Kolejni świadkowie zeznają w sprawie Andrzeja P. Były burmistrz Kazimierza Dolnego jest oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu. Na początku zeszłego roku wjechał autem do rowu. Badanie wskazało 2 promile.
Były burmistrz Kazimierza Dolnego 2 stycznia 2021 roku urządził zakrapianą imprezę, w której uczestniczyli jego znajomi. Towarzystwo spiło się do tego stopnia, że po jej zakończeniu nie wszyscy byli w stanie samodzielnie wrócić do swoich domów. Za rozwożenie kompanów zabrał się zatem gospodarz, Andrzej P. Śmiała misja szybko napotkała problemy. Na ul. Doły, w pobliżu wąwozu Korzeniowy Dół, były samorządowiec stracił panowanie nad autem i wjechał do rowu. Próba powrotu na ulicę nie powiodła się. Podwożony kolega resztę drogi musiał pokonać pieszo. Do siebie na piechotę wrócił także Andrzej P.
Puste auto w rowie zauważyli przechodnie, którzy zawiadomili policję. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce ustalili, że porzucony samochód należy do Andrzeja P. Gdy przyjechali na podwórko byłego burmistrza, wyczuli od niego woń alkoholu. Po badaniu okazało się, że miał 2 promile, więc został zatrzymany.
W czwartek w sądzie w Puławach na pytania obrony i sądu odpowiadali kolejni świadkowie. Tym razem to znajomi oskarżonego, którzy pomagali w odholowaniu jego samochodu z rowu na podwórko oraz sąsiedzi, którzy widzieli się z nim feralnego wieczoru. Zgodnie zapewniali, że Andrzej P. w ich ocenie wydawał się trzeźwy. Zarzekali się, że nie bełkotał, stał prosto i zachowywał się normalnie.
Skąd zatem te 2 promile? Według świadków, Andrzej P. miał wypić alkohol już po powrocie do domu i sprowadzeniu auta. Przez cały wieczór, jak utrzymuje obrona, były burmistrz miał unikać alkoholu jak ognia. Dopiero po kolizji nagle zupełnie zmienił koncepcję i wychylił dwa kubki bimbru, jeden po drugim. Znalazł się nawet świadek, który to potwierdził.
– To była bardzo mocna wódka, chyba śliwowica – sprecyzował. On również miał skusić się na zaproponowany mu trunek i dotrzymać kroku samorządowcowi. Potwierdził to także kierowca, który odholował auto byłego burmistrza na jego podwórko. Gdy jego kolega skończył drugi kubek bimbru, jako rzekomą nagrodę za pomoc, pożegnali się z P. i odjechali.
Obrona zawnioskowała o dodatkowe badania z udziałem biegłego, więc przed nami kolejne rozprawy. Za jazdę po alkoholu grozi grzywna, dłuższy rozbrat z prawem jazdy, a nawet więzienie.