Po trzech porażkach z rzędu w lubelskiej ekipy rozglądają się za wzmocnieniami. Na tapetę wzięto zagraniczne koszykarki
Pszczółka AZS UMCS okazała się słabsza kolejno od Zagłębia Sosnowiec, Artego Bydgoszcz i Wisły Can-Pack Kraków. Wcześniej doznała także porażki z Basketem Gdynia, co sprawiło, że po ośmiu kolejkach jest poza czołową ósemką. W Lublinie nie podejmują nerwowych ruchów, tym bardziej, że porażki z ekipami dysponującymi większym budżetem od akademiczek nie są jakimiś wielkimi niespodziankami, a Pszczółki potrafiły ograć też wyżej notowane CCC Polkowice i InvestInTheWest Gorzów Wielkopolski. Niemniej, ze względu na mecz lubelski zespół jest coraz bardziej przewidywalny, co jeszcze nasiliło się po tym, jak ze składu na ostatni mecz wypadła Uju Ugoka.
Bez Nigeryjki w składzie Pszczółki przegrały z Wisłą Can-Pack, choć to nie był dobry dzień krakowianek, które popełniły aż 22 straty. Pod koszem zdecydowanie jednak zdominowały nasz zespół, zbierając aż 42 piłki przy zaledwie 25 lublinianek. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro Pszczółki pod koszem miały tylko Martę Witkowską i Agatę Dobrowolską.
– Wiadomo, że każdy trener wolałby mieć dłuższą ławkę. Nie ukrywam, że to troszkę nasza bolączka. Mamy tak wąski skład, że aby wygrywać z najlepszymi, wszystkie dziewczyny muszą mieć swój dzień. Wystarczy, że jedna albo dwie czują się słabiej, nieco gorzej wejdą w mecz, a okazuje się, że nie mamy już szans na skuteczną rywalizację – przyznaje trener Wojciech Szawarski.
Na szczęście uraz Ugoki nie jest poważny. – Na upartego mogła zagrać w Krakowie, ale nie chcieliśmy ryzykować pogłębienia się kontuzji. Tym bardziej, że w perspektywie mieliśmy dłuższą przerwę na mecze reprezentacji. To czas, który chcemy wykorzystać na spokojny trening. A ten jest szczególnie potrzebny Uju, która dołączyła do nas przed samym startem ligi i wciąż ma sporo zaległości – zauważa szkoleniowiec.
Niewykluczone, że w najbliższym czasie do zespołu dołączy kolejna koszykarka. – Nie ukrywam, że rozglądamy się po rynku i być może sięgniemy po jedną zawodniczkę z zagranicy, z europejskim paszportem. Na pewno nie będzie to Polka, bo nasz rynek jest bardzo mocno spenetrowany i obecnie nie da się znaleźć na nim koszykarki, która byłaby w naszym zasięgu – przekonuje Szawarski.
Nie zdradza jednak, na jakiej pozycji chciałby wzmocnić zespół. – Decyzję podejmiemy dopiero po kilku kolejnych treningach. Chcę zobaczyć, jak wówczas będą prezentowały się dziewczyny. Nic nie jest jeszcze przesądzone. Może być i tak, że nikogo już nie pozyskamy, choć nie ukrywam, że zależy mi na poszerzeniu kadry – kończy trener.