W środę na Arenie odbyły się konferencje prasowe czterech zespołów, które w najbliższych dniach rozegrają swoje mecze w Lublinie. Dla dziennikarzy była to też pierwsza okazja do poznania mistrzostw świata od kuchni
Organizacja mundialu rzeczywiście robi olbrzymie wrażenie. Arena przypomina twierdzę, choć daleko jej do miana oblężonej. Oczywiście ochrona czujnym okiem obserwuje każdego, kto pojawia się w okolicy stadionu, aczkolwiek ochroniarze oraz wolontariusze są bardzo uprzejmi i pomocni.
Biuro prasowe również jest świetnie zorganizowane. Oprócz normalnych urządzeń w tego typu miejscach prawdziwą rewelacją są tłumaczenia symultaniczne. Dzięki specjalnej aplikacji konferencje prasowe mogą być prowadzone w języku właściwym dla trenerów czy zawodników uczestniczących w mundialu.
Wypowiedzi głównych bohaterów są natychmiast tłumaczone na język właściwy dla obecnych dziennikarzy. Aby korzystać z tego dobrodziejstwa żurnalistom wystarczy tylko telefon z podłączeniem do internetu oraz najprostsze słuchawki. To zdecydowanie ułatwia komunikację i powoduje, że znikają ograniczenia związane z barierą językową.
Widać to zresztą nawet u samych zawodników. Cristian Neptali Calix Alvarado z Hondurasu podzielił się chociażby swoimi wspomnieniami z dzieciństwa.
– Moją największą inspiracją jest mój ojciec. Był moim wzorem od najmłodszych lat. Nie jest piłkarzem, ale jest dla mnie fantastyczny i zawsze mnie wspierał. On bardzo się cieszy, że jestem profesjonalnym piłkarzem. To dla niego i dla mnie ogromna satysfakcja – mówił po hiszpańsku pomocnik reprezentacji Hondurasu.
Dziennikarzy najczęściej interesowała jednak pogoda, która w ostatnich dniach w naszym regionie jest dość kapryśna. – Rzeczywiście, nie jest zbyt ciepło. W Hondurasie o tej porze jest 28 stopni Celsjusza. Zachowujemy jednak spokój, bo przed turniejem byliśmy na zgrupowaniu na Słowacji, gdzie warunki atmosferyczne były podobne – powiedział Carlos Tabora.
PIERWSZY MECZ NA ARENIE LUBLIN JUŻ W CZWARTEK
W czwartek bohaterami lubelskiej Areny będą jednak inne reprezentacje. O godz. 18 na murawie pojawią się zawodnicy Senegalu i Tahiti. Wyraźnym faworytem tego spotkania są piłkarze z Afryki, chociaż ich trener dba o to, żeby jego podopieczni nie zlekceważyli egzotycznego przeciwnika.
– Na początek zagramy z zespołem, którego w ogóle nie znamy. W takich sytuacjach zawsze trzeba uważać na niespodzianki. Przygotowania poszły dobrze. Jesteśmy już wszyscy razem, w komplecie, to świetna wiadomość. Teraz pozostaje tylko przygotować się jak najlepiej potrafimy. Wiemy jakie mamy tu zadanie do wykonania – powiedział w rozmowie z fifa.com Youssouph Dabo.
Kibiców wypada tylko zaprosić na czwartkowe spotkanie, bo wolnych biletów jeszcze trochę zostało. Ci, którzy zdecydują się obejrzeć mecz z domu mogą to zrobić na antenie TVP Sport. Początek transmisji zaplanowany jest na godz. 17.35.