, tata? Też planuje wstąpienie do WOT?

Agnieszka: Mąż był bardzo sceptyczny, ale z czasem udało mi się go przekonać, że gdy przywdziewam żołnierskie barwy, jestem bardziej szczęśliwa i bardzo mi odpowiada tryb wojskowy. Mąż jednak zaznacza ze śmiechem, że po włożeniu munduru jestem tak, jak jego kolega. Niestety; nie mogę przekonać go do wstąpienia do wojska, ale przekonałam już sześć innych osób.

Julia: Tata bardzo nam kibicuje i zawsze jest chętny, żeby pomóc, kiedy nam czegoś brakuje. Często powtarza mi, że jest dumny z moich sukcesów i kilka razy zdarzyło się już, że w dużej mierze pomógł mi w komfortowej drodze do postawionych celów, czy to w kwestii zakupu rzeczy potrzebnych na początek, czy też w kwestii wsparcia i przemyślenia wyborów. Dużo ludzi pyta się nas, czy ojciec również planuje zasilić szeregi naszej brygady, wydaje mi się jednak, że nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie lepiej niż on. Szczerze: nie wiem. Gdyby się to wydarzyło, jestem pewna, że ja też bym go w tym wspierała.

  • Jak wyglądają wspólne wyjazdy na szkolenia i poligony?

Agnieszka: Wyjazdy na wspólne szkolenia wyglądają tak, że na spokojnie się pakujemy, wspólnie dopytując, czy aby wszystko spakowane i czy o czymś nie zapomnieliśmy. Julka jest bardzo skrupulatna i tworzy listę rzeczy do zabrania na szkolenie. Szczepan jest naszym kierowcą. Najmłodszy synek Szymon, w lipcu będzie miał 17 lat, również chce z nami uczestniczyć w życiu wojskowym i cały czas wypytuje, czy uda się mu przystąpić wcześniej do WOT. Podczas zbiórek dowódca wyczytuje nas jako „tryple Szmidt”, jeszcze rok i tak nie będzie mówił... Bardzo lubię nasze szkolenia rotacyjne, bo zawsze można się czegoś nowego nauczyć i przekonać o swoim charakterze.

Julia: Na szkolenia jedziemy razem, jednym samochodem co wpływa na ekonomię, komfort i czas naszego transportu. Również, jeżeli chodzi o pakowanie się ma to swoje plusy, bo na przykład, jedna osoba weźmie namiot, a druga osoba plandekę i dzięki temu zyskujemy miejsce w plecaku. Na moim pierwszym szkoleniu rotacyjnym trzymałam się bliżej mamy, żeby orientować się na bieżąco, słuchać jej podpowiedzi. Pomagała mi odnaleźć się w kompanii. Brat wprowadził mnie w towarzystwo ludzi, pilnował mojego komfortu i cierpliwie tłumaczył mi, kiedy czegoś nie rozumiałam. Teraz, kiedy czuję się swobodnie, mam swoich znajomych w wojsku i nie potrzebuję nadzoru rodziny, jednak w razie potrzeby wiem, że mogę na nich liczyć.

Szczepan: Wspólne wyjazdy na szkolenia zazwyczaj wyglądają tak, że mama wstaje pierwsza; bo robi sobie jeszcze kanapki i dopakowuje ostatnie rzeczy szukając ich po domu. Po niej wstaje siostra, której też chwile zajmuje zebranie się. Na końcu wstaję ja, bo śniadanie przygotowałem poprzedniego dnia. Biorę szpej (kamizelka taktyczna – red.) i plecak. Na koniec wychodzi mama i krzyczy, że nie zdążymy. Jakoś tak to leci, miesiąc za miesiącem

  • Jak do waszej służby odnosi się rodzina, znajomi i koledzy?

Agnieszka: Znajomi podziwiają naszą pasję i są bardzo pozytywnie nastawieni w stosunku do tego, jak się realizujemy w wojsku. Zdarza się tak, że niektóre chwile są ciężkie, bo nikt nie obiecał nam, że będzie łatwo, ale wtedy jeszcze bardziej się spinasz w sobie i idziesz dalej. Później jest jeszcze większa frajda i samozadowolenie z tego, nie poddaliśmy się.

Julia: Reakcje, z którymi spotykam się podczas rozmowy z rodziną, znajomymi bywają różne, ale zawsze pozytywne. Jedni nie dowierzają, inni są podekscytowani, a jeszcze inni są zdziwieni takim niecodziennym zjawiskiem. Czasami naprawdę nie wiedzą, co powiedzieć. Ludzie w wojsku zazwyczaj cieszą się i śmieją, kiedy w naszym przypadku samo nazwisko nie wystarczy, żeby zidentyfikować żołnierza.

Szczepan: Rodzina oczywiście jest bardzo dumna, że obieram taką ścieżkę w swoim życiu i aktywnie biorą udział w wydarzeniach wojskowych, jak przysięgi czy festyny. Koledzy ogólnie są pozytywnie nastawieni i cieszą się, że mają kolegę, który chodzi w mundurze. W wojsku też poznałem kilku bardzo dobrych kolegów. Na co dzień promuję i motywuję znajomych, aby sami założyli mundur i niejeden mój kolega już wstąpił do WOTu, bo dostrzegł, że to wcale nie jest coś poza jego zasięgiem.

  • Najtrudniejsze i najfajniejsze chwile w wojsku?

Agnieszka: Jak do tej pory nie miałam chwil zwątpienia, a wręcz przeciwnie nawet chciałabym wstąpić w szeregi struktury Wojska Polskiego, jako żołnierz zawodowy.

Julia: Wydaje mi się, że najtrudniejsze chwile w wojsku przeżywałam na szkoleniu podstawowym, jednak zapewniam, że to groźniej brzmi niż wygląda. Po przebytym szkoleniu jest już tylko lepiej i w tym momencie z niecierpliwością czekam na kolejne szkolenia wojskowe. Najfajniejsze, na co można trafić w wojsku to ludzie. Tak naprawdę każdy w wojsku skrywa za sobą ciekawą historię, są tu ludzie, z którymi można się nie tylko pośmiać, ale także poprosić o pomoc.

Nie było ani jednego momentu, w którym żałowałabym mojej decyzji. Obecnie przeżywam w wojsku swój najlepszy czas, mundur zakładam z dumą i uśmiechem. Bycie żołnierzem to mnóstwo ciekawych przeżyć, pouczających historii i samodoskonalenie. Jestem wdzięczna, że mogę służyć Ojczyźnie.

Szczepan: Najfajniejsze chwile w wojsku są wtedy, kiedy spotykamy się ze znajomymi na szkoleniach, czy innych przedsięwzięciach, ponieważ panuje u nas bardzo przyjazna atmosfera. W wojsku generalnie nie ma słabych chwil, gdy dookoła są tak wspaniali ludzie. Tym bardziej, że porządnie realizujemy materiały szkoleniowe, więc i satysfakcja z dnia jest. Ale gdybym miał wybrać tą najgorszą chwilę, to stanie na magazynie broni kolejną godzinę w niedzielny wieczór.

Nie żałuje swojej decyzji i gdybym ponownie stanął przed takim wyborem poszedłbym ponownie tą samą ścieżką, to gdzie jestem wiele mnie to nauczyło i wiele też wymagało, ale lubię to robić i chce to robić, ponieważ w tym się właśnie spełniam.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Ivo Rodrigues w piątek będzie pauzował za kartki

Kontuzjowani piłkarze wracają do gry, ale Motor i tak będzie osłabiony w meczu z GKS Katowice

Trener Mateusz Stolarski w piątkowym spotkaniu Motoru z GKS Katowice będzie musiał trochę pomieszać w składzie. Chociaż szkoleniowiec przyznaje, że kontuzjowani gracze niemal w komplecie wrócili do gry, to nadal kilku zawodników jednak będzie brakować.

Dwóch na trzech Polaków przyznaje się do marnowania jedzenie - raport Banków Żywności

Dwóch na trzech Polaków przyznaje się do marnowania jedzenie - raport Banków Żywności

Już 63% Polaków potwierdza, że zdarza im się marnować żywność. Jedzenie, które każdego roku marnuje się w Polsce mogłoby wyżywić średniej wielkości miasto przez cały rok. Najczęściej do kosza trafia pieczywo (55%), owoce (46%) i warzywa (44%). Głównym powodem jest przekroczenie terminu przydatności do spożycia, wskazywane przez 57% badanych - wynika z najnowszego raportu Banków Żywności “Nie Marnuj Jedzenia”, którego partnerem jest Lidl Polska.

Siedziba firmy Panas Transport
ZŁOTA SETKA
galeria

Panas Transport – przewoźnik do zadań specjalnych

Zwykła przeprowadzka? To nie dla nich. Zwierząt, nawet największych, też transportować nie będą. Tony kamienia, węgla, drewna? Od tego są inne firmy. Oni zajmują się tym, czemu sprostać może mało kto. Specjalizacja zamojskiego Panas Transport to realizacja zadań specjalnych.

Rolnik Roku 2025 – zaczynamy!
Rolnik Roku
galeria

Rolnik Roku 2025 – zaczynamy!

Minął już niemal rok od poprzedniej, szóstej edycji naszego plebiscytu Rolnik Roku. Gala finałowa w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim do dziś jest wspominana przez uczestników tego wydarzenia. Czas jednak płynie – dziś rozpoczynamy kolejny sezon Rolnika Roku Dziennika Wschodniego.

Masz pomysł na działania w kulturze? Złóż wniosek o stypendium

Masz pomysł na działania w kulturze? Złóż wniosek o stypendium

Ruszył nabór wniosków na stypendia artystyczne od prezydenta Białej Podlaskiej. Nagrodzeni dostaną wsparcie na działania twórcze w 2026 roku.

AZS UMCS gra dzisiaj w EuroCup z serbskim UZKK Student Nis

AZS UMCS gra dzisiaj w EuroCup z serbskim UZKK Student Nis

Dzisiaj o godz. 18 koszykarki z Lublina rozegrają drugi mecz w ramach EuroCup. Pierwszy raz zaprezentują się jednak swojej publiczności. Tym razem AZS UMCS zmierzy się u siebie z serbskim UZKK Student Nis. Zawody będzie można obejrzeć na kanale YouTube FIBA Basketball.

Nowa w Zamościu samica mangusty błotnej przeprowadziła się tutaj z ogrodu zoologicznego w Pilznie

Nowy nabytek zamojskiego ZOO. Może będą z tego młode

Był on i był ona. Nie było z tego związku dzieci. Teraz do dwóch mangust błotnych w ZOO w Zamościu dołączyła jeszcze jedna samica. Byłoby świetnie, gdyby doczekała się potomstwa, bo to niezwykle rzadki gatunek. Nie ma go już żaden z europejskich ogrodów zoologicznych.

HALO LUBLIN – PUSTELNIA NA ZANA – COŚ NOWEGO!

HALO LUBLIN – PUSTELNIA NA ZANA – COŚ NOWEGO!

Zniknęła zielona przyczepa PUSTELNI na ul. Zana przez CH E.Leclerc. Zniknęła bo zastąpił ją sklepik – w tym samym niemal miejscu, z dużym napisem PUSTELNIA. Nowa odsłona to nowa jakość i nowe możliwości – miłośnicy świeżych pstrągów, karpi, jesiotrów i innych ryb ze stawów gospodarstwa rybackiego koło Opola Lubelskiego w dalszym ciągu będą zadowoleni, tu nic się nie zmienia. Królować będą także w dalszym ciągu przetwory z tych ryb autorstwa Szefa kuchni Restauracji PUSTELNIA Sławomira Obela. Będą za to dodatkowo (ponieważ w końcu będzie na nie miejsce) inne produkty z ryb oraz produkty naturalne od okolicznych producentów – soki, octy, herbaty i inne.

FIBA Europe Cup: PGE Start Lublin zaczął od wygranej
ZDJĘCIA
galeria

FIBA Europe Cup: PGE Start Lublin zaczął od wygranej

PGE Start Lublin w środę zagrał pierwszy mecz w ramach FIBA Europe Cup. I rozpoczął przygodę z pucharami od zwycięstwa nad KK Bosna, czyli wicemistrzem Bośni i Hercegowiny 90:80.

Adwokat oskarżony o oszustwa na miliony. Wśród pokrzywdzonych instytucje kościelne

Adwokat oskarżony o oszustwa na miliony. Wśród pokrzywdzonych instytucje kościelne

O oszustwo 60 osób i instytucji – na łączną kwotę blisko 3,6 mln zł – oskarżyła Prokuratura Regionalna w Lublinie 56-letniego adwokata z Oławy, Michała K.. Wśród pokrzywdzonych znalazły się m.in. instytucje kościelne. Mężczyzna przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze.

Uciekający czas zatrzymany w kadrze. Zaproszenie na wernisaż
16 października 2025, 10:30
galeria

Uciekający czas zatrzymany w kadrze. Zaproszenie na wernisaż

Amelia Grabarczuk, Dawid Prusiński, Magdalena Krawczuk, Magdalena Muszyńska, Weronika Bednarz, Wiktor Maziarczyk i Zofia Ziemińska - to młodzi ludzie, których zdjęcia złożą się na wystawę "Tempus Fugit". Jej wernisaż odbędzie się w czwartek, 16 października w II LO im. Marii Konopnickiej w Zamościu.

Nie zatrzymał się przed znakiem stop. Spowodował kolizję

Nie zatrzymał się przed znakiem stop. Spowodował kolizję

Dzisiaj rano w gminie Wąwolnica w powiecie puławskim zderzyły się dwa samochody. Zawinił kierowca opla, który wyjechał z podporządkowanej i uderzył w jadącego prawidłowo hyundaia.

Strażacy nie tylko gaszą pożary. Ratują też ciekawskie koty
Kraśnik

Strażacy nie tylko gaszą pożary. Ratują też ciekawskie koty

Kraśniccy strażacy pokazali, że dla nich liczy się każde życie. Także to należące do czworonogów.

Sekunda nieuwagi, dwa dachowania. Niebezpieczny weekend na drogach powiatu chełmskiego

Sekunda nieuwagi, dwa dachowania. Niebezpieczny weekend na drogach powiatu chełmskiego

W miniony weekend, na drogach powiatu chełmskiego, w odstępie zaledwie kilkunastu godzin doszło do dwóch niemal identycznych dachowań samochodów osobowych. W obu przypadkach kierowcy trafili do szpitala.

pałac Potockich
Radzyń Podlaski

Wcześniej pałac, teraz park. Miliony na rewitalizację zielonego zakątka Radzynia Podlaskiego

Wcześniej pałac Potockich, teraz park. Miasto dostało unijną dotację na rewitalizację zielonego terenu. Na razie będzie to pierwszy etap.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium