Dużą niespodziankę podczas mistrzostw świata w norweskim Bergen sprawił zawodnik z Puław. Filip Maciejuk stanął na najniższym stopniu podium w jeździe indywidualnej na czas, w kategorii juniorów
Kolarz Pogoni Mostostal rozpoczął swój start spokojnie. Pierwszy pomiar czasu nie wskazywał, że może się znaleźć w najlepszej trójce, bo był dopiero 20 w stawce. Błyskawicznie wyprzedzał jednak rywali. Drugi pomiar czasu? Maciejuk był już szósty. Co najważniejsze, finiszował w wielkim stylu i ostatecznie wywalczył trzecie miejsce.
Trasę liczącą 21,1 km reprezentant Biało-Czerwonych pokonał w czasie 28:15,44. Do triumfatora, Brytyjczyka Thomasa Pidckocka zabrakło mu tylko 13 sekund. Drugi był Włoch Antonio Puppio. Inny z Polaków, Damian Papierski zakończył zmagania na 31 miejscu.
– Nie wierzę, że stanąłem na podium i chyba jeszcze długo w to nie uwierzę. Marzyłem o tym medalu i bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się osiągnąć taki sukces – mówi Filip Maciejuk w rozmowie z Eurosportem.
– Trzecie lokata na mistrzostwach świata to wielkie osiągnięcie, ale oczywiście zawsze pozostaje niedosyt – dodawał zawodnik klubu z Puław. Wyjaśniał także, że idealnie wykonał założenia taktyczne. – Ważny był w szczególności początek jazdy. Musiałem się zatroszczyć o to, by rozłożyć siły tak, by nie zabrakło ich w końcówce. Na szczęście wszystko poszło, jak powinno i z tego jestem bardzo zadowolony.