W niedzielę o godz. 19 AZS UMCS Lublin zmierzy się z SMS PZKOSZ Łomianki
Co prawda w tabeli zajmują drugie miejsce, ale z liderem, MKK Siedlce, przegrywają tylko gorszym bilansem małych punktów.
– Jesteśmy na dobrej drodze i tego się trzymamy. Te najważniejsze mecze, z najmocniejszymi przeciwnikami są jednak dopiero przed nami – przytomnie zauważa Grażyna Witkoś, środkowa AZS UMCS.
Lublinianki na parkiecie sprawiają wrażenie, jakby znały się od lat, tymczasem w większości współpracują ze sobą dopiero od początku okresu przygotowawczego.
Z poprzedniego sezonu pozostało tylko kilka zawodniczek, które z wyjątkiem kontuzjowanej Darii Cybulak, nie odgrywały ważniejszej roli w zespole. Trener Sławomir Depta musiał zbudować więc całkiem nową drużynę.
– Dość szybko udało nam się zgrać. Wiadomo, że po tak krótkim okresie nie możemy być jeszcze perfekcyjnie działającą maszyną, ale funkcjonujemy dość sprawnie. Z treningu na trening, z meczu na mecz jest coraz lepiej, kolejne trybiki się zazębiają i na te najważniejsze spotkania powinnyśmy być już gotowe w stu procentach – twierdzi Witkoś.
W niedzielę przeciwnikiem AZS UMCS będzie SMS PZKosz Łomianki. Rywal wymagający, ale z pewnością do ogrania, co udowodnił przed tygodniem lider z Siedlec, zwyciężając na wyjeździe 70:45.
To była jedyna jak do tej pory porażka zespołu, w którego składzie aż roi się od juniorskich reprezentantek Polski. Występują w nim dziewczęta urodzone w latach 1995-1998, a prawdziwymi gwiazdami drużyny są Angelika Stankiewicz i Monika Naczk, notujące odpowiednio 15.3 i 9.3 pkt na mecz.
– One są młodsze, bardziej wybiegane i lubią grać agresywnie. Nie możemy pozwolić, żeby narzuciły nam swoje szalone tempo, bo nas zabiegają. Jesteśmy jednak bardziej doświadczonym zespołem. Jeżeli zaczniemy spokojnie i będziemy kontrolowały wydarzenia na parkiecie, wygramy – kończy Witkoś.