
W końcówce meczu trzeba było trochę „pocierpieć”, ale jednak jest najlepszy wynik w historii występów w elicie. Motor Lublin pokonał w ostatniej kolejce Radomiaka 3:2 i zakończył zmagania na siódmej pozycji w tabeli.

40 lat temu klub z Lublina zajął dziewiąte miejsce w ówczesnej I lidze. Przez długie lata to był najlepszy wynik, jeżeli chodzi o grę na najwyższym szczeblu. Aż do soboty.
Od razu po pierwszym gwizdku Samuel Mraz ostemplował poprzeczkę po strzale głową. Zanim minął kwadrans gry, żółto-biało-niebiescy wyszli na prowadzenie. Bartosz Wolski dośrodkował z rzutu wolnego na dalszy słupek, a tam chyba jednak Kaan Caliskaner strzelał. Wyszło jednak z tego świetne podanie do Jacquesa Ndiaye, który głową skierował futbolówkę do siatki.
W pierwszej połowie Motor był zdecydowanie groźniejszy. W 34 minucie po fatalnym zagraniu do bramkarza Piotr Ceglarz w sytuacji sam na sam nie zdołał oddać „czystego” strzału. Za chwilę kapitan gości został zablokowany. Minęło 120 sekund, a Ndiaye zamiast dograć do Mraza wzdłuż bramki wybrał Wolskiego. Cała akcja zwolniła i drugiego gola nie było.
Pierwszą część zawodów lepiej rozpoczęli lublinianie, a drugą gospodarze. Rzut rożny szybko przyniósł wyrównanie. W 47 minucie Paulo Henrique świetnie znalazł się w polu karnym, a jego strzał głową wylądował w siatce. Piłkarze trenera Mateusza Stolarskiego (tym razem obserwował mecz z trybun) często potrafią jednak szybko odpowiadać na bramki rywali. Dokładnie tak było w Radomiu.
W 53 minucie Jakub Łabojko dośrodkował w szesnastkę, świetnie głową piłkę zgrał Herve Matthys, a Mraz uciekł obrońcy i z powietrza zmieścił futbolówkę między słupkiem, a bramkarzem rywali. W 57 minucie „Mrazik” miał już na koncie dublet. Po centrze z prawej flanki dostał podanie na „nos”. Pierwszy strzał oddał jednak w golkipera Radomiaka. Na szczęście miał szansę na poprawkę i z bliska dopełnił już jedynie formalności.
W 80 minucie napastnik ze Słowacji powinien skompletować hat-tricka. Po zagraniu wzdłuż bramki najpierw w futbolówkę nie trafił Ndiaye, ale akcję na dalszym słupku zamykał Mraz. Uderzał praktycznie do „pustaka” jednak fatalnie spudłował.
A to mogło się zemścić w końcówce. 180 sekund później Sergi Samper koszmarnie zagrał do tyłu. Przechwyt zaliczył Abdoul Tapsoba, odegrał do Leandro, a ten zaliczył kontaktowe trafienie. W ostatnich minutach bohaterem gospodarzy mógł zostać Renat Dadasov. Mimo że pojawił się na murawie w 71 minucie, to spokojnie mógł kończyć zawody z trzema golami na koncie. Najpierw z bliska trafił w słupek. Później zamykał akcję po zagraniu Tapsoby i przymierzył prosto w Gaspera Tratnika. Na koniec, w trzeciej dodatkowej minucie znowu ostemplował słupek. Tym razem po próbie zza pola karnego. W efekcie trzy punkty jednak pojechały do Lublina.
Radomiak Radom – Motor Lublin 2:3 (0:1)
Bramki: Henrique (47), Leandro (83) – Ndiaye (14), Mraz (53, 57).
Radomiak: Koptas – Ouattara (62 Zimovski), Burch, Agouzoul, P. Henrique, Grzesik, Kaput (63 Jordao), Ramos (62 Tabsoba), Alves, Barbosa (80 Leandro), Perotti (71 Dadashov).
Motor: Tratnik – Wójcik (76 Stolarski), Matthys, Ede (90+2 Kruk), Palacz, Łabojko (67 Samper), Wolski, Caliskaner (65 Scalet), Ceglarz (76 Król), Mraz, Ndiaye.
Żółte kartki: Alves, Perotti, Agouzoul – Ede, Scalet, Kruk, Tratnik.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 8555.
