Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin przedłużyły swoją dobrą passę na krajowych parkietach. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka pokonały w niedzielę u siebie BC Polkowice 75:72. Dzięki temu wskoczyły na fotel lidera rozgrywek
Lublinianki rozpoczęły spotkanie z bardzo wysokiego „C”, bo od prowadzenia 10:0. Nie pomyliły się w żadnej z czterech akcji i bezbłędnie egzekwowały rzuty. Trener BC Polkowice – Karol Kowalewski – nie czekał dłużej, tylko przerwał grę i przywołał do siebie swoje podopieczne. Przełamanie gościom dała w końcu Artemis Spanou, która przymierzyła z obwodu. Polkowiczanki nie popełniały już tak prostych błędów i postawiły się rywalkom w obronie. Akademiczki świetnie walczyły na zbiórkach i miały kilka okazji do ponawiania swoich ataków. Zdarzało im się jednak tracić rezon i dawać przyjezdnym zbyt dużo wolnej przestrzeni do gry. Przy stanie 15:8 to trener Krzysztof Szewczyk sięgnął po „czas”. Pod koniec pierwszej kwarty szansę na pokazanie się otrzymała nowa w lubelskim zespole Hanne Mestdagh – Belgijka raz spróbowała swoich sił „za trzy”, ale chybiła. Jej drużyna wygrywała jednak 20:14.
To, co rzucało się w oczy, to fakt, z jak dużą pewnością zielono-białe poczynały sobie na dystansie. To była ich mocna broń, bo polkowiczanki nie kwapiły się do biegania za każdą zawodniczką z Lublina, która czekała na piłkę na obwodzie. Kiedy Aleksandra Stanacev dała gospodyniom prowadzenie 30:14, szkoleniowiec ekipy gości ponownie skorzystał z przerwy na żądanie. Jego podopieczne potrzebowały ponad pięciu minut, żeby w ogóle przedrzeć się pod kosz. Ostatnie słowo w tej partii należało właśnie do wicemistrza kraju – na kilka sekund przed końcem Feyonda Fitzgerald, rozgrywająca znana z występów w Lublinie, wbiła się pod obręcz i trafiła z rywalkami „na plecach”. Przed przerwą tablica pokazywała wynik 41:27 dla AZS UMCS.
Polkowiczanki wyciągnęły lekcje z poprzednich dwóch odsłon, bo w trzeciej kwarcie oglądaliśmy z ich strony więcej sportowej agresji. Nie tylko twardo broniły, ale również imponowały skutecznością w ataku. Zespół z Dolnego Śląska szybko nabierał wiatru w żagle – kiedy Alicja Grabska i Artemis Spanou, w dwóch kolejnych akcjach, skarciły rywalki za słabą obronę na obwodzie, to trener Krzysztof Szewczyk musiał przerwać grę. Co prawda jego drużyna ciągle była na prowadzeniu (50:43), ale radziła sobie coraz słabiej. „Pszczółki” zachowały się jednak na tyle przytomnie, że nie pozwoliły wicemistrzyniom Polski całkowicie przejąć inicjatywy. Ich przewaga stopniała, ale ją utrzymały – 56:49.
Momentami zadziwiająca była nonszalancja lubelskiego zespołu. Polkowiczanki oddawały sporo rzutów trzypunktowych i średnio co trzeci z nich znajdował drogę do kosza. Dziwi więc, że lublinianki niejednokrotnie pozwalały im na spokojne przymierzenie. To, co sprawdzało się w ataku w poprzednich kwartach, nie działało w decydującej partii – podopieczne Krzysztofa Szewczyka miały problem z dostosowaniem się do warunków na parkiecie. Na cztery minuty przed upływem czasu gry przyjezdne doprowadziły do remisu po 62. Długo się z tego nie cieszyły, bo już po chwili akademiczki ponownie były o krok przed nimi. Do ostatnich sekund końcowy rezultat wisiał na włosku. 20 sekund przed ostatnim gwizdkiem „Pszczółki” wygrywały 72:69, a trener gości wziął „czas”. Obaj szkoleniowcy wykorzystywali każdą kartę, którą jeszcze trzymali w rękawach. Ostatecznie to gospodynie triumfowały 75:72.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – BC Polkowice 75:72 (20:14, 21:13, 15:22, 19:23)
Pszczółka: Jakubcova 3, Mack 21 (16 zb.), Smalls 29 (10 zb.), Stanacev 14, Kośla – Sklepowicz 2, Niedźwiedzka 6, Mestdagh, Kurach.
Polkowice: Fitzgerald 7, Gajda 8, Mavunga 22 (16 zb.), Spanou 12, Grabska 16 – Zięmborska 4, Puter 3, Cado, Telenga.
Sędziowie: Arnauld Kom Njilo, Marcin Bieńkowski, Tomasz Trybalski.