W dwóch poprzednich meczach Chełmianka rozbiła Polonię Przemyśl i Sokoła Sieniawa aplikując obu rywalom po cztery gole. Przed meczem z Lewartem wydawało się, że biało-zieloni pójdą za ciosem. Tymczasem beniaminek sprawił im sporego psikusa i wygrał 2:0
W pierwszej połowie obie drużyny nie zachwyciły. Po stronie gospodarzy szarpał Hubert Tomalski, ale z jego akcji nie było zbyt wiele pożytku. W 41 minucie o bramkę mógł się pokusić Hubert Kotowicz. Dostał piłkę na siódmym metrze, dobrze ją zgasił na klatę i uderzył z powietrza, niestety minimalnie nad poprzeczką.
Po zmianie stron od mocnego uderzenia zawody rozpoczęli przyjezdni. Mateusz Kompanicki wykorzystał podanie Dariusza Michny i sprytnym strzałem otworzył wynik. Dosłownie kilku minut później kibice z Chełma przecierali oczy ze zdumienia. Tym razem szybki odbiór Lewartu, zagranie Karola Bujaka i z bliska ponownie dał o sobie znać Kompanicki, który drugi raz zaskoczył Przemysława Pawlaka.
W tym momencie drużyna Artura Bożyka leżała na łopatkach i niewiele była już w stanie zdziałać. Beniaminek mógł podwyższyć prowadzenie po akcji Dawida Niewęgłowskiego. Najpierw źle w piłkę trafił Michał Zuber, a dobita Bujaka przeszła tuż obok słupka.
W 81 minucie Arkadiusz Rusinek obejrzał drugą żółtą kartkę i goście musieli bronić wyniku w osłabieniu. Biało-zieloni zwietrzyli swoją szansę i wreszcie pod bramką Adriana Parzyszka zaczęło się dziać coś konkretnego. Aleksiej Pritulak huknął z dystansu w poprzeczkę, a później strzał Tomalskiego świetnie odbił bramkarz ekipy z Lubartowa. Do końcowego gwizdka miejscowi nie potrafili już odwrócić losów meczu i Lewart mógł świętować bardzo cenne, trzy punkty.
– Nie byliśmy faworytem tego spotkania, ale naprawdę rozegraliśmy dobre zawody. Nie pozwalaliśmy rywalom na zbyt wiele. Groźnie pod naszą bramką zrobiło się tak naprawdę dopiero, kiedy graliśmy już w dziesiątkę. Wcześniej wysoki pressing i zagęszczony środek pola przynosiły rezultaty – ocenia Grzegorz Białek, trener przyjezdnych. I dodaje, że mimo serii dobrych wyników na razie nikt w klubie nie myśli o bezpiecznej strefie tabeli. – Mamy przed sobą kilka bardzo ciężkich pojedynków. Po kolei zmierzymy się przecież z Resovią, Motorem i Karpatami Krosno. Na razie koncentrujemy się na najbliższym rywalu. Co będzie dalej jeszcze zobaczymy. Chcemy być, jak najwyżej w tabeli, ale przed nami jeszcze sporo pracy w tej rundzie.
Co ciekawe Michał Zuber i spółka w sześciu ostatnich meczach uzbierali aż 13 punktów. W ośmiu pierwszych tylko pięć „oczek”. Obecnie do pierwszej siódemki tabeli tracą tylko pięć punktów. W następną niedzielę do Lubartowa przyjedzie Resovia.
Chełmianka – Lewart Lubartów 0:2 (0:0)
Bramki: Kompanicki (49, 53).
Chełmianka: Pawlak – Kowalski, Kwiatkowski, Grzywna, Fornal, Patryk Mazurek, Tomalski, Kobiałka, Wójcik, Koprucha, Pritulak.
Lewart: Parzyszek – Bijan, Michna, Mitura, J. Niewęgłowski, Rusinek, Bujak (75 D. Pikul), D. Niewęgłowski (90 Kula), Kotowicz (90 B. Jezior), Kompanicki, Zuber (85 Wiącek)
Żółte kartki: Pritulak, Tomalski – Bujak, D. Niewęgłowski, Rusinek.
Czerwona kartka: Arkadiusz Rusinek (Lewart, 81 min, za drugą żółtą)
Sędziował: Radosław Wąsik (Lublin). Widzów: 500.