

Motor zakończył sezon 24/25 dwoma zwycięstwami. W ostatniej kolejce ekipa z Lublina pokonała na wyjeździe Radomiaka 3:2. Jak spotkanie oceniają obie drużyny?

Przemysław Jasiński (drugi trener Motoru Lublin)
– Uważam, że w pierwszej połowie mieliśmy sporą kontrolę. Radomiak głównie próbował swoich szans w kontrach i miał sytuację Grzesika. Natomiast to my schodziliśmy do szatni z wynikiem 1:0, a powinniśmy zdobyć przynajmniej jeszcze jedną bramkę, bo okazji było sporo. Generowaliśmy, wchodziliśmy w pole karne, ale nie zamienialiśmy tego na gole. Radomiak dobrze wszedł w drugą połowę, z golem, bardzo podobnym, jak w Mielcu. Wiedzieliśmy, że grają piłki dochodzące na bliższy słupek. Mimo że byliśmy na to przygotowani, to nie byliśmy w stanie się wybronić. Trochę byliśmy ustawieni za wysoko. Potem odpowiedź w świetnym stylu, po rzucie wolnym średnim, zaraz po niskim. W końcówce sporo nerwowości, brakowało nam utrzymania się przy piłce na połowie rywala. Druga połowa pod tym względem nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Sprezentowaliśmy drugą bramkę w prosty sposób na 2:3 i zrobiło się nerwowo. Gospodarze napędzeni trybunami obijali słupki, ale się wybroniliśmy i szacunek dla zespołu. Przeciwnik długo u siebie nie przegrał, a my cieszymy się, że kończymy sezon dwoma zwycięstwami.
– Główny cel beniaminka to utrzymanie, ale my chcieliśmy pobić najlepszy wynik Motoru w ekstraklasie, czyli dziewiąte miejsce. Kończymy na siódmym, a to historyczny rezultat. Bardzo chcieliśmy też wygrać, bo w ostatnich latach to Radomiak był beniaminkiem z największą ilością punktów. To miano zabraliśmy, bo wywalczyliśmy punkt więcej razem z GKS Katowice. Ta średnia punktowa jest najwyższa od czasu Górnika Zabrze, w rozgrywkach 2016/2017. Nie chcieliśmy tylko przebywać w ekstraklasie, chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony w każdym meczu i uważam, że tak było. Motor jest w stanie dać emocje i osiągać pozytywne rezultaty.
– W imieniu trenera Stolarskiego, którego zastępuje, ale i swoim dziękuję: zawodnikom, sztabowi oraz wszystkim pracownikom klubu, bo każdy pracował na to, żeby ten historyczny wynik osiągnąć. Ja jestem dumny, że mogę być częścią tej pięknej historii Motoru, gdzie po dwóch awansach przypieczętowaliśmy trzeci sezon najlepszym miejscem w historii klubu.
Jan Grzesik (piłkarz Radomiaka)
– To był żywy mecz, dużo się działo. Myślę, że na korzyść Motoru przeważyły stałe fragmenty, bo po nich padały bramki. Po zbitych piłkach i tych powrotnych, na tym trzeba się skupić, to ostrzeżenie przed kolejnym sezonem, żeby na to uważać. Trzeba pochwalić Motor, za to, jak wygląda i porusza się po boisku. Trzeba docenić pracę trenera przeciwników. Ciężko jest grać przeciwko dobrze zorganizowanym zespołom. Nie było jednak tak, że byli bezbłędni. Gdybyśmy wykorzystali nasze sytuacje, to moglibyśmy przynajmniej zremisować. Szkoda, że przegraliśmy ostatni mecz, bo chcieliśmy zrobić w Radomiu twierdzę. Zaczniemy jednak od nowa w kolejnym sezonie.
