Przed dwoma ostatnimi meczami w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata reprezentacja Polski musi sobie poradzić z brakiem trzech bardzo ważnych zawodników z linii defensywy
Defensywa naszej kadry narodowej od dłuższego czasu pozostaje gorącym tematem do dyskusji. Eksperci i kibice od dawna zastanawiają się czy naszej reprezentacji lepiej wychodzi gra trójką obrońców, czy wtedy gdy na boisku jest ich czterech. Teraz doszły kolejne kłopoty z wykonawcami.
Już po październikowych meczach Biało-Czerwonych wiadomo było, że w meczu z Holandią nie zagra Przemysław Wiśniewski. 27-latek grający na co dzień we włoskiej Spezii był jednym z odkryć Jana Urbana. Niestety bardzo szybko pozbawił się możliwości gry z powodu żółtych kartek. Selekcjoner był jednak w stanie przygotować się na jego brak. Natomiast „w ostatniej chwili” z gry na najbliższe spotkania wypadł Jan Bednarek. 29-letni stoper po przenosinach z Anglii do FC Porto zbierał bardzo pozytywne recenzje. Niestety, w miniony weekend podczas meczu ligowego z Familicao i jego przyjazd na zgrupowanie kadry narodowej okazał się niemożliwy.
Brak Bednarka musiał mocno zasmucić selekcjonera, gdyż zapewne na mecz z Holandią planował wystawić go do gry obok Jakuba Kiwiora, który przecież również jest zawodnikiem FC Porto. Ostatecznie w meczu z najmocniejszym zespołem w naszej grupie z trzech podstawowych obrońców będzie mógł zagrać tylko jeden. Kto będzie wspierać Kiwiora? Dotychczas w meczach o punkty spośród środkowych obrońców krótkie występy zaliczyli jedynie Tomasz Kędziora i Jan Ziółkowski. Wydaje się więc, że to ci dwaj zawodnicy są najbliżej gry w najbliższym spotkaniu od pierwszych minut.
Jakby tego było mało kontuzji w ostatnich dniach doznał także Łukasz Skorupski. Bramkarz Bologni nie pojawił się na zgrupowaniu. Powód? Uszkodzenie mięśni zginaczy prawego uda.
Pauza 34-letniego bramkarza może potrwać około 45 dni. Zgodnie z tym scenariuszem istnieje prawdopodobieństwo, że Skorupski może już w tym roku nie pojawić się na boisku.
Selekcjoner zdecydował się awaryjnie dowołać Mateusza Kochalskiego. To doskonale znane nazwisko w naszym regionie, bo bramkarz azerskiego Karabachu jest wychowankiem BKS Lublin. Czy w piątek uda mu się zadebiutować w kadrze? Wydaje się, że najbliżej miejsca między słupkami jest w takiej sytuacji Kamil Grabara, a powołani zostali także Bartłomiej Drągowski i Kacper Tobiasz.
