Motor Lublin rozbił w piątek radzyńskie Orlęta aż 4:0, ale wcale nie było to łatwe spotkanie dla gospodarzy. Pierwszy gol padł dopiero w 67 minucie, wcześniej goście dzielnie stawiali czoła faworyzowanym rywalom.
W pierwszej połowie niby optyczną przewagę mieli lublinianie, ale z groźniejszymi akcjami wychodzili podopieczni trenera Damiana Panka. Już w siódmej minucie Aleksander Komor zatrzymał szarżującego Konrada Króla. Później niezłe okazje zmarnowali Piotr Zmorzyński i Król. Obaj byli bardzo aktywni i jeszcze przed przerwą mieli kolejne szanse. Krzysztof Żukowski nie dał się jednak zaskoczyć.
Motor nie mógł zdziałać zbyt wiele z przodu. Niecelne strzały oddawali Krystian Mroczek i Paweł Myśliwiecki, dlatego schodzących do szatni na przerwę żółto-biało-niebieskich żegnały gwizdy.
Po przerwie obraz gry długo nie ulegał zmianie i kibice pewnie myśleli już, że dojdzie do niespodzianki. Wszystko odmieniła jednak akcja z 67 minuta. Piłkę na wysokości pola karnego Orląt dostał Remigiusz Szywacz i dograł wzdłuż pola karnego, tam obrońcom urwał się Maciej Wojczuk i z bliska dostawił tylko nogę.
Ten gol wyraźnie podciął skrzydła przyjezdnym. Po chwili Piotr Piekarski uderzył z dystansu, a piłka jakimś cudem przeleciała pod ręką Adriana Wójcickiego. Końcówka to już wyraźna przewaga drużyny Dominika Nowaka. Kibice nie zdążyli jeszcze usiąść po drugiej bramce, a już było 3:0. Kapitalnie zachował się Damian Falisiewicz. Po serii podań „Fala” nie uderzał z ostrego kąta, tylko odegrał do Myśliwieckiego, a ten strzelił do „pustaka”. W doliczonym czasie gry Falisiewicz ukoronował dobry występ kolejnym trafieniem. Najpierw świetnie przyjął piłkę w polu karnym jedną nogę, a drugą posłał ją do siatki.
– Po takich meczach wynik mówi sam za siebie, ale nie w tym przypadku. Uważam, że przez 65 minut zagraliśmy bardzo dobre zawody. Nie przyjechaliśmy bronić wyniku za wszelką cenę i wybijać piłki po autach. Dugo udawało nam się grać w piłkę. Chcę pochwalić swój zespół. Mimo porażki 0:4 jestem zadowolony z chłopaków – ocenia trener Damian Panek.
– Trzeba przyznać, że to nie był łatwy mecz. Orlęta naprawdę wysoko zawiesiły poprzeczkę. Gratulację dla rywali. Na pewno odbiorą punkty nie jednej czołowej drużynie tej ligi. My bardzo długo nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Gramy jednak o awans i nie zawsze każde spotkanie będzie piękne w naszym wykonaniu. Najważniejsze są kolejne trzy punkty – mówi Dominik Nowak, opiekun Motoru.
Motor Lublin – Orlęta Radzyń Podlaski 4:0 (0:0)
Bramki: Wojczuk (67), Piekarski (74), Myśliwiecki (76), Falisiewicz (90).
Motor: Żukowski – Falisiewicz, Komor, Gieraga, Szywacz, Mroczek (57 Stachyra), Tymosiak (87 Ilczuk), Piekarski, Prusinowski (83 Dykij), Myśliwiecki, Wojczuk (80 Wolski).
Orlęta: Wójcicki – Ebert (78 Leszkiewicz), Konaszewski, Zarzecki, Szymala (82 Grądzki), Mielniczuk, Groborz, Kot (85 Nowacki), Król (78 Milcz), Zmorzyński, Szpak.
Żółte kartki: Mroczek, Wolski, Wojczuk (Motor)
Sędziował: Marek Pająk (Mielec). Widzów: 1812.