Dzisiaj kolejna odsłona mistrzostw świata. O godz. 17.30 zostanie rozegrany konkurs na dużej skoczni. Transmisja na żywo w TVP1 i Eurosporcie.
Przed czterema laty podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme Kamil Stoch był jednym z faworytów zawodów na normalnej skoczni. Po pierwszej serii potwierdzał wysokie aspiracje, zajmując pierwszą pozycję. W finałowej serii jednak się spalił i ostatecznie spadł na ósme miejsce. Były łzy, było rozczarowanie, ale także chęć pokazania, że wielka forma nie uleciała. W efekcie złoto na dużym obiekcie. Tym razem sytuacja jest podobna, bo na skoczni normalnej Kamil musiał zadowolić się czwartym miejscem.
Dziś zamierza powalczyć o zwycięstwo. Czy mu się uda? Oby, bo kilka szans medalowych już nam przepadło. Liczyliśmy przecież na naszych skoczków na normalnym obiekcie, na Justynę Kowalczyk w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną. Za każdym razem wyniki były dobre, ale do podium trochę brakowało. No to teraz wreszcie pora na nie wskoczyć.
Stoch jest w gronie największych faworytów, do których zaliczyć trzeba także medalistów z obiektu normalnego – Stefana Krafta i Andreasa Wellingera czy znakomicie tu skaczącego Słoweńca Petera Prevca. Na starcie na pewno zabraknie jego brata, Domena, który spakował już walizki i wrócił do kraju. Nastolatek zgubił formę, jaką imponował na początku sezonu, a podczas ostatniego treningu na dużym obiekcie nie potrafił dolecieć do 100 metra.
– Pomijając moje wyniki, czułem się tu całkiem dobrze. Zrobiłem tu coś dla siebie i było to dla mnie cenne doświadczenie, z którego wyciągnę naukę. Teraz Goran Janus podjął decyzję, aby odesłać mnie do domu, żebym jak najszybciej mógł poświęcić się treningom. W pełni akceptuję tę decyzję – powiedział młody zawodnik, cytowany przez serwis skokipolska.pl.
My liczymy przede wszystkim na Stocha, ale szanse na miejsca w czołówce mają także pozostali nasi reprezentanci: Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła.
Mustaf zrobił swoje
Kubacki, który wygrał kwalifikacje do konkursu na normalnej skoczni, tym razem musiał zadowolić się dziewiątą pozycją po skoku na 119 m. Popularny Mustaf jako jedyny z biało-czerwonych musiał się kwalifikować. Pozostali, z racji na wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, mieli zapewniony start w konkursie głównym.
Skoczkowie startowali w środę w trudnych warunkach. Już podczas serii próbnej dużym utrudnieniem był deszcz ze śniegiem. Później opady jeszcze się nasiliły. W takich okolicznościach rywalizację niespodziewanie zdominowali Finowie. Pierwsze miejsce zajął Antti Aalto po skoku na 128,5 m. W czołowej dziesiątce znalazło sie jeszcze dwóch jego rodaków – szósty Jarkko Maeaettae i siódmy Ville Larinto.
Największą niespodzianką kwalifikacji był brak awansu do zawodów Romana Koudelki. Reprezentant Czech zajął czterdziestą drugą pozycję po skoku na odległość 98,5 m.
Z grona zawodników, którzy mieli kwalifikacje w kieszeni, najdalej skakali Peter Prevc (127,5 m), Piotr Żyła (121,5 m) i Manuel Fettner (121,5 m). Maciej Kot wylądował na 115 metrze, a Kamil Stoch półtora metra bliżej.
– To był najtrudniejszy dzień ze wszystkich w Lahti. Dobrze jednak, że ten trening się odbył, bo mieliśmy możliwość poskakania w naprawdę ciężkich warunkach. Nie lubię skakać w takich warunkach, ale swoją pracę trzeba było wykonać. Najlepiej skacze mi się w mrozie i słoneczku, kiedy tory najazdowe są szybkie. Właśnie przez te tory miałem problemy z pozycją najazdową. Trudniej mi było utrzymać równowagę, ale przynajmniej wiem, czego się spodziewać w takich warunkach – powiedział Stoch dla portalu eurosport.onet.pl.
– Było bardzo wolno na rozbiegu. Dopóki był deszcz, to nie było tak wielkiego problemu, ale kiedy przekształcił się w śnieg, prędkości wyraźnie spadły. Tuż przed wybiciem, kiedy wjeżdżamy na płaskie, traciliśmy równowagę, a to wybijało z rytmu. Nie chciałbym takich warunków w czwartkowym konkursie – dodał Kot.
W czwartek rywalizacja rozpocznie się od serii próbnej, zaplanowanej na godz. 16.30. Pierwsza seria konkursu głównego ruszy godzinę później. Transmisja na żywo w TVP1 i Eurosporcie.