Chełmianka tylko zremisowała u siebie z Wisłoką Dębica 0:0. Trzy punkty w sobotę wywalczyła Stal Kraśnik, która rzutem na taśmę pokonała Naprzód Jędrzejów. Bez choćby "oczka" z Kolbuszowej Dolnej wracała za to Świdniczanka.
Kibice w Chełmie liczyli, że w sobotę ich pupile przedłużą serię zwycięstw do czterech. Niestety, Wisłoka Dębica dobrze się broniła i jednak wybroniła jeden punkt po bezbramkowym remisie.
W pierwszej połowie niewiele działo się na boisku, ale w drugiej gospodarze powinni przechylić szalę na swoją stronę. Wypracowali sobie przynajmniej kilka niezłych okazji. Ani jednej nie zamienili jednak na gola. Dwa razy spudłował chociażby Bartłomiej Korbecki.
Co ciekawe, dwukrotnie piłkę w siatce umieszczał Paweł Tomczyk. W obu przypadkach sędziowie dopatrzyli się jednak pozycji spalonej.
– Pierwsza połowa była bardzo nijaka. Graliśmy za wolno i za mało zrobiliśmy, żeby cokolwiek było po naszej stronie. Trzeba też przyznać, że przeciwnik był dobrze zorganizowany przez całe spotkanie. Druga odsłona, to już nasza zdecydowanie lepsza gra, taka z ostatnich tygodni. Nic nie chciało jednak wpaść mimo dobrych sytuacji. Jest duży niedosyt, bo powinniśmy przynajmniej raz wpakować piłkę do bramki – mówi Ireneusz Pietrzykowski, trener Chełmianki.
Chełmianka Chełm – Wisłoka Dębica 0:0
Chełmianka: Wilk – P. Cichocki, M. Cichocki, Derkacz, Adamski (46 Urban), Grączewski, Korbecki, Kobiałka (46 Mydlarz), Banaszewski (80 Baidoo), Krawczun (88 Branecki), Kiebzak (70 Tomczyk).
Proste błędy i wysoka porażka Świdniczanki
Świdniczanka zmarnowała dużą szansę na piąte zwycięstwo w tym sezonie. Drużyna Łukasza Jankowskiego przegrała na wyjeździe z przedostatnim w tabeli Sokołem Kolbuszowa Dolna aż 0:3.
W 23 minucie „Świdnia” w bardzo prosty sposób straciła pierwszego gola. Bartłomiej Poleszak zgrał górną piłkę do tyłu. Niestety, rozpoczął w ten sposób kontrę rywali. Krzysztof Figiel nie przejął futbolówki. Zrobił to Dawid Skupiński, który pognał na bramkę i w odpowiednim momencie dograł do Bartłomieja Wiktora. Ten ostatni obiegł bramkarza, a na koniec uderzył do „pustaka”.
W końcówce pierwszej połowy goście stracili gola do szatni, którego znowu mogli uniknąć. Tym razem po ładnym przerzucie z lewej strony na prawą piłki nie sięgnął Bartosz Dubiel. Co prawda udało się zablokować dogranie wzdłuż bramki Krystiana Wilka, ale nie strzał Filipa Mikruta, który z powietrza podwyższył na 2:0.
W drugiej połowie goście starali się jeszcze wrócić do gry. Byli częściej przy piłce jednak kompletnie nic z tego nie wynikało. Kropkę nad i beniaminek postawił w 89 minucie. Tym razem po błyskawicznej kontrze błąd popełnił Maciej Śliwka. Młody golkiper mógł jeszcze zażegnać niebezpieczeństwo odważnym wyjściem. Problem w tym, że nie trafił w piłkę, z czego skorzystał Skupiński.
– Zagraliśmy słabe spotkanie, a nawet bardzo słabe. Mecz miał jednak wyglądać zupełnie inaczej. Planowaliśmy jedno, a na boisku było mnóstwo złych wyborów i niewłaściwych decyzji. Brakowało nam cierpliwości, miałem wrażenie, że każdy z chłopaków, w każdej akcji chciał od razu zaliczyć asystę. Rywale wyglądali za to jakby od tego meczu miało zależeć czy spadną, czy nie. Cechy wolicjonalne były zdecydowanie po ich stronie – ocenia Łukasz Jankowski.
Sokół Kolbuszowa Dolna – Świdniczanka Świdnik 3:0 (2:0)
Bramki: Wiktor (23), Mikrut (45+2), Skupiński (89).
Świdniczanka: Śliwka – Szatała, Sienicki (61 Futa), Figiel (61 Fedoruk), Szymala, Dubiel, Guzewicz (61 Łuczuk), Tymosiak, Kutyła (75 Wojeciwchowski), Konojacki (75 Sikora), Poleszak.
Wygrana w ostatniej chwili
Po derbowej porażce ze Świdniczanką szybko pozbierała się Stal Kraśnik. Mimo dużych problemów kadrowych niebiesko-żółci pokonali w starciu beniaminków Naprzód Jędrzejów 3:2.
To goście otworzyli wynik po kwadransie, ale błyskawicznie wyrównał Rafał Król. Tuż po godzinie gry Stal wyszła na prowadzenie za sprawą Szymona Majewskiego. Naprzód grał jednak do końca i wydawało się, że urwie rywalom punkt, bo na 2:2 trafił Szczepan Krzeszowski.
Ostatnie słowo należało jednak do drużyny Dariusza Matysiaka. W drugiej minucie doliczonego czasu gry piłkę w polu karnym przyjął Rafał Król. Minął jednego rywala i uderzył po długim rogu, zapewniając swojemu zespołowi cenne trzy „oczka”.
– To był bardzo wyrównany mecz. Obawialiśmy się, jak wypadniemy w defensywie, bo nie było z nami Damiana Pietronia. Wyszło jednak całkiem nieźle, fajnie drugi raz z rzędu pokazał się nasz młody bramkarz Adrian Wagner. W ogóle młodzież coraz bardziej zaczyna dobijać się do kładu. Wiadomo jednak, że naszym motorem napędowym był Rafał, który najpierw strzelił ważną bramkę na 1:1, a w samej końcówce zapewnił nam zwycięstwo – mówi trener Matysiak.
Stal Kraśnik – Naprzód Jędrzejów 3:2 (1:1)
Bramki: R. Król (29, 90+2), Sz. Majewski (62) – Durda (15), Krzeszowski (76).
Stal: Wagner – Pavlas, Czapla, Duda, Nowak, Skrzyński, Sz. Majewski (72 Wyjadłowski), Bartoś, R. Król, Koziej, Jędrasik (65 Kogut).
