Nie tak miał wyglądać początek sezonu w wykonaniu Olimpu-Startu Lublin. "Czerwono-czarni” w pierwszych pięciu spotkaniach odnieśli zaledwie dwa zwycięstwa, z Victorią Górnikiem Wałbrzych i Astorią Bydgoszcz. SKK Siedlce, najbliższy rywal lublinian, prezentuje się jeszcze gorzej.
Nasi koszykarze w tym tygodniu trenowali bardzo intensywnie. – Poprawić należało praktycznie wszystko, bo ostatnio w naszej grze było sporo niedociągnięć. Nie chciałbym jednak personalnie wskazywać, kto zawiódł. Jesteśmy jedną drużyną – wygrywamy wszyscy i przegramy wszyscy – powiedział Arkadiusz Pelczar, drugi trener Olimpu-Startu.
Po nieszczęśliwie przegranym meczu ze Zniczem Basket Pruszków, kibice najwięcej zastrzeżeń mieli do postawy rozgrywających oraz Łukasza Kwiatkowskiego. Na problemy z "jedynkami” receptą ma być Sebastian Szymański, który dołączył do Olimpu-Startu.
Nie jest jednak powiedziane, że były koszykarz Turowa Zgorzelec już jutro zaprezentuje swoje umiejętności publiczności w hali MOSiR.
– Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zdążymy z załatwieniem wszystkich formalności przed meczem z Siedlcami. W tej sprawie wiele zależy od klubu z Turowa – powiedział Cezary Wicha, kierownik Olimpu-Startu.
Ciężkie zadanie czeka również Kwiatkowskiego, który będzie musiał zmagać się z Piotrem Misiem. Tego ostatniego bardzo dobrze pamiętają starsi kibice "czerwono-czarnych” – Miś w latach 2001-2003 był zawodnikiem Startu.
– Z tego okresu mam wiele dobrych wspomnień. Utrzymuję kontakty z Michałem Sikorą czy Przemysławem Łuszczewskim. Faworytem są gospodarze, ale tanio skóry nie sprzedamy. Hala MOSiR jest obiektem dość specyficznym, bo kosze są bardzo twarde. To będzie atut lublinian – powiedział Piotr Miś.
– Wcale nie jest powiedziane, że będzie go krył Kwiatkowski. Być może Misiem zaopiekuje się Paweł Kowalski. Jak go unieszkodliwić? Należy wypchać go jak najdalej od kosza – tłumaczy taktyczne zawiłości Pelczar.
Na kogo należy jeszcze zwrócić uwagę w SKK Siedlce? – Niezły rzut ma Kamil Sulima, inny z koszykarzy z przeszłością w Lublinie. To w ogóle będzie spotkanie starych znajomych – dodaje Pelczar. W sobotę na parkiecie nie zobaczymy raczej Przemysława Łuszczewskiego, który ma naderwany mięsień dwugłowy.