Rozmowa z Pawłem Niedziółką, rugbystą Budowlanych Lublin
Mecz z Lechią Gdańsk był dla wychowanka lubelskiego klubu nr 100 w rozgrywkach ligowych w barwach Budowlanych. Zawodnik pojawił się na placu gry w 70 minucie zastępując Arkadiusza Janeczkę.
- Zespół wygrał 33:13, ale nie ma pan chyba powodów do zbytniej radości?
– Zrobiliśmy, co sobie założyliśmy przed spotkaniem czyli pokonaliśmy Lechię. Co z tego skoro Pogoń Siedlce nie wygrała w Warszawie ze Skrą.
- W takiej sytuacji z perspektywy upływającego czasu szkoda kilku wcześniejszych spotkań?
– Przede wszystkim porażki u siebie właśnie ze Skrą. Gdybyśmy wtedy zainkasowali komplet punktów, a nawet wygrali z bonusem i zdobyli kolejne bonusy w spotkaniach z Juvenią Kraków i KS Budowlanymi Łódź, mielibyśmy tzw. mały finał na boisku w Lublinie.
- Mając świadomość setnego meczu nie mógł się pan już chyba doczekać wejścia na boisko?
– Zawsze bardziej nerwowo jest na rezerwie niż na boisku. Kiedy stoisz przy linii masz świadomość, że nic nie możesz zrobić, choć bardzo byś chciał, w niczym nie możesz pomóc kolegom. I to jest najgorsze dla sportowca.
- Wygrana z Lechią mogła być jeszcze wyższa?
– Podeszliśmy do tego spotkania solidnie zmobilizowani i mocno skoncentrowani. Mimo to, szczególnie w pierwszej połowie, nie ustrzegliśmy się błędów. W naszej grze było dużo chaosu.
- Jak pan oceni zdobyte przez was piąte miejsce na koniec rozgrywek?
– Musimy wziąć pod uwagę kilka spraw, które wystąpiły w obecnym skróconym sezonie. Niewiele brakowało, a z powodów finansowych nie przystąpilibyśmy do rozgrywek ekstraligi. Dlatego też mieliśmy bardzo krótki okres przygotowawczy. Kończymy ligę na piątym miejscu, choć mieliśmy szansę na pozycję w czwórce. Na pewno pozostanie niedosyt, bo nie wszystko zależało od nas. Korespondencyjnie między Lublinem i Warszawą górą była stolica i to na pewno boli. Z drugiej strony trzeba też dostrzec promyk nadziei. Z takim składem jakim dysponowaliśmy udało nam się dojść do formy, z którą wygraliśmy pięć spotkań i jedno zremisowaliśmy. Poza nieszczęśliwym meczem ze Skrą przegraliśmy jeszcze tylko z finalistami obecnego sezonu liderem Ogniwem Sopot i Budowlanymi SA Łódź. Mamy ciekawy potencjał na nowy sezon.
- Stuknęła sportowa setka. Zamierza pan nadal grać w rugby?
– Oczywiście, że tak. Jak po osiem godzin codziennie człowiek siedzi za biurkiem w pracy to potrzebuje odskoczni i relaksu. Nie zamierzam przechodzić na sportową emeryturę.