Przed tygodniem Start AZS wygrywał do przerwy ze Stalą Stalowa Wola różnicą 14 pkt, aby ostatecznie ulec rywalom.
Lublinianie grali koncertowo w drugiej i trzeciej kwarcie - wychodziło im niemal wszystko. Twardo bronili, a w ataku wreszcie dopisywała skuteczność. Łukasz Jagoda rozgrywał najlepszy mecz w sezonie. Nie tylko umiejętnie kierował poczynaniami kolegów, ale także celnie rzucał z dystansu. Trzykrotnie trafił do kosza zza linii 6,25 m, podrywając do rywalizacji pozostałych zawodników. Pruszkowianie sprawiali wrażenie kompletnie zagubionych. Ich gry nikt nie potrafił uporządkować. Najlepszy snajper Wózków - Michał Wołoszyn, kończył pierwszą połowę z zerowym dorobkiem. A Start AZS walczył jak w transie. Trener Krzysztof Ziemoląg miał tylko jeden problem - cztery przewinienia Łukasza Jagody po 30 min spotkania. Szkoleniowiec zaryzykował i Start AZS rozpoczął czwartą odsłonę ze swoim podstawowym rozgrywającym, którego stracił już po... minucie. Piąty faul i gospodarze pozostali bez reżysera. Tej luki nie był w stanie wypełnić Piotr Urbański, który sprawdzał się jako egzekutor, ale nie potrafił konstruować akcji. W krótkim czasie popełnił aż 7 strat. W końcu bał się wyprowadzać piłkę. Łukasz Jagoda z ławki rezerwowych udzielał wskazówek, ale robił to zbyt gwałtownie. Trener nie potrafił uspokoić swojego zawodnika, w końcu odesłał go do szatni, co także mogło podciąć skrzydła pozostałym koszykarzom Startu AZS.
W Wózkach rozrzucał się Wołoszyn (w poprzednim sezonie także pogrążył Start AZS). Trafiał jak natchniony. Zdobył 14 pkt z rzędu, popisując się czterema "trójkowymi” akcjami, a lubelski szkoleniowiec zapomniał chyba, że ma prawo do przerw na żądanie. Goście zaczęli przeważać także pod tablicą, ponieważ za piąty faul spadł Bartosz Borkowski. Pruszkowianie bronili agresywnie, wymuszając na gospodarzach wiele błędów. W 39 min Marcin Matuszewski doprowadził do remisu 79:79. Po rzutach wolnych Artura Bajera Pruszków objął prowadzenie 84:80, które potrafił... utrzymać.
Piotr Karolak przegrał zakład
Piotr Karolak, były znakomity koszykarz lubelskiego AZS, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył w hali MOSiR. Jeszcze przed zakończeniem trzeciej kwarty był pewny, że jest już po meczu. Na wygraną gospodarzy postawił dobry trunek, ale nie będzie cieszył się z jego konsumpcji. Inny sympatyk lubelskiej drużyny jednym słowem podsumował sobotnie wydarzenia - skandal. (tor)
Start AZS Lublin - BT Wózki Pruszków 82:86 (14:17, 21:10, 34:21, 13:38)
Start AZS: Kowalski 18 (2 x 3), Ł. Jagoda 15 (3 x 3), Borkowski 13, Rak 11, P. Jagoda 6 oraz Urbański 15 (1 x 3), Repeć 4, Prażmo 0, Drozd 0, Ćwikła 0, Karczewski 0.
Pruszków: Wołoszyn 19 (3 x 3), Dłoniak 16 (2 x 3), Kwiatkowski 3, Bacik 2, Bogdanowicz 2 oraz Matuszewski 14 (1 x 3), Bajer 11, Malewski 6, Czubek 6, Suliński 5, Aleksandrowicz 2.
Sędziowali: Marek Żmuda, Damian Ottenburger, Miłaosz Tracz. Widzów - 400.