W Poznaniu i Gdańsku – tam zostaną rozegrane pierwsze mecze rozpoczynających się w poniedziałek mistrzostw Europy w koszykówce mężczyzn. W stolicy Wielkopolski Macedończycy zmierzą z Grekami, a w hali Olivia zagrają Rosjanie i Łotysze. O godz. 18.15, we wrocławskiej Hali Stulecia, Polacy podejmą Bułgarów
Czy jednak optymizm fanów znad Wisłą jest uzasadniony? – Chciałbym, abyśmy wywalczyli medal, jednak będzie o to bardzo trudno. Już ćwierćfinał wziąłbym w ciemno – tonuje nastroje Dominik Derwisz, trener pierwszoligowego Startu Lublin. Trudno się z nim nie zgodzić, gdyż z pewnością nie jesteśmy faworytami Eurobasketu. W ostatnich
mistrzostwach Europy przegraliśmy z reprezentacjami Włoch, Francji i Słowenii, które zresztą niczego wielkiego w Hiszpanii nie ugrały.
Nasza liga nie jest zaliczana do najsilniejszych, a jakby tego było mało targają nią kłopoty natury organizacyjnej. Polacy wprawdzie w większości grają za granicą, ale zazwyczaj są to kluby mało znaczące w Europie. Chlubnym wyjątkiem są tu jedynie Maciej Lampe i nasz jedynak w NBA Marcin Gortat.
Zatem dlaczego mamy osiągnąć dobry wynik na Eurobaskecie? Przede wszystkim dlatego, że gramy na własnym terenie i będziemy wspomagani dopingiem wspaniałej publiczności. Mamy również Macieja Lampe i Marcina Gortata, którzy pod koszem są w stanie ustać każdemu rywalowi. Poza tym mistrzostwa Europy są jedną z ostatnich szans na przywrócenie koszykówce należytej roli w polskim sporcie. Aby to zrobić, należy jednak zająć przynajmniej szóste miejsce, które zagwarantuje nam udział w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Turcji. Jeżeli w czołowej "szóstce” będzie ekipa z nad Bosforu, to siódma lokata pozwoli nam również zagrać na światowym czempionacie.
Pierwszym krokiem do realizacji tego celu będzie dobry występ w rozgrywkach grupy D, w której przyjdzie nam się zmierzyć z Turcją, Litwą i Bułgarią. Z tym ostatnim zespołem zagramy już jutro, a ten mecz po prostu trzeba wygrać, zwłaszcza, że podopieczni słynnego Pini Gershona przyjechali do Polski bez swojej największej gwiazdy, Ibrahima Jaabera. Naturalizowany Amerykanin swoją absencję w Polsce tłumaczy ramadanem. Nie wolno jednak lekceważyć jego kolegów, którzy w swoim składzie mają Filipa Widenowa. 29-letni obrońca w 2005 r. był trzecim strzelcem mistrzostw Europy, ustępując jedynie Hiszpanowi Juanowi Carlosowi Navaroo i Niemcowi Dirkowi Nowitzkiemu.
Jutro podopieczni Muli Katzurina zmierzą się z Litwą, która dwa lata temu zdobyła brązowy medal. Gwiazdą tej ekipy jest, znany z występów w Denver Nuggets, Linas Kleiza. 24-letni Litwin, grający obecnie w Olimpiakosie Pireus, świetnie radził sobie za oceanem, a jego najlepszym meczem było spotkanie z Utah Jazz. Litwin zdobył wtedy 41 punktów.
W środę Polacy podejmą Turków, faworytów naszej grupy. Mecz z ekipą Bogdana Tanjevićia będzie szczególny dla Marcina Gortata, gdyż na parkiecie zmierzy się z Hedo Turkoglu, z którym przez dwa lata występował w Orlando Magic.
Nasza reprezentacja do mistrzostw Europy przystępuje w najmocniejszym składzie. O siłę podkoszową nie musimy się obawiać, gdyż tam królują Gortat i Lampe. Dużo większym problemem może być brak rozgrywającego. Wprawdzie w meczach sparingowych nieźle spisywał się Krzysztof Szubarga, ale zawodnik Anwilu Włocławek nigdy nie występował w tak dużej imprezie i można mieć poważne obawy czy będzie w stanie poradzić sobie z presją. Zresztą podobne obawy można mieć wobec prawie wszystkich zawodników naszej reprezentacji...
PODZIAŁ NA GRUPY ME
Grupa B: (Gdański): Rosja, Łotwa, Francja, Niemcy.
Grupa C (Warszawa): Wielka Brytania, Słowenia, Serbia, Hiszpania.
Grupa D (Wrocław): Polska, Bułgaria, Turcja, Litwa.
7 września: Polska – Bułgaria (godz. 18.15) * Turcja – Litwa (21.15). 8 września: Litwa – Polska (18.15) * Bułgaria – Turcja (21.15). 9 września: Polska – Turcja (18.15) * Litwa – Bułgaria (21.15).