Z kim najsłynniejsza egipska królowa Hatszepsut miała romans? Tę zagadkę rozwiązali polscy egiptolodzy pracujący w Deir el-Bahari. Wielkoformatowe zdjęcia hieroglifów z miejsc niedostępnych dla turystów w świątyni słynnej królowej w Dżeser-Dżeseru można obejrzeć na wystawie w Muzeum Regionalnym w Łęcznej.
W czasach Średniego i Nowego Państwa na zboczach doliny wzniesiono trzy monumentalne budowle. Najpierw powstał zespół grobowy Mentuhotepa II Nebhepetra z XI dynastii, po południowej stronie Deir el-Bahari. Kilkaset lat później swą świątynię grobową po północnej stronie doliny wzniosła Hatszepsut.
– "Najświętsze ze świętych”, tak można przetłumaczyć Dżeser-Dżeseru, nazwę budowli, którą w Deir el-Bahari wzniosła Hatszepsut, jedna z niewielu kobiet, które zasiadały na tronie faraonów – opowiada dr Andrzej Ćwiek, egiptolog, kurator wystawy w Łęcznej, wieloletni pracownik polskiej misji archeologicznej w Deir el-Bahari.
Z Egiptu do Łęcznej
Na otwartej w środę wystawie "Mowa Bogów, egipskie hieroglify” znajdziemy wielkoformatowe zdjęcia pisma unikatowych miejsc w świątyni Dżeser-Dżeseru.
– Nie tylko osoba królowej, ale kunszt, z jakim wykonano te hieroglify, są powodami, aby przyjechać do Łęcznej do Muzeum Regionalnego mieszczącego się synagodze – zaprasza Anetta Chrzanowska, kuratorka wystawy.
– Nie mamy świadomości, jak dalece nasza kultura tkwi korzeniami w starożytnym Egipcie. Hieroglify zaś to dla nas tylko obrazki mające walor ornamentu. A przecież ich przekaz jest o wiele bogatszy. Egipcjanie nie bez powodu nazywali swe pismo medu neczer, "mową bogów”.
Już pięć tysięcy lat temu niezwykła forma, w której zaklęty był cały egipski świat i złożona struktura hieroglificznego systemu umożliwiały wyrażenie treści, które są niedostępne dla naszego alfabetu – dodaje dr Andrzej Ćwiek
Pieczęć królewska
Jednym z programów badań są studia nad paleografią znaków hieroglificznych prowadzone przez Ćwieka. Kilkanaście zdjęć, powstałych w trakcie tych badań, zobaczymy na wystawie wraz z krótkimi komentarzami, wyjaśniającymi formę i funkcję znaków.
– Świątynia Hatszepsut jest również pod tym względem miejscem wyjątkowym. Hieroglify pokrywające jej ściany wyrzeźbiono i pomalowano z niezwykłą precyzją, działali tam najlepsi artyści tamtych czasów – opowiada dr Ćwiek.
– Znakomity stan zachowania tej budowli pozwala nam w pełni docenić ich pracę. Co równie ważne, bogactwo form i rodzajów znaków, reprezentujących niemal całą Listę Znaków Gardinera oraz hieroglify dotąd nienotowane, pozwala znacznie pogłębić naszą wiedzę nie tylko o egipskim piśmie, ale o całej fascynującej kulturze kraju faraonów.
– Rarytasem na wystawie jest najstarsza na świecie, wydobyta, egipska pieczęć królewska, datowana na 4000 lat przed naszą erą – dodaje Anetta Chrzanowska.
Polacy i Hatszepsut
Badania archeologiczne w Deir el-Bahari rozpoczęto jeszcze w XIX wieku. Kolejno działali tam Auguste Mariette, założyciel Egipskiej Służby Starożytności, szwajcarski archeolog Edouard Naville kierujący misją Egypt Exploration Fund, Herbert Winlock z ekspedycją Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.
W 1961 r. profesor Kazimierz Michałowski kierujący Polską Stacją Archeologii Śródziemnomorskiej (obecnie Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW jego imienia) wybrał świątynię Hatszepsut na miejsce prac nowej polskiej misji.
Od czterdziestu siedmiu lat polscy egiptolodzy, architekci i konserwatorzy mozolnie rekonstruują pierwotny wygląd tej wyjątkowej budowli. To zarazem poligon i wizytówka polskiej archeologii śródziemnomorskiej. Od 1999 r. misją kieruje dr Zbigniew E. Szafrański.
– Co roku odkrywamy fascynujące fragmenty pisma, które opowiadają o życiu słynnej królowej. W minionym sezonie udało nam się odkryć, że Hatszepsut po śmierci męża miała kochanka, niejakiego Senenmuta. Był to człowiek wielki wiedzy i kultury. Jego wizerunki były zamieszczone nawet w opisach sekretnych rytuałów dostępnych tylko dla królów. Co jasno oznacza, że Hatszepsut planowała z nim spędzić życie pozagrobowe, dla Egipcjan o wiele ważniejsze od doczesnego. Niestety, coś, musiał przeskrobać, bo królowa kazała skuć wszystkie wizerunki Senenmuta w swojej świątyni. Słuch po nim zaginął – dodaje doktor Ćwiek.
Klątwy to bajka, ale
Doktor Ćwiek nie wierzy w kosmitów, bakterie, grzyby i słynne egipskie klątwy rodzaju Tutenhamona.
– To wszystko bajka. Nieraz otwieraliśmy groby, do których człowiek nie zaglądał 3000, 4000 tysiące lat. Nigdy nic się nie stało – opowiada z uśmiechem.
Ale Hatszepsut ma jednak lekki żal do polskiej ekipy. – Kilka lat temu wracając ze stażu w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, złamałem nogę tuż przed wejściem do samolotu. Pół roku leczenia. Potem pojechałem do Egiptu, w świątyni Dżeser-Dżeseru ponowna kontuzja tej samej nogi. Koniecznie na leczenie musiałem wracać do kraju. Rok później sytuacja się powtórzyła. Pewnie Hatszepsut daje mi lekkie sygnały, ale tak naprawdę to lubi Polaków, bo według wierzeń egipskich, zmarły żyje, dopóki się o nim mówi.