Wikana-Start Lublin rozpoczyna udział w Pucharze Polski. Na początek podopieczni Dominika Derwisza zmierzą się na wyjeździe z drugoligowym SKK Siedlce. Początek dzisiejszego meczu został zaplanowany na godz. 18
Trudno jednak ocenić, ile w wypowiedzi centra Wikany-Startu jest kurtuazji, a ile rzeczywistej chęci walki o Puchar Polski. Wydaje się jednak, że sztab szkoleniowy ma tyle powodów do zmartwień, że nie ma już czasu na zaprzątanie sobie głowy walką o mało znaczące trofeum.
Podopieczni Dominika Derwisza mają bowiem olbrzymi problem z kontuzjami. Z urazami od kilku dni walczą Leszek Kaczmarski i Alan Czujkowski.
– Na treningu dostałem niefortunnie piłką w rękę i zwichnąłem nadgarstek. W tym wszystkim pocieszającą wiadomością jest, że kontuzji uległa lewa ręka, dzięki czemu po zdjęciu gipsu będę mógł szybko z powrotem złapać rytm – tłumaczy na klubowej stronie Alan Czujkowski.
Lista kontuzjowanych zawodników wydłużyła się w sobotę, kiedy w trakcie meczu z Politechniką Poznań wiązadła naderwał Sebastian Szymański. – Lekarz powiedział mi, że mogę się cieszyć, że nie doszło do zerwania. Nie wiem jeszcze jednak, kiedy wrócę do treningów i gry – powiedział na klubowej stronie Sebastian Szymański.
Dużo szybciej na boisku pojawią Kaczmarski i Czujkowski. Pierwszy być może pojedzie z drużyną na najbliższy ligowy mecz do Szczecina, a drugi powinien rozpocząć regularne treningi w przyszłym tygodniu.
Mimo dobrego początku, koszykarze Wikany-Startu nie powinni popadać w samozachwyt, bo w ich grze wciąż jest sporo mankamentów. Szwankuje zwłaszcza gra w ofensywie. Te niedoskonałości odkryła w sobotę Politechnika. Agresywna obrona na całym boisku stosowana przez zawodników z Wielkopolski, sprawiła, że lublinianie momentami nie potrafili wyjść z piłką z własnej połowy.
– Byłem mocno zdziwiony faktem, ze nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na rozpracowanie defensywy rywali. Ćwiczymy to przecież na treningach – dodał Wojciech Szawarski.
Innym problemem jest brak odpowiedniej koncentracji. Na początku sezonu widać było to przy egzekwowaniu rzutów wolnych, a w ostatnich meczach objawiało się to w słabej skuteczności spod samego kosza.
– To jest nasz duży problem i nie potrafię znaleźć rozwiązania tego problemu. Być może po prostu czujemy się zbyt pewnie – zastanawiał się Marcel Wilczek.
– Wygraliśmy to, co musieliśmy i powinniśmy. Nie udało się nam sprawić niespodzianek w Kutnie i Toruniu, a to oznacza, że mamy jeszcze nad czym pracować. W każdym meczu walczymy o zwycięstwo, a na tabelę spojrzymy dopiero na koniec sezonu – dodał Szawarski.