

W ostatnim domowym meczu sezonu Górnik Łęczna rzutem na taśmę zremisował z Wisłą Płock 2:2. Ten wynik sprawił, że zespół trenera Pavola Stano nie ma już szans na baraże, a Nafciarze nie zdołają wywalczyć bezpośredniego awansu do PKO BP Ekstraklasy. Jak mecz w Łęcznej podsumowali trenerzy?

Mariusz Misiura, trener Wisły
– Towarzyszą nam bardzo duże emocje – rozgoryczenie i złość, bo zremisowaliśmy spotkanie, a jego wynik wiele znaczy. Przed startem sezonu gdyby mi ktoś powiedział, że po 33. kolejkach mój zespół będzie mieć 61 punktów, a ja będę zły to bym w to nie uwierzył. Takie są jednak realia, że ta liczba punktów nie daje nam już nadziei na bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy. Musimy zagrać piękne finały i awansować po barażach.
– Ostatni mecz fazy zasadniczej z Miedzią Legnica nie będziemy się oszczędzać. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce by mecze barażowe grać na swoim stadionie. W tym roku przegraliśmy u nas tylko raz. Patrząc na wyniki całej ligi obok Arki Gdynia punktujemy najlepiej na swoim stadionie i będziemy chcieli w barażach grać u siebie.
– Jesteśmy na trzecim miejscu i wciąż liczymy się w walce o awans. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko walczyć dalej. Musimy myśleć o tym co nas niebawem czeka. Mam duży szacunek do wszystkich rywali w tej lidze. Górnik to także dobra drużyna, która była blisko walki o baraże.
Pavol Stano, trener Górnika
– Do tego meczu podchodziliśmy z wiarą. Znaliśmy wynik meczu Polonii Warszawa z ŁKS Łódź i chcieliśmy z Wisłą wygrać. Bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie. Było widać bardzo duże zaangażowanie i plan na grę. Szkoda straconej bramki, która moim zdaniem padła po spalonym, ale to tylko moje zdanie. Pozbieraliśmy się jednak i wyrównaliśmy. Wisła zdobyła później piękną bramkę na 2:1 i pokrzyżowała nam nasze plany. W końcówce dążyliśmy do wyrównania i udało nam się trafić na 2:2. Na powalczenie o trzecią bramkę zabrakło już jednak czasu.
– Widać było, że oba zespoły zaprezentowały dużą jakość i grały otwartą piłkę. Uważam, że ten mecz mógł się podobać. Po końcowym gwizdku żadna ze stron nie jest zadowolona, ale ja po meczu podziękowałem moim zawodnikom za bardzo dobrą grę.
– Moim zdaniem w tym sezonie stać nas było na więcej, ale w kluczowych momentach traciliśmy ważnych zawodników. Kontuzje dały o tym znać i nie chodzi tylko o zawodników z pierwszego składu, ale i tych, którzy wchodzili z ławki rezerwowych. Przeciwko Wiśle zagrało dwóch zawodników urodzonych w 2005 roku, jeden z 2004. Ta drużyna na dłuższą metę ma potencjał. Faktem jest, że nikt od nas nie oczekiwał miejsca w czołowej szóstce, a skazywano nas na grę o utrzymanie.Szkoda jednak, że nam się nie udało tam dostać bo mieliśmy na to duże szanse. Sezon należy ocenić jednak bardzo pozytywnie. W trakcie rozgrywek mieliśmy swoje perypetie, także związane z finansami. Myślę, że w tym miejscu trzeba pochwalić piłkarzy za to, że grali do samego końca i za to im dziękuję.
