

W sobotę stadion przy ul. Leszczyńskiego odwiedziła Łada 1945 Biłgoraj, która na jesieni pokonała Lubliniankę 2:0. Rewanż udał się gospodarzom, którzy również okazali się lepsi o dwa gole.

Przy okazji na Wieniawie pojawiło się kilka osób, które ma w swoim CV Lubliniankę. Przede wszystkim trener Marcin Zając, ale nie tylko. W „podstawie” gości starcie czołowych ekip w tabeli rozpoczęli również: Hubert Giletycz, Bartłomiej Poleszak i Patryk Czułowski. Na ławce usiadł z kolei bramkarz Mateusz Wójcicki.
Od pierwszego gwizdka na boisku było ciekawie, a bardzo aktywny był zwłaszcza Bartłomiej Koneczny, który już w piątej minucie mógł cieszyć się z gola. Do szczęścia zabrakło jednak centymetrów, bo skrzydłowy miejscowych trafił w słupek. Po chwili nieznacznie pomylił się także Jakub Sobstyl. Za chwilę dwa ciosy wyprowadziła Łada. Najpierw udaną interwencję zaliczył Maciej Misiurek, który odbił strzał Mateusza Koguta. Kilkadziesiąt sekund później Wojciech Białek zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem.
Zanim minął drugi kwadrans gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą Konecznego, który najpierw pokazał swój największy atut, czyli szybkość, a za chwilę dołożył jeszcze celność, bo tym razem przymierzył do siatki.
Błyskawicznie mógł być remis jednak Czułowski spudłował. Nie było 1:1, no to już w 39 minucie zrobiło się 2:0. Znowu w roli głównej wystąpił Koneczny, który tym razem zaskoczył Antona Alfimova strzałem w krótki róg. W końcówce pierwszej połowy nadzieje przyjezdnym mógł przywrócić Kogut, ale po raz drugi świetnie w defensywie spisał się Misiurek, który znowu odbił piłkę zmierzającą do bramki.
Łada rozpoczęła drugą odsłonę od mocnego uderzenia. Dwie szanse miał Białek, jedną Dmytro Yanchuk, ale żaden ze strzałów nie wylądował w siatce. W 58 minucie powinno być za to 3:0. Koneczny w wydawałoby się najprostszej sytuacji podczas sobotniego spotkania fatalnie spudłował z najbliższej odległości, mając przed sobą jedynie pustą bramkę. Zmarnowana „dwusetka” się jednak nie zemściła, bo ekipa z Lublina dowiozła zwycięstwo do końcowego gwizdka i zrewanżowała się rywalom za porażkę z pierwszej rundy (0:2).
Co ciekawe, podopieczni trenera Zająca przegrali dopiero pierwszy w tym sezonie mecz z drużyną z Lublina. Wcześniej dwa razy ograli: Sygnał i rezerwy Motoru, a raz Lubliniankę.
ZDANIEM TRENERÓW
Marcin Zając (Łada 1945 Biłgoraj)
– Szkoda naszych sytuacji w pierwszej połowie. Zwłaszcza tych, kiedy Maciek Misiurek dwa razy wybijał piłkę z linii. Zabrakło nam tej bramki do przerwy, bo okazje naprawdę były dobre. Nie oceniam jednak tego spotkania przez pryzmat wyniku, bo znamy wartość naszej drużyny. Na pewno mamy kilka rzeczy do poprawy, ale teraz skupiamy się już na środzie. Przed nami półfinał Pucharu Polski i zrobimy wszystko, żeby było święto w Biłgoraj.
Daniel Koczon (Lublinianka)
– Trzeba przyznać, że Łada trochę nas przycisnęła w drugiej połowie, ale nie było aż tak klarownych sytuacji. My odpowiadaliśmy za to groźnymi kontrami i powinniśmy strzelić trzeciego gola. Świetną szansę miał Bartek Koneczny, ale piłka w ostatniej chwili mu podskoczyła. Trochę czekaliśmy na Bartka, bo wiadomo, że pierwsza część rundy była dla niego trudna. Nie mógł się wstrzelić, ale od meczu z Kłosem zaczął trafiać do siatki i to kontynuuje. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Jeżeli zagramy w barażach, to czeka nas jeszcze sporo grania. Na razie chcemy jednak wygrać wszystkie mecze ligowe, które nam zostały i zobaczymy, jak poukłada się sytuacja w tabeli.
Lublinianka Lublin – Łada 1945 Biłgoraj 2:0 (2:0)
Bramki: Koneczny (29, 39).
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Gede, Misztal, Bednara (72 Bednara), Jagodziński, Sobstyl (84 Świeboda), Koneczny (61 J. Wadowski), Milcz, Kherouf (75 Skrzycki).
Łada: Alfimov – Błajda, Kryvolapov (72 Cygan), Chmura, Giletycz, Czułowski, Okoń (82 Szmit), Kogut (78 Proć), Poleszak (46 Yanchuk), Białek (72 Dorosz), Goncharevich.
